Określenie minimalnych wynagrodzeń kolejnych grup pracowników i wzrost wynagrodzeń części pielęgniarek przewiduje propozycja resortu zdrowia omawiana na posiedzeniu zespołu Rady Dialogu Społecznego. Zdaniem związkowców wynagrodzenia powinny być wyższe.

Związki zawodowe krytykowały także porozumienie zawarte między MZ a rezydentami.

Od sierpnia ubiegłego roku obowiązują przepisy określające minimalne wynagrodzenia pracowników medycznych, m.in. lekarzy, pielęgniarek, farmaceutów i diagnostów. Zastrzeżenia do ustawy zgłaszały związki zawodowe, które domagały się zarówno wyższych wynagrodzeń, jak i objęcia regulacją kolejnych grup pracowników zatrudnionych w placówkach medycznych.

Resort zdrowia zapowiedział nowelizację ustawy. We wtorek na posiedzeniu zespołu problemowego Rady Dialogu Społecznego ds. usług publicznych omawiano szczegóły projektu przygotowanego przez MZ i uzgodnionego z resortami finansów oraz rodziny, pracy i polityki społecznej.

Projekt przewiduje ustalenie minimalnych wynagrodzeń dla części osób zatrudnionych w placówkach leczniczych, które mimo, że nie są pracownikami medycznymi, to jednak wykonują pracę "pozostającą w bezpośrednim związku z udzielaniem świadczeń zdrowotnych". Wynagrodzenia minimalne tych pracowników będą stopniowo wzrastać, a do końca 2021 r. mają być równe iloczynowi współczynnika 0,53 i kwoty przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto w roku wcześniejszym.

Wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko powiedziała, że na objęcie ustawą wszystkich pracowników zatrudnionych na umowę o pracę nie zgodziło się MRPiPS, które argumentowało, że takie rozwiązanie mogłoby być niezgodne z konstytucją.

W projekcie zaproponowano także podwyższenie wynagrodzeń minimalnych pielęgniarek i położnych zatrudnionych na stanowiskach wymagających wykształcenia wyższego magisterskiego, lecz niewymagających specjalizacji (wskaźnik wynagrodzeń tej grupy pielęgniarek podwyższono z 0,64 na 0,73).

Przedstawiciele związków zawodowych przekonywali, że regulacją powinna być objęta szersza grupa pracowników.

Szefowa Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ "Solidarności" Maria Ochman oceniła, że przedstawiony przez MZ projekt to "krok w dobrym kierunku". Zaznaczyła jednak, że nowelizacja powinna określać minimalne wynagrodzenia wszystkich osób zatrudnionych na umowę o pracę w podmiotach leczniczych.

Ochman oceniła, że przewidziane w projekcie wynagrodzenie pracowników wykonujących zawody niemedyczne jest zbyt niskie. Zwróciła uwagę, że minimalne wynagrodzenia sekretarek medycznych będą takie same, jak np. salowych. Zaproponowała więc zróżnicowanie wynagrodzeń pracowników niemedycznych w zależności od wymaganych kwalifikacji.

Podwyższenia wynagrodzeń domaga się także Forum Związków Zawodowych. "Pracownicy niezadowoleni z wynagrodzeń w ochronie zdrowia będą przechodzić (do pracy) w innych dziedzinach" - przekonywała Krystyna Ptok z FZZ. Przypominała także o brakach kadrowych w ochronie zdrowia, np. wśród pielęgniarek.

Tomasz Dybek z Porozumienia Zawodów Medycznych powiedział, że PZM "wyraża oburzenie i głębokie niezadowolenie" z projektu przedstawionego przez MZ. "Proponowana nowelizacja w żadnym stopniu nie odpowiada oczekiwaniom postulowanym przez środowisko medyczne. PZM oczekuje od strony rządzącej kompleksowego podejścia do nowelizacji ustawy, a nie pozorowanych działań" - powiedział.

Wiceminister Szczurek-Żelazko zaznaczyła, że projekt stronie społecznej był przedstawiony już jesienią, a następnie został "skonkretyzowany" po uzgodnieniach międzyresortowych. Przypomniała, że na mocy porozumienia, jakie 8 lutego MZ zawarło z Porozumieniem Rezydentów OZZL, minister Łukasz Szumowski zobowiązał się do końca 2018 r. podjąć rozmowy na temat warunków pracy innych zawodów medycznych.

