Niedemokratycznych wyborów nie uznają USA, Unia Europejska oraz większość państw Ameryki Łacińskiej
Zwycięstwo Nicolasa Maduro w niedzielnych wyborach prezydenckich w Wenezueli oznacza, że kraj ten czekają kolejne lata gospodarczego chaosu. I prawdopodobnie także embargo naftowe, które może ostatecznie doprowadzić do upadku reżimu.
Według oficjalnych wyników ubiegający się o reelekcję Maduro otrzymał prawie 68 proc. głosów, a jego główny konkurent Henry Falcon – nieco ponad 21 proc. Taki wynik nie jest zaskoczeniem, bo większość opozycji wzywała do bojkotu głosowania (Falcon się wyłamał i postanowił wystartować mimo tego, iż wiadomo było, że wybory nie będą spełniać demokratycznych standardów). W tej sytuacji bardziej wiarygodnym wskaźnikiem poparcia dla Maduro jest frekwencja. Oficjalnie wyniosła ona 46 proc., co byłoby najgorszym wynikiem od 60 lat, ale i tak prawdopodobnie została ona mocno zawyżona – opozycja i niezależne źródła mówią o tym, że nieznacznie przekroczyła 30 proc.
– Rewolucja trwa dalej – oświadczył w niedzielę wieczorem Maduro, obiecując rodakom ożywienie gospodarcze. Nie ma jednak żadnych przesłanek wskazujących, że może do tego dojść. Po pięciu latach jego rządów gospodarka Wenezueli jest kompletnie zrujnowana, a w kraju brakuje podstawowych artykułów. Według szacunków Międzynarodowego Funduszu Walutowego inflacja w tym roku sięgnie 14 tys. proc., boliwar w ciągu ostatniego roku stracił na wartości 99 proc., zaś jak podaje Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji, w okresie 2015–2017 z Wenezueli wyemigrowało 1,6 mln ludzi.
Maduro będzie się musiał mierzyć nie tylko z niekorzystnymi wskaźnikami gospodarczymi, ale też z coraz większą izolacją międzynarodową i zapewne z sankcjami. Z powodu rozlicznych nieprawidłowości (np. niedopuszczenia do startu kilku kandydatów opozycji) wyniku wyborów nie uznały Stany Zjednoczone, Unia Europejska i większość państw Ameryki Łacińskiej. Zwłaszcza to ostatnie jest bolesne, bo jeszcze kilka lat temu, za życia poprzedniego prezydenta Hugo Chaveza, Wenezuela aspirowała do roli kontynentalnego lidera.
Kluczową sprawą teraz jest to, czy Stany Zjednoczone nałożą embargo na zakup ropy naftowej z Wenezueli, czym groziły. – Sankcje są obecnie brane pod uwagę – oświadczył zastępca sekretarza stanu John Sullivan. – Musimy mieć pewność, że uderzą w skorumpowanych urzędników reżimu, a nie w mieszkańców Wenezueli – zastrzegł.
Wenezuela dysponuje największymi na świecie rezerwami ropy naftowej, co jednak nie przekłada się na zamożność kraju. Spadek cen surowca, który rozpoczął się w drugiej połowie 2014 r., pogłębił problemy gospodarcze, których przyczyną było fatalne zarządzanie gospodarką. Z drugiej strony, w przypadku braku sankcji rosnące od kilku tygodni ceny ropy dają szanse reżimowi Maduro na zwiększenie dochodów budżetowych i utrzymywanie się u władzy. Szczególnie że Wenezuela zapewne dalej będzie mogła liczyć na pomoc finansową ze strony Chin i Rosji, dla których jest atrakcyjnym przyczółkiem wpływów na zachodniej półkuli.