Około połowy opozycyjnych deputowanych w parlamencie Kambodży zbiegło za granicę w obawie przed represjami ze strony rządu - powiedziała w opublikowanej w sobotę rozmowie z Reuterem wiceszefowa głównej kambodżańskiej partii opozycyjnej.

"Około połowy (opozycyjnych deputowanych) zbiegło z kraju ze strachu. Ja zdecydowałam się zaryzykować. Nie możemy żyć w strachu i pozwalać, by nas paraliżował" - powiedziała Mu Sochua, jedna z trojga wiceprzewodniczących Partii Narodowego Ocalenia Kambodży (CNRP).

Jak dodała, jej ugrupowanie pozostaje w kontakcie ze swoimi członkami na uchodźstwie oraz próbuje zdobyć poparcie społeczności międzynarodowej, by wraz z nią wywierać presję na władze w Phnom Penh.

Rzecznik rządzącej w kraju Kambodżańskiej Partii Ludowej (CPP), która ma niewielką przewagę w 123-miejscowym parlamencie, odmówił skomentowania wypowiedzi Mu Sochuy, podkreślając, że miejsce przebywania członków partii opozycyjnej to jej wewnętrzna sprawa.

Do napiętej sytuacji politycznej w kraju przyczyniło się aresztowanie 3 września przywódcy CNRP Kema Sokhy, który został oskarżony o zdradę i szpiegowanie na rzecz USA. Grozi mu od 15 do 30 lat więzienia.

Rząd premiera Hun Sena zapowiedział, że możliwe są kolejne aresztowania w związku z - jak twierdzi - próbą zamachu stanu. Zdaniem opozycji jest to tylko wybieg, który ma umożliwić rządzącemu od ponad 30 lat Hun Senowi zachowanie władzy po wyborach parlamentarnych w lipcu 2018 roku.

Rząd deklarował także, że CNRP może zostać rozwiązana, jeśli nie pozbawi Kema Sokhy stanowiska przewodniczącego; CNRP odmawia.

CNRP odniosła sukces w czerwcowych wyborach lokalnych, co zaniepokoiło władze centralne, rządzące Kambodżą od upadku reżimu Czerwonych Khmerów. Drugi lider CNRP Sam Rainsy uciekł do Francji, aby uniknąć więzienia.

Zachód potępił aresztowanie Kema Sokhy i zaapelował o jego uwolnienie, Hun Sen cieszy się jednak poparciem Chin, które jako największy darczyńca Kambodży - jednego z najbiedniejszych krajów Azji Południowo-Wschodniej - jest dla kambodżańskiego rządu bardzo cennym sojusznikiem - zauważa Reuters.

Jedynym zaprezentowanym dotąd dowodem na winę Kema Sokhy jest nagranie wideo z 2013 roku, na którym Sokha mówi swoim zwolennikom, że jego plan zdobycia władzy ma poparcie - bliżej niesprecyzowanych - Amerykanów. Opozycja twierdzi, że chodziło o strategię wyborczą, a nie przewrót.