W środę Senat debatował nad nowelą ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej, dyskusję kolejny raz zdominował przepis ograniczający dostęp do pigułki "dzień po". Senatorowie opozycji podkreślali, że pigułka nie ma działania poronnego, PiS przekonywał, że zagraża zdrowiu kobiet.

Uchwalona w czwartek przez Sejm nowelizacja ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej ma ułatwić dostęp do niestandardowej terapii w sytuacjach zagrożenia zdrowia i życia. Przewiduje też, że pigułki "dzień po" będą sprzedawane na receptę. Podobnie jak podczas prac w Sejmie, senatorowie także najwięcej uwagi poświecili przepisom dotyczącym antykoncepcji.

Zgodnie z nowymi przepisami hormonalne środki antykoncepcyjne do stosowania wewnętrznego będą wydawane wyłącznie na podstawie recepty wystawionej przez lekarza. Oznacza to, że na receptę będą także pigułki ellaOne, które od 2015 r. osoby powyżej 15. roku życia mogły kupić bez konieczności wizyty u lekarza.

Podczas debaty senatorowie PiS przekonywali, że pigułka może mieć działanie poronne, zagraża zdrowiu kobiety, a także może zachęcać nastolatki do podejmowania ryzykownych zachowań seksualnych. Senator Dorota Czudowska (PiS) przekonywała, że z uwagi na możliwe skutki uboczne, przyjęcie pigułki pacjentka powinna skonsultować z lekarzem.

"Lekarz zapyta o stan zdrowia, uprzedzi o przeciwwskazaniach, o możliwościach powikłań wczesnych i późnych. Przede wszystkim chronimy zdrowie młodych dziewcząt przed wpływem tej tabletki na ich późniejsze życie prokreacyjne, ale także seksualne" - powiedziała Czudowska.

Senatorowie opozycji wielokrotnie podkreślali, że pigułka "dzień po" jest lekiem antykoncepcyjnym i nie ma działania poronnego. Przekonywali, że ograniczenie dostępu do tego środka może zwiększyć liczbę nielegalnych aborcji. Barbara Zdrojewska (PO) mówiła, że kobiety mogą samodzielnie zadecydować o przyjęciu tabletki, a potrzebne informacje odnajdą w ulotce dołączonej do leku.

Leszek Czarnobaj (PO) złożył wniosek o wykreślenie z ustawy przepisów ograniczających dostęp do tzw. antykoncepcji awaryjnej.

Andrzej Stanisławek (PiS) powiedział, że "w związku z poczuciem odpowiedzialności i zrozumieniem, jaki problem mają kobiety" składa poprawkę przewidującą, że recepta na pigułkę "dzień po" byłaby wymagana tylko od dziewcząt poniżej 18 lat. "Mam zaufanie do naszych kobiet, są odpowiedzialne i na pewno podejmują właściwą decyzję w zgodzie z własnym sumieniem i wiarą" – powiedział senator.

Czudowska zapowiedziała, że nie poprze poprawki zgłoszonej przez Stanisławka. "Polki czytają ulotki, sęk w tym, że w tych ulotkach nie wszystko się pisze" – podkreśliła. Przekonywała, że również na ulotce leku ellaOne nie zawarto pełnych informacji o skutkach jego przyjmowania.

Senatorowie opozycji oceniali, że konieczność uzyskania recepty może uniemożliwić kobietom przyjęcie leku w terminie umożliwiającym jego skuteczność. "Nocna i świąteczna pomoc medyczna została wprowadzona już kilka lat temu i wydaje mi się, że każdy może dostać się do lekarza w ciągu kilku godzin" – odpowiadał wiceminister zdrowia Marek Tombarkiewicz.

Nowelizacja wprowadza też ratunkowy dostęp do technologii lekowych. Zgodnie z nowymi przepisami, minister zdrowia będzie mógł wydać indywidualną zgodę na pokrycie kosztu leku, jeżeli jest to niezbędne dla ratowania życia lub zdrowia pacjenta i uzasadnione wskazaniami medycznymi.

Zgoda taka będzie wydawana wyłącznie dla leku, który jest dopuszczony do obrotu w Polsce i dostępny na rynku. Jeśli więc lek nie został jeszcze zarejestrowany i jest np. w fazie badań klinicznych, wówczas jego zakup nie będzie finansowany przez NFZ. Resort zdrowia wyjaśniał, że refundowane mogą być tylko te terapie, których skuteczność została potwierdzona.

Na nowelizacji mają skorzystać ciężko chorzy pacjenci, potrzebujący leku lub technologii medycznej, które nie są finansowane ze środków publicznych. W takiej sytuacji często znajdują się osoby cierpiące na choroby rzadkie, np. na rdzeniowy zanik mięśni, chorobę Fabry’ego lub chorobę Niemanna-Picka.(PAP)