Niemieccy komentatorzy prasowi obarczają w środę odpowiedzialnością za masakrę w Las Vegas, w której śmierć poniosło 59 osób, a 527 zostało rannych, producentów broni i polityków ograniczających się po każdej tragedii do powtarzania sloganów.

"Stany Zjednoczone mają problem z bronią" - pisze Peter-Philipp Schmitt na łamach "Frankfurter Allgemeine Zeitung", określając strzelaninę w Las Vegas mianem "masowego morderstwa". Komentator przypomina, że tylko w tym roku w USA doszło do 46 695 przypadków wymiany ognia, w których zginęło 11 686 osób.

Schmitt twierdzi, że reakcje na tragedię w Las Vegas nie odbiegają od normy. "Podczas gdy przeciwnicy broni nawołują do zaostrzenia przepisów, lobby producentów broni powołuje się na zawarowane w drugiej poprawce do konstytucji prawo do posiadania broni" - podkreśla.

Komentator zwraca uwagę na liberalne, nawet jak na warunki amerykańskie, przepisy w stanie Nevada, pozwalające na zakup broni bez obowiązku posiadania licencji i bez rejestracji. Jego zdaniem nie należy oczekiwać szybkich zmian, tym bardziej, że prezydent Donald Trump - w przeciwieństwie do poprzednika, Baracka Obamy - popiera producentów broni. "Macie w Białym Domu prawdziwego przyjaciela" - cytuje "FAZ" słowa Trumpa z przemówienia na forum National Rifle Association of America, stowarzyszenia propagującego prawo do posiadania broni.

"Lobby producentów broni może nadal korzystać na masowych morderstwach jak w Las Vegas: jak po każdym morderczym incydencie, w poniedziałek znacznie wzrosła liczba osób kupujących broń, wyłącznie dla własnej obrony, co zrozumiałe. Cóż za gorzka ironia" - zauważa Schmitt.

Amerykanie reagują na zabitych w Las Vegas zgodnie ze schematem określanym jako "thoughts and prayers" - pisze "Sueddeutsche Zeitung". "Ktoś bierze broń, zabija przypadkowe ofiary, a kraj zapewnia zabitych i ich rodziny, że będzie o nich myślał i będzie się za nich modlił. Najczęściej nie dotrzymuje ani jednego, ani drugiego. Ani myślenie, ani modlitwy nie mają praktycznych skutków" - ocenia Hubert Wetzel.

Zdaniem autora Trump ma rację mówiąc, że tragedia w Las Vegas to "przejaw czystego zła". "Aby jednak zabić 59 osób w 15 minut, a ponad 520 zranić, złu potrzebna jest broń - nowoczesne, wydajne, wojskowe karabiny i wiele skrzynek amunicji. W USA możne je kupić w każdym Walmarcie" - podkreśla Wetzel.

Tragedia w Las Vegas nie jest "plagą, zesłaną na Amerykanów przez Boga", lecz skutkiem prawnych i politycznych decyzji - zaznacza komentator. Odpowiedzialni za ten stan rzeczy są jego zdaniem politycy i to zarówno Demokraci jak i Republikanie, którzy "nie tylko nie są zdolni do zaostrzenia przepisów o broni, lecz wręcz dalej je liberalizują, co jest szczytem wariactwa".

W USA nie mieszka więcej złych lub psychicznie niestabilnych ludzi niż w innych krajach uprzemysłowionych - czytamy w "Stuttgarter Nachrichten". USA od innych krajów odróżnia łatwy dostęp do broni. Ograniczenie go nie jest panaceum na wszystkie bolączki, ale jest jedyną przekonującą strategią. Australia i Wielka Brytania pokazały, wyciągając wnioski z własnych tragedii, że jest to możliwe, jednak wielu obywateli USA nie chce zrezygnować z "historycznie ukształtowanego etosu samosądu" - tłumaczy komentator "Stuttgarter Nachrichten".

"Frankfurter Rundschau" uważa, że Trump jako "bohater wkurzonych białych obywateli" mógłby ograniczyć dostęp do broni. Gdyby im powiedział, że jest to dla dobra USA, być może by go posłuchali, "ale to wymagałoby odwagi powiedzenia prawdy, a to nie jest mocną stroną Trumpa" - czytamy we "Frankfurter Rundschau".