W przyszłym tygodniu nasi wojskowi ruszą na Łotwę. Ponad dwustu pojedzie też do Rumunii.
W najbliższy poniedziałek odbędzie się uroczyste pożegnanie polskich żołnierzy, którzy w ramach wzmacniania wschodniej flanki Sojuszu Północnoatlantyckiego przez kolejne sześć miesięcy będą stacjonować na Łotwie. Wysłanych tam zostanie ok. 200 żołnierzy z 9. Brygady Kawalerii Pancernej, która na co dzień stacjonuje w Braniewie.
Polscy mundurowi będą wchodzić w skład batalionowej grupy bojowej, która na Łotwie jest formowana pod dowództwem kanadyjskim. Grupa ma liczyć ok. tysiąca żołnierzy i oprócz Kanadyjczyków i Polaków w jej skład wejdą żołnierze z Albanii, Hiszpanii, Słowenii i Włoch. – Formowana na Łotwie batalionowa grupa bojowa NATO będzie posiadać pełen potencjał bojowy i będzie gotowa do prowadzenia działań obronnych – wyjaśnia mjr Marek Kwiatek z Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych (DO RSZ). Z kolei prezydent Łotwy Raimonds Vejonis w ubiegłotygodniowym wywiadzie dla DGP zapowiadał, że mimo początkowych problemów „te siły już latem osiągną pełną gotowość operacyjną”.
Realna siła
Polacy będą współtworzyć jedną z czterech batalionowych grup bojowych, które państwa NATO zobowiązały się utworzyć na ubiegłorocznym szczycie w Warszawie. Już ponad miesiąc temu oficjalnie powitano w Polsce ok. 900 amerykańskich żołnierzy 2. Pułku Kawalerii US Army Europe, którzy tworzą trzon tej grupy, oraz mniejszą liczbę Brytyjczyków i Rumunów. – To nie jest tylko demonstracja polityczna, to jest realna, choć niewielka siła wzmacniająca nasze bezpieczeństwo – mówi DGP Paweł Soloch, szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Wkrótce żołnierzy do tej jednostki ma również oddelegować Chorwacja. Z kolei na Litwie większość żołnierzy zapewniają Niemcy, a w Estonii Brytyjczycy. W sumie te cztery liczące prawie 5 tys. żołnierzy bataliony tworzą jednostki z 15 państw członkowskich.
Jednym z postanowień warszawskiego szczytu NATO było wzmocnienie wschodniej flanki na południu. Dlatego w Rumunii powstaje wielonarodowa brygada, którą utworzy także ponad 200 polskich żołnierzy. Jak informuje DO RSZ, trzon naszego kontyngentu to żołnierze 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej. Jeśli chodzi o cięższy sprzęt, to nasz rumuński kontyngent będzie wyposażony m.in. w 14 kołowych transporterów opancerzonych Rosomak. – To jest realizacja naszych zobowiązań ze szczytu w Warszawie. Chcemy pokazywać sojusznikom, że jesteśmy w forpoczcie państw, które je realizują. Liczymy, że nastąpią kolejne działania we wzmacnianiu wschodniej flanki – stwierdza Soloch.
Od czerwca poza granicami Polski będzie służyć blisko tysiąc żołnierzy. Oprócz tych dwóch misji ok. 200 polskich żołnierzy przebywa w Kuwejcie, gdzie stacjonują też nasze cztery samoloty F-16. Kilkudziesięciu polskich komandosów jest na misji szkoleniowej w Iraku. Polscy żołnierze wciąż służą również na misjach w Afganistanie i Kosowie. Możliwe, że w niedalekiej przyszłości niektóre z tych kontyngentów zostaną wzmocnione.
„Atlantic Resolve”
Z drugiej strony zwiększa się liczba żołnierzy sojuszników w Polsce, i to również poza strukturami NATO. Jak informuje ambasada USA, oprócz opisywanej batalionowej grupy bojowej, „na początku maja rozpoczęło się przemieszczanie sprzętu lotniczego i personelu do bazy w Powidzu w związku z przygotowaniami do stałych ćwiczeń będących elementem operacji Atlantic Resolve”. Ci żołnierze będą wspierać siły amerykańskie w całym regionie.
Pod koniec kwietnia z Niemiec do Poznania przeniesiono dowództwo taktyczne szczebla dywizyjnego armii USA w Europie, odpowiedzialne za dowodzenie wojskami amerykańskimi rozmieszczonymi w ramach wsparcia operacji Atlantic Resolve. To ok. 100 żołnierzy, którzy nadzorują szkolenia ok. 6 tys. amerykańskich wojskowych w Europie Środkowej i Wschodniej. Z kolei w styczniu przyjechała do Polski amerykańska brygada pancerna. Obecnie duża część jej żołnierzy znajduje się na ćwiczeniach w innych państwach regionu, ale bazą wypadową jest dla nich zachodnia Polska.
– Funkcjonowaliśmy w NATO, w którym obowiązywały dwa statusy bezpieczeństwa. Ten lepszy, wyższy dla Europy Zachodniej i trochę gorszy dla Europy Środkowo-Wschodniej. Decyzje Sojuszu o rozlokowaniu sił zbrojnych na terenie Polski i pozostałych krajów flanki wschodniej podwyższają bezpieczeństwo Polski – mówił w rozmowie z RMF FM minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski.
ROZMOWA
Wschodnia flanka musi być wzmacniana
Litwa stała się bezpieczniejsza po ubiegłorocznym szczycie NATO?
Vytautas Umbrasas wiceminister obrony Litwy / Dziennik Gazeta Prawna
Decyzje podjęte na szczycie w Warszawie były bardzo ważne. Na Litwie funkcję państwa ramowego sił NATO przejęły Niemcy. Ich garnizon będzie stacjonował w Rukłem w centralnej Litwie. Już teraz możemy mówić o sukcesie. Berlin początkowo był ostrożny, obawiając się, czy niemieccy żołnierze zostaną zaakceptowani przez litewską opinię publiczną. Ale Litwini uznają RFN za państwo zaprzyjaźnione, więc problemu nie ma.
Czujemy się lepiej, jeśli chodzi o obronę naszego terytorium i potencjał odstraszania. Zwłaszcza że po polskiej stronie granicy siły amerykańskie będą stacjonować w pobliżu tzw. przesmyku suwalskiego. Traktujemy to zresztą tylko jako wstęp do zwiększania obecności NATO w naszym regionie.
Co powinno być następnym krokiem?
Musimy kontynuować na poziomie natowskim przygotowywanie planów ewentualnościowych, systemów dowodzenia i kontroli. Musimy się wzmocnić. Rosja w zachodnim okręgu wojskowym ma 350 tys. żołnierzy. To nieporównywalne z liczebnością sił na wschodniej flance NATO.
Niemcy osiągnęli już pełną zdolność operacyjną?
Praktycznie tak. W czerwcu odbędą się pierwsze ćwiczenia. Wtedy pokażemy ich zdolności.