"Czy mamy rozumieć to jako zachętę do innych akcji? Bo rozumiem, że Rada Dialogu Społecznego nie jest forum, na którym będziemy rozmawiać o wynagrodzeniach pracowników podmiotów leczniczych?" - pytała Urszula Michalska z OPZZ. "Podpisując takie porozumienie, należy mieć na uwadze konsekwencje. Nie sam lekarz, nie sama pielęgniarka, nie sam fizjoterapeuta pracują w placówkach ochrony zdrowia" - podkreśliła.

Krytycznie o porozumieniu mówiła także Ochman. "Oczywiście pan minister mógł zawrzeć to porozumienie, natomiast ono w żaden sposób nie może być wiążące dla partnerów społecznych" - oceniła. Apelowała o respektowanie przepisów ustawy o Radzie Dialogu Społecznego. Prosiła przedstawicieli rządu "o to, aby nie zawierano separatystycznych porozumień z żadnymi grupami zawodowymi, jeśli one nie są zrzeszone w związkach zawodowych".

Wiceminister Szczurek-Żelazko zapewniała, że RDS "jest tym forum, na którym będą wypracowywane kwestie związane z wynagrodzeniami pracowników ochrony zdrowia".

Szczurek-Żelazko poinformowała, że szacunkowy koszt nowelizacji to ok. 5,5 mld zł. Oznacza to, że po wejściu w życie projektowanych przepisów łączny koszt uregulowania minimalnych wynagrodzeń w placówkach leczniczych wzrósłby do 68,2 mld zł w ciągu 10 lat.

Prezes zarządu Szpitala Wojewódzkiego w Opolu Renata Ruman-Dzido zwróciła uwagę, że w projekcie wskazano, że nie będzie on skutkował przekazaniem podmiotom leczniczym dodatkowych środków z budżetu państwa w 2018 r. "Jest ryzyko, że jak tak dalej pójdzie (...) pracodawcy będą rozkładać ręce, bo nie będzie z czego sfinansować (podwyżek)" - powiedziała. Oceniła, że porozumienie z rezydentami wprowadziło ogromne dysproporcje pomiędzy wynagrodzeniami pracowników medycznych.

P.o. prezes NFZ Andrzej Jacyna powiedział, że chciałby, aby rozwiązania zaproponowane w porozumieniu z rezydentami mogły być wprowadzone już od 1 lipca. Jednocześnie dodał, że konieczna jest możliwie szybka nowelizacja ustawy regulującej wzrost nakładów na ochronę zdrowia, "ponieważ inaczej skonsumować to porozumienie i zmiany w ustawie (o minimalnych wynagrodzeniach - PAP) proponowane dzisiaj, będzie trudno, ponieważ one będą wprost prowadziły do wzrostu zadłużenia na poziomie szpitali".

Szef NFZ komentował także doniesienia o problemach szpitali ze spełnieniem oczekiwań finansowych pracowników. "Z ostatnich tygodni mam taką refleksję, że wydaje mi się, że część dyrektorów zbyt łatwo poddaje się dyktatowi określonych grup zawodowych i wydaje mi się, że to są działania wręcz na pograniczu jakiegoś sabotażu. Dyrektor szpitala podpisuje zgodę na podwojenie wynagrodzeń i nie ma żadnego pokrycia w środkach finansowych z przychodów, to ja się pytam, co robi organ założycielski w tym czasie? Dla mnie to są rzeczy niedopuszczalne" - powiedział Jacyna.

Szef NFZ powiedział, że gdyby udało się w tym roku podwyższyć finansowanie ochrony zdrowia o 0,11 proc., do systemu trafiłoby ok. 2 mld zł. "Z rozliczeń wstępnych roku 2017, z rezerw zawartych w budżecie NFZ wynika, że to mogłoby być ok. 3 mld do uruchomienia. Czyli łącznie byłaby to kwota zbliżona do 5 mld, które pojawiły się w drugiej połowie 2017 r.; podobna skala wzrostu nakładów. To jest duży wzrost i jestem pewien, że on pokrywa ewentualne ruchy płacowe związane z tą ustawą" - powiedział Jacyna.

Podczas posiedzenia uzgodniono, że resort zdrowia przygotuje odpowiedzi na uwagi strony społecznej. Termin kolejnego posiedzenia zespołu wyznaczono na 29 marca.(PAP)

autor: Olga Zakolska