Jemy mniej ziemniaków i mięsa wieprzowego, za to więcej wołowiny, drobiu, owoców i warzyw.
W ubiegłym roku dochody gospodarstw domowych zwiększyły się realnie o 7 proc. w przeliczeniu na osobę. To pozwoliło na zmiany w naszym jadłospisie.
Skurczyła się np. konsumpcja ziemniaków. Była ona w przeliczeniu na osobę o 3 proc. mniejsza niż w roku poprzednim i aż o 28 proc. niższa niż w 2000 r. – Ten spadek to przede wszystkim efekt wzrostu zamożności. Duże spożycie ziemniaków charakterystyczne jest dla społeczeństw biednych – ocenia prof. Krystyna Świetlik z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.
W ubiegłym roku zmniejszyło się o 1,4 proc. spożycie wieprzowiny. Schabowy utrzymał jednak wysoką pozycję w menu – zjedliśmy ich o prawie 5 proc. więcej niż przed 16 laty.
Zdecydowanie zyskała wołowina. Jej spożycie było aż o 75 proc. większe niż w roku poprzednim i to mimo że ceny tego mięsa są ponad dwukrotnie wyższe niż wieprzowiny. Nadal jednak jemy wołowiny bardzo mało, ponad trzykrotnie mniej niż w 2000 r. Nie kupujemy jej nie tylko ze względu na stosunkowo wysoką cenę, ale też dlatego, że pamiętamy o epidemii śmiertelnej choroby szalonych krów (BSE), która wystąpiła na Zachodzie w latach 90. Spożycie drobiu wzrosło w ubiegłym roku o 7,8 proc. i było dwukrotnie większe niż przed 16 laty. Troska o zdrowie sprawia, że jemy coraz więcej owoców i warzyw.
– Zmieniające się na talerzach potrawy to także efekt licznych podróży turystycznych oraz emigracji zarobkowej. Bo poznajemy różne kuchnie świata – uważa prof. Krystyna Świetlik. Dodaje, że coraz chętniej wykorzystujemy produkty wysoko przetworzone, o wyższej jakości, a więc droższe.