Minister obrony Izraela Awigdor Lieberman wyraził w czwartek nadzieję, że ostatnia seria aktów przemocy na granicy Syrii z udziałem Iranu już się skończyła. W odwecie za rzekomy irański atak na Wzgórza Golan Izrael zaatakował i zniszczył irańskie obiekty w Syrii.

Dziennik "Times of Israel" ocenia, że były to najpoważniejsze bezpośrednie starcia między siłami Izraela i Iranu w historii oraz najpoważniejszy izraelski atak w Syrii od czasu wojny Jom Kippur z 1973 roku.

"Mam nadzieję, że ten rozdział się skończył i że wszyscy zrozumieli przesłanie" - powiedział Lieberman na konferencji dotyczącej kwestii bezpieczeństwa w mieście Herclija, pod Tel Awiwem.

Jak przekazały władze Izraela, elitarne irańskie siły Al-Kuds w Syrii w nocy ze środy na czwartek wystrzeliły z południowej Syrii ok. 20 rakiet na bazy izraelskiej armii na okupowanych przez Izraelczyków Wzgórzach Golan.

Lieberman wyjaśnił, że w odpowiedzi na te ataki Izrael zaatakował "prawie całą irańską infrastrukturę w Syrii". "Nie wolno im zapominać, że jeśli u nas spadnie deszcz, u nich będzie powódź" - dodał. "Nie pozwolimy Iranowi wykorzystywać Syrii jako bazy, z której będą nas atakować" - ostrzegł.

Zapewnił, że żadna irańska rakieta nie uderzyła w terytorium Izraela; pociski albo tam nie doleciały, albo zostały zestrzelone przez izraelskie systemy obronne. Podkreślił, że nikomu w Izraelu nic się nie stało.

Wcześniej izraelskie siły zbrojne informowały, że zaatakowano wykorzystywane przez siły Al-Kuds magazyny broni, centra logistyczne, ośrodki wywiadu i stanowiska obserwacyjne. Izrael twierdzi też, że gdy jego siły znalazły się pod silnym ostrzałem, zniszczył kilka syryjskich systemów obrony przeciwlotniczej.

Rzecznik sił zbrojnych Jonathan Conricus wyjaśnił, że system Żelazna Kopuła przechwycił cztery pociski, a pozostałe spadły w Syrii. Dodał, że była to jedna z największych operacji powietrznych Izraela w ostatnich latach i największa operacja wymierzona w irańskie cele.

Agencja AFP cytuje wysokiego rangą syryjskiego wojskowego, który twierdzi, że to Izrael jako pierwszy otworzył ogień. "Izrael to rozpoczął i rozszerzył swój atak. Odpowiedzią było ponad 50 ataków z użyciem rakiet ziemia-ziemia w kierunku pozycji wojskowych na Wzgórzach Golan" - dodał.

Według agencji Reutera w czwartek na Wzgórzach Golan dzieci jak zwykle poszły do szkół, chociaż w nocy rozległy się tam syreny, które wysłały mieszkańców do schronów przeciwlotniczych. W środę Izrael ogłosił stan pogotowia na Wzgórzach Golan i polecenie przygotowania schronów.

Nie ma na razie informacji na temat irańskich ani syryjskich ofiar. W stolicy Syrii Damaszku przed świtem doszło do serii eksplozji, a przez całą noc słychać było odgłosy ostrzału nad miastem ze strony syryjskiej obrony przeciwlotniczej. Syryjska agencja SANA cytowała przedstawiciela syryjskiej armii, który powiedział, że izraelskie rakiety uderzyły w pozycje siły obrony przeciwlotniczej, stacje radarowe i magazyn broni. Twierdził jednak, że większość pocisków została przechwycona. Według syryjskich działaczy ataki trwały ponad pięć godzin.

Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka potwierdziło wystrzelenie w nocy z Syrii dziesiątek rakiet w kierunku Wzgórz Golan. Nie podało, kto je wystrzelił.

Izrael formalnie jest w Syrii neutralny, ale już wcześniej dokonywał transgranicznych uderzeń lotniczych na domniemane pozycje wspierających rząd w Damaszku sił irańskich i na transporty broni dla działających w Syrii bojowników libańskiego szyickiego Hezbollahu.

Iran oskarżył Izrael o zabicie 9 kwietnia siedmiu Irańczyków w nalocie na syryjską bazę lotniczą i zapowiedział odwet.

Komunikat o postawieniu izraelskiej armii w stanie gotowości ogłoszono tuż przed deklaracją prezydenta Donalda Trumpa, iż Stany Zjednoczone wycofują się z zawartego w 2015 roku porozumienia światowych mocarstw z Iranem o ograniczeniu jego programu atomowego w zamian za złagodzenie międzynarodowych sankcji.