Przepisy dotyczące zasad etycznych dla urzędników państwowych mają być pierwszą ustawą przyjętą przez francuski parlament, który będzie wyłoniony w czerwcowych wyborach. Rząd przedstawi jej projekt jeszcze przed pierwszą turą głosowania.

Ustawa ta ma "umoralnić życie publiczne", a rząd chce szybko przedstawić jej zapisy, „aby znali je wszyscy przyszli deputowani”.

Fikcyjne posady żony prawicowego kandydata na prezydenta Francois Fillona, opłacanie partyjnych etatów z funduszu parlamentarnego UE, jak to było w przypadku skrajnie prawicowego Frontu Narodowego – to tylko kilka przykładów nadużyć, jakie mają ograniczyć nowe przepisy.

„Wyjmowanie pieniędzy z cudzej kieszeni, by je włożyć do własnej, jest zbyt częstym i nazbyt zadomowionym zjawiskiem nad Sekwaną” – mawiał Georges Vedel, jeden z największych francuskich specjalistów prawa administracyjnego.

Ustawa o „umoralnieniu życia publicznego” we Francji była warunkiem, jaki obecny minister sprawiedliwości Francois Bayrou postawił obecnemu prezydentowi Emmanuelowi Macronowi przed przyłączeniem się do jego kampanii wyborczej.

Szkicując plan swej kadencji, Macron zapowiedział na kilka dni przed wyborami: „Umoralnienie życia publicznego od pierwszego dnia (urzędowania) będzie fundamentem, na którym oprę swe działania".

Wprowadzenie takich przepisów było celem deputowanego Partii Socjalistycznej Rene Dosiere’a, odkąd został po raz pierwszy posłem w 1988 roku. Na konferencji prasowej w poniedziałek przedstawił on raport kreślący zasadnicze linie nowej ustawy. Dosiere nie będzie jednak nad nią obradował, gdyż tym razem nie kandyduje do parlamentu.

Minister sprawiedliwości konsultował się w sprawie nowych przepisów między innymi z przedstawicielami organizacji pozarządowych, jak Transparency International czy stowarzyszenie Anticor walczące z korupcją i działające na rzecz etycznej polityki.

Zgromadzenie Narodowe zakończyło obrady w lutym, ale prezydent może je wznowić. Choć niektóre media i komentatorzy liczą się z taką możliwością, głosowanie starego parlamentu nad nową ustawą wydaje się wykluczone.

Zasadniczym celem ustawy jest „zbudowanie zaufania między wybranymi (politykami) a obywatelami”.

Raport, na podstawie którego modyfikowane mają być przepisy, proponuje ścisłe uregulowanie finansowania stronnictw politycznych z funduszy publicznych oraz zaostrzoną kontrolę finansowania partii przez osoby prawne i fizyczne.

Raport zaleca ograniczenie liczby kadencji do trzech dla deputowanych i dwóch dla radnych wszystkich szczebli oraz wprowadzenie górnej granicy ich wynagrodzenia.

Każdy, kto będzie się starał o urząd publiczny, będzie musiał mieć całkowicie czysty rejestr sądowy i wykazać, że zapłacił podatki – proponuje raport. Deputowani powinni zostać pozbawieni finansowej „rezerwy parlamentarnej”, czyli budżetu pozwalającego im na dotowanie lokalnych stowarzyszeń i organizacji.

Bezpośrednim echem niedawnej kampanii prezydenckiej jest mający wejść do ustawy zakaz zatrudniania członków rodziny przez deputowanych. Fillon w niedawnych wyborach prezydenckich oskarżony został o to, że jako deputowany fikcyjnie zatrudniał swą żonę i dzieci jako „asystentów parlamentarnych”.

Ustawa wymagać będzie przedstawiania stanu majątkowego prezydenta i jego małżonki. Ma też poważnie zmniejszyć wynagrodzenie, jakie pobierają byli prezydenci po odejściu ze stanowiska.

Opinia publiczna przyjmuje te projekty z entuzjazmem.

Georges Fenech, deputowany partii Republikanie, przypomniał, że od roku 1993 we Francji stworzono już 12 ustaw wprowadzających pewne standardy etyczne dla polityków czy urzędników państwowych. "Poseł nie może być bez przerwy traktowany jak podejrzany” - mówi Fenech i ostrzega: „jeśli deputowanemu niczego nie będzie wolno, to pewnego dnia zostaniecie bez deputowanych”.

„Polityka nie ma nic wspólnego z moralnością” – twierdzi pedagog i eseista Jean-Paul Brighelli. I przywołuje przykład kardynała Mazariniego, „największego premiera Francji”, który „na stulecia zapewnił Francji pokój z Hiszpanią” i który „pozostawił spadkobiercom ogromną fortunę, uzyskaną poprzez nieuczciwe, nawet jak na tamte czasy, procedery”.