Kaczyński wzmocnił wicepremiera Morawieckiego i osłabił premier Szydło. Tak PiS odbiera efekty sobotniego kongresu partii. Jarosław Kaczyński powiedział w sobotę, że elektorat oczekuje od PiS budowy Polski nie tylko sprawiedliwej, ale i zasobnej. Budową tej drugiej ma się zająć wicepremier od spraw gospodarczych.
– Jest potrzeba pełnego wyklarowania kierownictwa ekonomicznego rządu. Trzeba odróżnić ogólne przywództwo polityczne – i to jest oczywiście premier – od przywództwa ekonomicznego, co wymaga zupełnie innych kwalifikacji. Ten proces przebiegał z kłopotami i nie jest do końca zakończony. Chciałbym, by się zakończył. Nam to jest potrzebne, by realizować wielkie zamysły – mówił.
Taka wypowiedź to ostrzeżenie dla premier Beaty Szydło, ale także jej ministrów, by nie blokowali pomysłów Mateusza Morawieckiego. – Pani premier ma się nie wtrącać w rzeczy, na których się nie zna, a na których się zna Morawiecki – komentuje wypowiedź prezesa jeden z uczestników kongresu. Nie wiadomo jednak, czy może się to przełożyć na zmiany instytucjonalne. Morawiecki już jako wicepremier ma duży zakres władzy. Instytucjonalnie można wzmocnić go dziś na dwa sposoby. Rozbudowując jeszcze jego megaresort lub wzmocnić rolę Komitetu Ekonomicznego rządu.
Jeśli chodzi o pierwszą możliwość, w grę może wchodzić rozważana już wcześniej koncepcja przyłączenia do resortu Morawieckiego całości lub części Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa. Z wystąpień prezesa Kaczyńskiego, który krytycznie wyrażał się o działaniach ministra Andrzeja Adamczyka, i samego Morawieckiego, który mówił dużo o projektach inwestycyjnych, wynika, że taki wariant jest niewykluczony. Druga koncepcja to powrót do rozwiązania, które działało kilkanaście lat temu w czasach rządu premiera Jerzego Buzka. Wówczas Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów (KERM) decydował o kształcie projektów dotyczących polityki gospodarczej, które trafiały na rząd.
– Dziś KERM jest wstępnym filtrem. Pozwala wicepremierowi, by pewne projekty nie pojawiły się na stole – mówi jeden z członków rządu. Obecny KERM kwalifikuje pomysły na ustawy do dalszych prac. Ale to, w jakim kształcie trafią na rząd, jest rozstrzygane w Stałym Komitecie, którym kieruje Henryk Kowalczyk (jednocześnie wiceszef komitetu). To tam często pojawiają się zastrzeżenia do poszczególnych projektów ze strony innych resortów czy Rządowego Centrum Legislacji. Poszerzenie kompetencji KERM mogłoby dać Morawieckiemu bezpośrednie narzędzie kontroli swoich projektów na finalnym odcinku przed rządem.
Teoretycznie najdalej idącym rozwiązaniem wzmacniającym Mateusza Morawickiego byłoby uczynienie go premierem. Takiego wariantu nie można wykluczyć, ale na razie z wypowiedzi prezesa wynika, że rządowy tandem Szydło–Morawiecki ma jechać dalej. – To będzie zależało od reakcji pani premier na słowa Kaczyńskiego. Jeśli będzie je realizować, ma szansę się utrzymać. Jeśli nic się nie zmieni, jej szanse maleją – ocenia jeden z uczestników kongresu. Przebieg obrad i wybicie roli Mateusza Morawieckiego pokazują jednak, że pozycja premier Szydło została osłabiona. Znaczące było już to, że Mateusz Morawiecki przemawiał, a Beata Szydło nie wystąpiła na kongresie.
– Przemówienie premier byłoby naturalne. Choćby krótkie, symboliczne – twierdzi politolog prof. Rafał Matyja. Niektórzy politycy PiS zwracają uwagę, że w zeszłym roku Beata Szydło także nie zabrała głosu na kongresie. Tyle że sobotnie wystąpienie Kaczyńskiego było zbliżone do tego, co na kongresie partii mówi na ogół premier. To Kaczyński podsumowywał osiągnięcia i wpadki poszczególnych resortów i zapowiadał, co powinno być wdrożone przez nie w przyszłości, domagając się np. od minister edukacji wprowadzenia lekcji estetyki w szkołach, a od ministra zdrowia likwidacji kolejek w nocnej pomocy medycznej.
Lider PiS zapowiedział na listopad podsumowanie dwulecia rządów. Wówczas może dojść do zmian personalnych. Wśród ministrów, którzy nie powinni czuć się pewnie, są minister zdrowia Konstanty Radziwiłł i szef MSZ Witold Waszczykowski. Ale wśród kandydatów do wymiany najczęściej pada nazwisko szefa resortu infrastruktury Andrzeja Adamczyka. – Wiele spraw, które nie zostało załatwionych, wynika z subiektywnych przyczyn. Mieszkanie plus to nasz najważniejszy oprócz 500 plus program społeczny i tu są zgrzyty. To musi być zmienione – mówił prezes o realizacji najważniejszego zadania Adamczyka.
Od wielu miesięcy trwa spór o realizację programu między Adamczykiem a odpowiedzialnym za finansową stronę przedsięwzięcia prezesem BGK Nieruchomości Mirosławem Barszczem, wspieranym przez Morawieckiego. Dotyczy tego, czy mieszkania na wynajem ma budować państwo i jego agendy, jak chce minister, czy dopuścić do inwestycji prywatnych deweloperów. Kaczyński mówił, że nie ma nic przeciwko, by ci ostatni, jeśli wybudują 70 proc. mieszkań w tańszym standardzie, resztę sprzedali drożej, co pokazuje, że bierze stronę Barszcza.