Od wejścia w życie zawieszenia broni w niedzielę w południe lokalnego czasu (godz. 11 czasu polskiego) na południowym zachodzie Syrii nie dochodzi do ataków z powietrza ani do starć - podało Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka i przedstawiciel rebeliantów.

USA, Rosja i Jordania zawarły porozumienie w sprawie rozejmu i deeskalacji, którego jego celem jest utorowanie drogi dla rozszerzonego zawieszenia broni.

Od niedzieli rozejm obejmuje trzy prowincje na południowym zachodzie Syrii. "Zasadniczo na frontach w prowincjach Dara, Kunejtra i As-Suwajda jest spokojnie. Rano ustały walki między rebeliantami i siłami prorządowymi. Wyjątkiem było wystrzelenie przez siły rządowe kilku pocisków moździerzowych w kierunku pozycji rebeliantów" - powiedział agencji AFP Rami Abdel Rahman, który jest szefem Obserwatorium.

Przedstawiciel rebeliantów z miasta Dara, przy granicy z Jordanią, także poinformował agencję Reutera, że nie odnotowano znaczących walk.

Lokalny opozycyjny działacz z Dary Ahmad al-Masalme powiedział agencji AP, że tuż po wejściu w życie zawieszenia broni w regionie panował spokój. "Jednak wiele rzeczy nas niepokoi. Rozpoczęliśmy okres rozejmu, ale nie ma żadnych mechanizmów, które by go egzekwowały. To wzbudza obawy ludzi" - oświadczył.

Trzy kraje, które zawarły rozejm, nie wyjaśniły, w jaki sposób monitorowane będzie jego przestrzeganie - pisze AP.

Wysoki rangą przedstawiciel Departamentu Stanu USA zaangażowany w rozmowy powiedział, że potrzebne będą kolejne dyskusje, aby dopracować szczegóły porozumienia, w tym dotyczące tego, kto będzie monitorował wdrożenie rozejmu.

Rozejm został ogłoszony po piątkowym spotkaniu prezydentów USA i Rosji Donalda Trumpa i Władimira Putina, na marginesie szczytu G20 w Hamburgu. Jak pisze AP, jest to pierwsza inicjatywa administracji Trumpa we współpracy z Rosją mająca na celu ustabilizowanie sytuacji w Syrii.

Zawieszenie broni ogłoszono po wielotygodniowych tajnych rozmowach w stolicy Jordanii, Ammanie.

Rozejm obowiązuje w prowincjach, w których w ostatnich tygodniach dochodziło do ostrych starć między siłami prorządowymi a rebeliantami. Działają tam też bojownicy Państwa Islamskiego (IS), których nie obejmuje porozumienie.

Prowincje Dara, Kunejtra i As-Suwajda należą do "stref deeskalacji", o których była mowa w planie, opracowanym w maju przez kraje będące sojusznikami Damaszku - Rosję i Iran - oraz Turcję, która wspiera niektórych rebeliantów.

Szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow tłumaczył w piątek, że "w pierwszym okresie bezpieczeństwo wokół tej strefy deeskalacji zapewniane będzie z wykorzystaniem sił i środków rosyjskiej policji wojskowej, w koordynacji z Amerykanami i Jordańczykami".

W sobotę doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Trumpa, gen. Herbert Raymond McMaster, zapewniał, że zawieszenie broni na południowym zachodzie Syrii jest priorytetem dla USA i stanowi "ważny krok" w kierunku pokoju.

Trzy pozostałe "strefy deeskalacji" znajdują się w okolicach miasta Idlib, na północnym zachodzie kraju, w prowincji Hims w środkowej części Syrii i w enklawie rebeliantów, jaką jest Ghuta, dzielnica na wschodzie Damaszku.

AP przypomina, że w ciągu trwającego sześć lat konfliktu żadne zawieszenie broni nie utrzymało się przez dłuższy czas.