Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał we wtorek, że gdańska radna PiS Anna Kołakowska znieważyła posłankę PO Agnieszkę Pomaskę umieszczając w internecie wpis "Trzeba to coś złapać i ogolić na łyso". Skazana przez sąd na tysiąc złotych grzywny radna zapowiedziała apelację.
Sąd uznał radną za winną znieważenia posłanki. Sędzia Aleksandra Kaczmarek-Byzdra podkreśliła, że Kołakowska swoim wpisem nie nawoływała do wyrządzenia krzywdy Pomaskiej, ani też nie znieważyła jej z powodu jej przynależności politycznej czy w związku z pełnieniem przez nią funkcji posła. „Przedmiotowym wpisem Anna Kołakowska chciała poniżyć Agnieszkę Pomaskę i wyrazić pogardę wobec niej, czyli ją znieważyć” – powiedziała sędzia.
„Zachowanie oskarżonej stanowiło w ocenie sądu złośliwy atak osobisty” – powiedziała Kaczmarek-Byzdra uzasadniając wyrok.
„W demokratycznym państwie prawa mowa nienawiści nie może zastępować rzeczowej krytyki. Wolność wyrażania swoich poglądów nie oznacza wolności znieważania” – mówiła też sędzia oceniając wypowiedź Kołakowskiej jako „bezpardonowy atak”. „Użycie zaimka +coś+ na określenie człowieka nie może zostać uznane za akceptowalne" – podkreśliła sędzia. Zniewagę pod adresem Pomaskiej oceniła jako „bardzo mocną”, zwłaszcza w historycznym kontekście określenia użytego przez Kołakowską.
Sędzia zaznaczyła, że „wymierzona kara jest najłagodniejszą w katalogu kar” przewidzianych za popełnienie czynu zarzuconego radnej. Odniosła się także do wypowiedzi Kołakowskiej z wygłoszonej dwa tygodnie wcześniej mowy końcowej, w której radna powiedziała m.in., że wie, iż zostanie skazana, bo „nie ma sprawiedliwości w sądach”. Sędzia oceniła tę wypowiedź Kołakowskiej jako „koniunkturalną, mającą przysporzyć oskarżonej popularności wśród jej zwolenników”. „Oskarżona wniosła o karę aresztu, której za to przestępstwo orzec nie można. Chciała w ten sposób zdobyć poklask, kreując się na osobę walczącą o suwerenność ojczyzny” – powiedziała sędzia.
„Miarą patriotyzmu w dzisiejszych czasach nie jest już walka konspiracyjna, lecz zwykła codzienna przyzwoitość, wyrażająca się w płaceniu podatków, pomocy sąsiedzkiej, działalności na rzecz społeczności lokalnej i środowiska naturalnego, a nade wszystko szacunku dla innych ludzi, wyrażającym się również w umiejętności prowadzenia debaty publicznej na cywilizowanym poziomie” – powiedziała Kaczmarek-Byzdra. W trakcie jej wypowiedzi Kołakowska wybuchnęła śmiechem.
Wyrok jest nieprawomocny. Po jego ogłoszeniu Kołakowska powiedziała dziennikarzom, że złoży od niego apelację.
„Zostałam skazana dzisiaj za myślo-zbrodnię. Zostałam skazana za to, że czuję pogardę do takiej postawy, jaką prezentuje pani Pomaska” – powiedziała dziennikarzom Kołakowska. Dodała, że „nie było wątpliwości, iż zostanie skazana”. „Z prostego powodu: nie jestem roztargnionym sędzią, nie jestem sędzią, który ukradł kiełbasę, pendriva, części do komputera (...), więc jestem w sposób oczywisty winna” – mówiła. Dodała, że w Polsce istnieje "pewien układ, niezależnie od konstelacji politycznej". "Ten układ nas będzie sądził i oskarżał za naszą miłość i szacunek do ojczyzny” – wskazała.
„Musimy radykalnie reagować wtedy, kiedy ktoś występuje przeciwko suwerenności państwa polskiego. (…) Proszę nie wymagać ode mnie, żebym nie miała negatywnego stosunku do pani Pomaskiej. Żaden sąd nie zabroni mi, żebym czuła pogardę do niej wtedy, kiedy ona występuje przeciwko mojej ojczyźnie” – powiedziała.
Z kolei Pomaska oceniła wyrok jako „osobiście satysfakcjonujący”. Dodała, że nie planuje apelacji od niego. „Sędzia potwierdziła, że mowa nienawiści nie może zastępować rzeczowej krytyki” – powiedziała dziennikarzom. Jej zdaniem od jej osobistej satysfakcji ważniejsze jest to, iż wyrok jest „takim poważnym ostrzeżeniem, sygnałem dla wszystkich, którzy chcą w Polsce posługiwać się mową nienawiści, którzy uważają, że można przekraczać te ustalone granice krytyki - krytyki zarówno osób publicznych, jak i osób prywatnych”.
„Sędzia stwierdziła, że nie ma przyzwolenia na sianie nienawiści. Sąd ustalił granicę dopuszczalnej krytyki (...) i mam nadzieję, że politycy wezmą sobie ten wyrok do serca” – powiedziała Pomaska. „Nikogo nie można znieważać i nazywać kogoś tym czymś” – dodała.
Wpis: "Trzeba to coś złapać i ogolić na łyso" autorstwa Kołakowskiej pojawił się w maju 2016 r. na jednym z portali społecznościowych jako komentarz do zdjęcia przedstawiającego posłankę PO drącą kartkę z treścią projektu uchwały ws. obrony suwerenności Rzeczypospolitej i praw jej obywateli. Podczas debaty sejmowej Pomaska oceniła, że przygotowany przez PiS tekst jest kompromitujący i Sejm nie może go przyjąć. "Mam nadzieję, że ta uchwała skończy w ten sposób" - mówiła, drąc kartkę.
Przed sądem wyjaśniała, że projekt uchwały, którą podarła "dotyczył ustawy związanej z Trybunałem Konstytucyjnym". "Stanowczo nie zgadzałam się z treścią, bo były tam nieprawdziwe stwierdzenia. Wskazywała ona, że praworządność w Polsce nie jest zagrożona i Trybunał - po zmianach ustawowych - nadal może wykonywać swoje uprawnienia konstytucyjne. Dlatego przedarłam projekt na pół" - mówiła.
Subsydiarny akt oskarżenia w tej sprawie Pomaska złożyła latem ub.r. Zarzuciła w nim Kołakowskiej nawoływanie do nienawiści i przemocy w związku ze swoją działalnością polityczną. Posłanka zdecydowała się na prywatny pozew po tym, jak miejscowa prokuratura dwukrotnie odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie wpisu uznając, że radna nie popełniła przestępstwa. W takiej sytuacji prawo daje pokrzywdzonemu możliwość wniesienia subsydiarnego oskarżenia.