Premier Beata Szydło podtrzymała w czwartek stanowisko swego rządu i PiS, że uchodźcom należy pomagać w miejscu ich pobytu. Przypomniała, że rząd chce m.in. uczestniczyć w odbudowie szpitali i szkół w Syrii, czy w zabezpieczaniu granic zewnętrznych UE.

O wizji pomocy rządu dla uchodźców, m.in. ofiar wojny w Syrii, Szydło mówiła wieczorem w TV Trwam.

Premier podtrzymała wielokrotnie już wyrażany pogląd, że Polska powinna pomagać i ratować potrzebujących, ale tak, by jednocześnie zapewnić bezpieczeństwo polskim obywatelom w kraju i w Europie.

"Kryzys migracyjny zdestabilizował bezpieczeństwo i trzeba to sobie jasno powiedzieć, że Europa nie znalazła do tej pory skutecznego sposobu na pomoc tym, którzy tej pomocy naprawdę potrzebują i poradzenia sobie z różnego rodzaju patologiami, które te napływające ogromne fale migrantów ze sobą niosą" - oceniła Szydło, zaznaczając że osobną kwestią jest walka terroryzmem.

Przypomniała, że o potrzebie pomocy uchodźcom, jednak w miejscu ich przebywania, mówił już w 2015 r. w Sejmie prezes PiS Jarosław Kaczyński. "Powiedział bardzo wyraźnie - jesteśmy gotowi do pomocy, pomagajmy - pomoc humanitarna jest naszym obowiązkiem - ale pomagajmy tam, gdzie tego oczekują, potrzebują ludzie tam, na miejscu i gwarantujmy też bezpieczeństwo naszym obywatelom" - podkreśliła Szydło.

Według niej należy uszczelnić granice UE, tak by sytuacja, związana z napływem ludzi do Europy, nie wymknęła się spod kontroli, tak jak to miało miejsce przed dwoma laty.

"Dzisiaj Europa wydaje się być mądra po szkodzie i mieć pewną refleksję, że oto rzeczywiście polityka Polski, czy Węgier była słuszna. Oni się do tego jeszcze nie przyznają, bo trudno oczekiwać, żeby kanclerz (Niemiec) Angela Merkel, mając kampanię wyborczą, powiedziała +popełniłam błąd zgadzając się, zapraszając uchodźców do Europy+" - dodała premier.

Jej zdaniem Europa nie potrafi obecnie pomóc ludziom, którzy tu przybywają. Szydło przekonywała, że trzeba nieść pomoc humanitarną tym, których życie i zdrowie jest zagrożone.

"I to robi Polska. Rzeczywiście ta pomoc, którą myśmy w tym roku już przeznaczyli, to jest kilkadziesiąt milionów. A jeszcze mamy kolejne projekty" - powiedziała Beata Szydło. Podkreśliła m.in. rolę jaką w tej sprawie odgrywają stowarzyszenia kościelne, w tym Caritas Polska i polski oddział Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie, którym kieruje ks. prof. Waldemar Cisło.

Premier dodała, że rząd chce zrealizować duże projekty pomocy humanitarnej, których celem jest budowa, wyposażenie lub doposażenie szpitali i szkół. "Między innymi z Niemcami realizujemy też taką pomoc humanitarną dotyczącą budowy szkół, więc jesteśmy aktywni. Chcemy pomagać ludziom na miejscu, w Syrii, wszędzie tam, gdzie ta pomoc jest potrzebna. A z drugiej strony - chcemy i też aktywizujemy się bardzo mocno, bierzemy udział w zabezpieczaniu granic zewnętrznych UE" - dodała szefowa rządu.

"Drogą donikąd" nazwała działania Komisji Europejskiej i "wysokiej rangi polityków brukselskich", które mają m.in. skłonić nasz kraj do przyjęcia uchodźców. "Żaden z krajów członkowskich nie wywiązał się z tych zobowiązań, które podjął, jeżeli chodzi o przyjmowanie uchodźców. Żaden kraj, chyba poza Maltą, nie wypełnił swojego zobowiązania" - zaznaczyła Szydło.

Zwróciła ponadto uwagę, że uchodźcy, których przyjęła Bułgaria, potraktowali ten kraj jako "przystanek" i wyjechali do Niemiec. "To była błędna decyzja dotycząca przyjmowania takiej liczby uchodźców - to po pierwsze. Po drugie - nikt wtedy nie wziął pod uwagę, że to się wymknie spod kontroli i że te kolejne fale będą coraz większe i my dzisiaj mamy tego skutki. Polska nie chce brać udziału w takiej nierozsądnej polityce, ponieważ to - w naszej opinii - grozi stabilności UE, a my robimy wszystko, żeby Unia zachowała jedność i żeby była stabilna i bezpieczna" - zapewniła szefowa rządu.

We wrześniu 2015 r., w reakcji na kryzys spowodowany masowym napływem uchodźców do Europy, Rada Unii Europejskiej, obradująca w składzie ministrów spraw wewnętrznych, przyjęła postanowienie o relokacji 120 tys. tych ludzi. Przeciwko kwotowemu rozmieszczeniu uchodźców głosowały Czechy, Słowacja, Rumunia oraz Węgry, natomiast Finlandia wstrzymała się od głosu. Polska, gdzie rządziła wówczas koalicja PO-PSL, poparła te ustalenia.

Postanowienie sprzed dwóch lat zaskarżyły następnie do Trybunału Sprawiedliwości UE Słowacja i Węgry. Na początku września TSUE oddalił jednak skargi, uznając, że mechanizm relokacyjny jest proporcjonalny. "Mechanizm ten skutecznie i w sposób proporcjonalny przyczynia się do sprostania przez Grecję i Włochy kryzysowi migracyjnemu z 2015 roku" - napisano w komunikacie Trybunału.

Marta Rawicz (PAP)