Europejski Bank Centralny poinformował, że skierował do Trybunału Sprawiedliwości UE sprawę zawieszenia przez władze Łotwy oskarżanego o korupcję prezesa banku centralnego tego kraju Ilmarsa Rimszeviczsa. EBC chce stwierdzenia, czy Ryga nie złamała prawa.

Rimszeviczs, który pełni swoją funkcję od 2001 roku, został zawieszony w lutym w związku z zarzutami przyjęcia łapówki w wysokości 100 tys. euro. Wcześniej premier Łotwy Maris Kuczinskis wzywał go do złożenia dymisji. Sam szef Banku Łotwy odrzuca oskarżenia, wskazując, że stawiane mu zarzuty są nieprawdziwe.

Jako że Łotwa należy do strefy euro, Rimszeviczs powinien brać udział w posiedzeniach Europejskiego Banku Centralnego. Jego zawieszenie mu to uniemożliwia.

"Europejski Bank Centralny wniósł sprawę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej odnośnie do zawieszenia prezesa Narodowego Banku Centralnego. EBC wnosi o rozstrzygnięcie, czy władze łotewskie naruszyły prawo Unii Europejskiej, nakładając pewne środki zabezpieczające na szefa Banku Łotwy Ilmarsa Rimszeviczsa zakazujące mu sprawowania funkcji w łotewskim banku centralnym i pełnienia funkcji członka Rady Prezesów EBC" - napisano w piątkowym oświadczeniu EBC.

Frankfurcka instytucja przypomniała przy tym, że artykuł 14 ust. 2 statutu Europejskiego Systemu Banków Centralnych (ESBC) i EBC stanowią, że szef banku "może zostać zwolniony z funkcji tylko wtedy, gdy nie spełnia już warunków wymaganych do wykonywania jego obowiązków lub jeżeli jest winny poważnego wykroczenia".

EBC chce, żeby unijny Trybunał wydał orzeczenie w tej sprawie w przyspieszonej procedurze. Dodatkowo EBC wystąpił o "środki tymczasowe", by zachować normalne funkcjonowanie swojego zarządu.

Rimszeviczs, gdy został zawieszony, mówił, że niektóre łotewskie banki "pragnęły krwi" w związku z tym, że na ich działalność zostały nałożone ograniczenia w następstwie niezależnego audytu przeprowadzonego po wejściu Łotwy do strefy euro.

Łotewskie ministerstwo obrony w wydanym w lutym oświadczeniu stwierdziło, że zarzuty wobec Rimszeviczsa mogą być częścią kampanii dezinformacyjnej, mającej na celu podważenie zaufania do rządu i wpłynięcie na wybory parlamentarne, które są zaplanowane na październik 2018 roku.

Z kolei według prezesa łotewskiego banku Norvik Grigorija Guselnikowa Rimszeviczs od 2015 roku usiłował wymusić od firmy pieniądze, a ludzie z nim powiązani chcieli, by bank prał pieniądze pochodzące z Rosji.

Krzysztof Strzępka (PAP)