Ponad 500 tys. dzieci, które uciekły przed wojną w Syrii do krajów ościennych, nie chodzi do szkoły mimo zobowiązań podjętych w tej sprawie przez kraje-darczyńców i organizacje międzynarodowe - informuje w poniedziałek agencja Associated Press.

To jedna trzecia wszystkich syryjskich dzieci, które przebywają jako uchodźcy w jednym z krajów sąsiadujących z Syrią - Jordanii, Libanie, Turcji, Egipcie lub Iraku.

Na początku 2016 roku państwa-darczyńcy oraz międzynarodowe organizacje zapowiedziały, że wszystkim uchodźczym dzieciom syryjskim zostaną zapewnione warunki do nauki w ramach strategii zapobiegania długofalowym konsekwencjom wojny domowej w Syrii.

Jednak z powodu chronicznego niedofinansowania cel ten pozostał w dużej mierze niezrealizowany. Do lipca ONZ zebrała zaledwie jedną czwartą z 8 mld dolarów potrzebnych na pomoc dla Syryjczyków w tym roku.

Pieniądze są potrzebne na łagodzenie pośrednich i bezpośrednich konsekwencji przymusowego przerwania nauki przez syryjskie dzieci - pisze AP. Wskazuje, że przez pogłębiające się ubóstwo coraz więcej dziewczynek jest zmuszonych do zawierania małżeństw, a coraz więcej chłopców - do podejmowania niewykwalifikowanej, słabo płatnej pracy.

Szkoły w sąsiadujących z Syrią krajach, które przyjęły uchodźców, są przepełnione, a rodzice uchodźczych dzieci nie mają pieniędzy na ich transport do i ze szkoły lub obawiają się o ich bezpieczeństwo - podkreśla AP.

Rzeczniczka UNICEF Juliette Touma wskazuje, że odsetek syryjskich dzieci w krajach ościennych, które nie chodzą do szkoły, zmniejszył się z 45 proc. w grudniu 2015 roku do 34 proc. w grudniu 2016 roku. Także brytyjskie ministerstwo ds. rozwoju międzynarodowego wskazało, że "po raz pierwszy od początku kryzysu więcej jest dzieci, które uczą się w szkołach, niż tych, które tego nie robią". Resort przyznał jednak, że "skala problemu pozostaje ogromna".

W Jordanii do szkół zapisanych jest ok. 126 tys. z 212 tys. syryjskich dzieci, a kolejne 46 tys. uczy się w inny sposób - np. w ramach programów dla dzieci z ponad trzyletnią przerwą w nauce lub w tzw. szkołach letnich, przygotowujących dzieci do powrotu do szkoły.

Jednak pozostałe 40 tys. syryjskich dzieci w Jordanii nie może lub nie chce wrócić do szkoły, a tysiące kolejnych są w grupie zagrożonej kolejnym przerwaniem nauki. Wiele z tych dzieci - wskazuje AP - to jedyni żywiciele swoich rodzin. (PAP)