Prezydent Warszawy nie stawiła się przed komisją weryfikacyjną i kary trafiły do egzekucji; wszyscy obywatele powinni być traktowani tak samo. To normalny proces; w tym przypadku miał miejsce taki automatyzm - powiedział minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki.
Jak dowiedziała się PAP ze źródeł zbliżonych do komisji weryfikacyjnej Urząd Skarbowy zajął na prywatnym rachunku bankowym prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz ponad 12 tys. zł. Chodzi o grzywny - wraz z odsetkami - jakie nałożyła na nią komisja za niestawiennictwo na czterech rozprawach.
"Chcemy żyć w państwie, w którym tak samo się ocenia i tak samo się karze winy wielkich, bardzo bogatych i bardzo ustosunkowanych osób, jak normalnych, zwykłych zjadaczy chleba. I pewnie w tym przypadku miał miejsce taki automatyzm" - skomentował tę informację w czwartek Morawiecki w TVN24.
Dodał, że "jak ktoś przekroczy prędkość, dostanie mandat policyjny i nie zapłaci go, to komornik również siądzie na koncie takiego obywatela i w tym przypadku na pewno zadziałało coś bardzo podobnego".
"Uważam, że jak najbardziej słuszne jest to, żeby wezwać prezydent Warszawy w przypadku spraw związanych z reprywatyzacją i jeżeli się nie stawia, to są jakieś kary do nałożenia i te kary zostały nałożone. Kilkukrotnie prezydent się nie stawiła i te kary zostały skierowane do egzekucji" - powiedział Morawiecki.
Gronkiewicz-Waltz została dotąd ukarana sześć razy, grzywnami w wysokości po 3 tys. zł, za niestawienie się przed komisją weryfikacyjną ds. stołecznej reprywatyzacji. Na początku września komisja oddaliła wnioski prezydent Warszawy o uchylenie czterech grzywien - na łączną kwotę 12 tys. zł - za jej niestawiennictwa na wcześniejszych rozprawach. Jak ustaliła PAP, 15 września Urząd Skarbowy dokonał egzekucji należności wynikających z tych właśnie grzywien. 11 września - jak wynika z informacji PAP - przewodniczący komisji wystąpił z wnioskiem w wszczęcie postępowania egzekucyjnego. Uzyskana kwota została przekazana komisji. "Stanowi dochód budżetu państwa" - powiedział informator PAP.
Prezydent Warszawy odmawia stawiennictwa przed komisją jako strona postępowań, argumentując, że komisja jest niekonstytucyjna. Odwołała się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Złożyła też wniosek do NSA o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego. Jak uzasadniała, w Polsce są obecnie dwa organy do spraw reprywatyzacyjnych - komisja oraz prezydent miasta - i w związku z tym nie ma możliwości, by prezydent był stroną w komisji.
"Takie spory kompetencyjne, gdyby obywatele wszyscy toczyli i nie uiszczali opłat, które zostały zasądzone, to pewnie doprowadziłyby wtedy do puszczenia z torbami państwa polskiego. Sądzę, że wszyscy obywatele, i za mandat w tramwaju, i za niestawienie się przed komisją powinni być traktowani tak samo" - zaznaczył Morawiecki.