Szef MSZ Witold Waszczykowski przyznał w poniedziałek, że pojawiały się czasowe zaległości ws. wręczania nominacji ambasadorskich przez prezydenta Andrzeja Dudę, ale sprawa jest już wyjaśniona.

"Pojawiały się czasowe zaległości i uznaliśmy, że trzeba zapytać, o kogo chodzi, czy być może dokumenty się gdzieś zapodziały, zawieruszyły. To nie dotyczy oczywiście prezydenta, to dotyczy urzędników (...). Chodzi o to, żeby urzędnicy potrafili odnaleźć dokumenty, które od kilku tygodni i miesięcy gdzieś krążą" - mówił dziennikarzom w Luksemburgu Waszczykowski. Szef MSZ brał tam udział w posiedzeniu unijnej rady ds. zagranicznych.

Minister podkreślił, że sprawa jest stara, a po zeszłotygodniowej rozmowie z prezydentem jest już wyjaśniona. "Nie wiem dlaczego wywiad, którego udzieliłem tydzień temu redakcji RMF, ukazał się dzisiaj rano. Być może chciano zirytować ministra Szczerskiego, który akurat dziś też był zaproszony" - powiedział szef dyplomacji.

Radio RMF FM podało w poniedziałek, że Waszczykowski zapowiedział, że oczekuje wyjaśnień od prezydenta w sprawie opóźniania wręczania nominacji ambasadorskich kandydatom pozytywnie zaopiniowanym przez parlament. "Na biurku pana prezydenta jest wiele nominacji, wiele kandydatów, których można by wysłać. Oczekuję wyjaśnień, o co chodzi, jakie zarzuty, jakie problemy stawia się tym kandydatom, ewentualnie centrali MSZ" - mówił Waszczykowski.

Szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski tłumaczył rozgłośni, że "ze strony Kancelarii nie ma żadnego ani celowego, ani bezcelowego przedłużania nominacji ambasadorskich". Dodał, że w kwestii nominacji nie ma też żadnych opóźnień "ani formalnych, ani merytorycznych". "Procedury, jeśli chodzi o ambasadorów, przechodzą zgodnie z harmonogramem" - zapewnił.

Szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski pogratulował w poniedziałek prezydentowi Francji Emmanuelowi Macronowi zwycięstwa jego formacji w wyborach parlamentarnych, deklarując jednocześnie gotowość do resetu w relacjach Warszawy z Paryżem.

Partia La Republique en Marche (LREM) Macrona wraz z koalicjantem, centrowym ugrupowaniem MoDem zdecydowanie zwyciężyły w niedzielę w drugiej turze wyborów parlamentarnych we Francji, zdobywając bezwzględną większość w 577-osobowym Zgromadzeniu Narodowym.

"Gratuluję podwójnego zwycięstwa zarówno w rywalizacji o fotel prezydenta, jak i wysokiego zwycięstwa w parlamencie" - powiedział Waszczykowski polskim dziennikarzom w Luksemburgu po zakończeniu posiedzenia unijnych ministrów spraw zagranicznych.

Jak zaznaczył, dla Polski Francja jest ważnym partnerem. Przypomniał, że przed kilkoma tygodniami wraz z prezydentem Andrzejem Dudą spotkał się z Macronem, by rozmawiać o odbudowie Trójkąta Weimarskiego. Polska chciałaby, aby jeszcze w tym roku doszło do spotkania na najwyższym szczeblu w tej formule.

"Jesteśmy gotowi do pewnego resetu. Dajemy szansę prezydentowi Francji również dokonać tego resetu. Gdy rozmawiałem z ministrem spraw zagranicznych Francji, przypomniałem mu, jak rozległa jest obecność francuskiego przemysłu, francuskiego biznesu w Polsce. To są miliardy zainwestowane w Polsce" - wskazywał szef polskiej dyplomacji.

Jak zaznaczył, przypomniał francuskiemu ministrowi Jean-Yves'owi Le Drian, że wielu Polaków robi codzienne zakupy w sklepach należących do Francuzów, rozmawia przez telefon należący do francuskiej telefonii czy ogląda kanały telewizyjne, które należą do francuskiego koncernu.

"Wielu z nas ma pieniądze w bankach czy ubezpieczenia w firmach, które należą do Francuzów. To jest rozległa obecność gospodarcza, biznesowa, na której Francuzi zarabiają krocie, i jedna transakcja w kwestii tych czy innych helikopterów nie może tych relacji zniszczyć" - ocenił Waszczykowski.

Według jego relacji jego francuski odpowiednik przyznał mu rację, wskazując, że trzeba iść do przodu i rozwijać relacje.

Szef MSZ zaznaczył, że prezydent Macron mając instrumenty, które wynikają z wygranej w wyborach parlamentarnych, będzie musiał teraz zrealizować swój program. Przypomniał, że był on bardzo szeroki, bo zawierał zarówno elementy socjalistyczne, jak i liberalne.

Waszczykowski nie obawia się przy tym, że wzmocniony Macron będzie skuteczniej realizował francuskie interesy, czy niekorzystne dla Polski zapowiedzi z kampanii dotyczące UE. Minister przypomniał, że w sprawie np. pracowników delegowanych spór nie ogranicza się do Polski i Francji, ale obejmuje wiele państw członkowskich.

"Inne kwestie, które proponował w czasie kampanii prezydent Macron, dotyczące strefy euro, jej instytucji, budżetu... Życzę powodzenia, bo na to musi się jednak zdecydować kilka innych, bogatych krajów. Czy ten budżet ma powstać z odrębnych składek państw strefy euro, czy ma uszczuplić główny budżet całej grupy 27 państw itd. To są formy, które być może na papierze i w retoryce chwytliwie brzmią, natomiast są bardzo trudne w realizacji. Nie spodziewam się, żeby do końca tej perspektywy budżetowej 2020 r. takie reformy weszły w życie" - zaznaczył minister.