Tzw. ustawa degradacyjna to "ściganie duchów", "nekropolityka"; PiS zapewne policzył, że wprowadzenie tych rozwiązań politycznie się nie opłaca - powiedziała szefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer, odnosząc się do weta prezydenta do tzw. ustawy degradacyjnej.

Prezydent Andrzej Duda poinformował w piątek, że zdecydował o zawetowaniu tzw. ustawy degradacyjnej, która daje możliwość pozbawiania stopni wojskowych osób i żołnierzy rezerwy, którzy w latach 1943-1990 swoją postawą "sprzeniewierzyli się polskiej racji stanu". Podkreślił, że ma ogromne wątpliwości dotyczące tej ustawy. Dotyczą one m.in. braku środka odwoławczego w przypadku pozbawianych stopni wojskowych członków WRON.

"Prezydent pokazał, że potrafi zrobić coś innego niż partia rządząca" - oceniła szefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer. Według niej, tzw. ustawa degradacyjna to "ściganie duchów". "Zawsze byłam przeciwna ściganiu duchów i temu, żeby uprawiać politykę zastępczą. - zamiast zajmować się bieżącymi problemami Polaków, zajmować się takimi rzeczami, jak degradacja oficerów, jeszcze najlepiej zmarłych. Nekropolityka nic nie załatwia, to jest załatwianie tylko swoich traum i kompleksów" - powiedziała PAP Lubnauer.

Jej zdaniem, PiS zapewne policzył, że wprowadzenie tzw. ustawy degradacyjnej nie opłaca się.

Również wiceprzewodniczący Nowoczesnej Jerzy Meysztowicz stwierdził, że nie chce przesądzać, "ale to spadające notowania PiS powodują, że oni wycofują się z tych rzeczy, które wzbudzają wiele kontrowersji". "Oni reagują na wszystkie badania opinii publicznej. Jak z nich wyszło, że większość ludzi jest przeciwna ustawie, to szybko ją wyplują" - powiedział Meysztowicz PAP.

Według niego, weto prezydenta to działanie czysto polityczne. "Gdyby te notowanie były wyższe i gdyby im dało to dodatkowe wsparcie, to oni by tego nie zrobili" - stwierdził wiceprzewodniczący Nowoczesnej. "Tego typu działania są tylko i wyłącznie pod kątem poparcia. To gra pod ich elektorat, który okazał się bardziej rozsądny niż przedstawiciele PiS, którzy wyszli z tym pomysłem" - dodał.

Meysztowicz przypomniał, że Nowoczesna była przeciwna tzw. ustawie degradacyjnej. Jego zdaniem odbieranie stopni wojskowych po śmierci jest rzeczą "ohydną i niedopuszczalną". Dodał, że w tej sytuacji odbiera się osobom możliwość obrony. "Nawet w sytuacji, kiedy są procesy zbrodniarzy i oni umierają, to zamyka się ten proces. Nie osądzą się już zmarłego" - przekonywał.

Zwrócił uwagę, że osoby, które m.in. pacyfikowały protest w kopalni Wujek powinny zostać pociągnięte do odpowiedzialności. "Zgadzam się, że takie osoby powinny ponieść karę. Nic nie stoi na przeszkodzie, by jako element kary, zostały one zdegradowane. Ale to musi zrobić sąd" - mówił wiceprzewodniczący Nowoczesnej

W uzasadnieniu weta, prezydent podkreślił m.in., że jest dla niego mało dyskusyjne, czy należy odebrać stopnie wojskowe kierownictwu WRON. Wskazał jednak, że nie tylko ci ludzie składali się na WRON. Oświadczył również, że rozwiązanie, iż wszyscy członkowie WRON nie mają możliwości złożenia żadnych wyjaśnień i żadnego środka odwoławczego i po wydaniu obwieszczenia tracą stopień wojskowy, jest czymś z czym nie może się zgodzić.

Ponadto - jak stwierdził prezydent - tzw. ustawa degradacyjna daje możliwość odebrania stopnia wojskowego osobie nieżyjącej. Jednak gdy nie ma nikogo z rodziny, ani organizacji kombatanckiej, która w takim przypadku przystąpiłaby do postępowania, nie ma osoby, ani instytucji, która reprezentowałaby interesy osoby nieżyjącej. Według prezydenta "od strony moralnej to bardzo poważny mankament" tej ustawy.

pż/ mok/