Referendum w sprawie uchodźców jest absurdalne; trzeba wiedzieć, co się robi, a nie szukać po omacku tematów - ocenił w "Jeden na jeden" w TVN24 przewodniczący Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna.

W poniedziałkowym wywiadzie dla "Super Expressu" prezydent Andrzej Duda powiedział, że 11 listopada to dobra data na organizację referendum ws. konstytucji; zapowiedział też drugie referendum - w dniu wyborów parlamentarnych w 2019 r. - dotyczące kwestii emigrantów.

Grzegorz Schetyna w "Jeden na jeden" w TVN24 opowiedział się przeciwko referendum. "To jest absurdalne, oczywiście byłbym przeciw, ja jestem za racjonalną, rzetelną, taką trzeźwą polityką, trzeba wiedzieć, co chce się zrobić, a nie szukając po omacku tematu, który mógłby być medialnie interesujący" - powiedział. Dodał też, że "nie wie, co zarządzi prezydent", bo "jego deklaracje" w ostatnim czasie były "najróżniejsze".

Prowadzący odniósł się do słów przewodniczącego Komisji Europejskiej Jean-Claude'a Junckera, który opowiedział się na łamach najnowszego wydania tygodnika "Der Spiegel" za wdrożeniem postępowania o naruszenie traktatów unijnych wobec krajów, które odmawiają przyjmowania uchodźców z Włoch i Grecji. "W przyszłym tygodniu będziemy musieli zająć się kwestią, czy wdrażamy postępowanie o naruszenie traktatów, czy nie. Decyzja jeszcze nie zapadła, lecz ja mówię: jestem za" - oświadczył Juncker.

Przewodniczący PO nie uznał tego za argument przemawiający za przeprowadzeniem referendum. "Ten szczyt w Bruskeli, ostatni szczyt prezydencji maltańskiej będzie 23-24 czerwca tego roku, to (...) jaki to ma związek z rzeczywistością, jak on (prezydent - PAP) chce za 2,5 roku robić referendum w tej kwestii, to znaczy, że nie ma elementarnego pojęcia o tym, o co chce zapytać" - powiedział Schetyna.

Pytany o nominację dotychczasowej wiceprezes Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa Haliny Szymańskiej na nową szefową Kancelarii Prezydenta, Schetyna odparł, że "nie chce rozmawiać o tym, kto zastąpi panią Sadurską", tylko o samej "pani Sadurskiej i o tysiącach Misiewiczów i Sadurskich w spółkach skarbu państwa".

Dodał, że przejście Małgorzaty Sadurskiej z KPRP do PZU jest częścią "napaści" prezydenta na spółki skarbu państwa. "Gdyby ktoś za naszych czasów zrobił taką rzecz, jak robi szefowa kancelarii w taki sposób lądując i to jeszcze na skróty (...), to rzeczywiście nikt by nam tego nie wybaczył" - powiedział.