Ludzie będą wzajemnie oglądali swoje oświadczenia majątkowe, donosili, wskazywali na braki. Obawiam się, że w którymś momencie będzie to przybierało postać szukania haków - tak o jednym z zapisów projektu ustawy o jawności życia publicznego mówił rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar.
W końcu października koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński i jego zastępca Maciej Wąsik przedstawili projekt ustawy o jawności życia publicznego. Zakłada on m.in. stworzenie jawnego rejestru umów cywilnoprawnych w sektorze publicznym; rozszerzenie kręgu osób zobowiązanych do składania oświadczeń majątkowych.
Bodnar mówił w piątek w Tok FM, że "jest w stanie zgodzić się z tym, że osoby, pełniące najbardziej eksponowane stanowiska publiczne powinny składać oświadczenia majątkowe". Ale, jak podkreślił, "gdy widzę np. pracownika sądu powszechnego i prokuratury, asystenta prokuratora, pracownika policji, syndyka, strażnika gminnego, wszystkie władze uczelniane, strażacy, lekarzy-orzeczników w ZUS itd. – to zaczynam się zastanawiać, czy taka zmiana ustawowa powinna przechodzić bez większej refleksji".
RPO przypomniał, że do tej pory oświadczenia majątkowe "były deponowane w urzędach i CBA miało do nich dostęp, natomiast ustawa wprowadza powszechną jawność oświadczeń". "Tu nie chodzi o to, że mamy tylko złożyć oświadczenie, ale o to, że ono także wisi w Internecie na stronach biuletynu informacji publicznej" - zauważył i dodał, że to uruchamia "mechanizm społecznej kontroli nad jawnością życia publicznego".
"Ta społeczna kontrola będzie polegała na tym, że ludzie wzajemnie będą sobie te oświadczenia oglądali, donosili, wskazywali na braki, nierzetelność" – podkreślił RPO. "(...) niestety obawiam się, że w którymś momencie będzie to przybierało postać szukania haków na różne osoby, zawiadamiania CBA bądź pewnych organów i stopniowego usuwania tych osób, które z różnych powodów staną się nierzetelne" - ocenił RPO.