Komisję weryfikacyjną, która będzie badać zgodność z prawem decyzji dot. reprywatyzacji nieruchomości, ma możliwość nakładania kar za niestawiennictwo – powiedział w czwartek wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, pytany o deklaracje prezydent stolicy w tej sprawie.

W ubiegły piątek weszła w życie ustawa powołująca komisję weryfikacyjną, która ma badać zgodność z prawem decyzji administracyjnych ws. reprywatyzacji nieruchomości. W czwartek na jej szefa został powołany wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, który zapewnił, że można już składać wnioski o zbadanie przez komisję konkretnych nieruchomości.

Komisja, w ocenie prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz, jest niekonstytucyjna i chodzi w niej tylko "igrzyska", a nie o dociekanie prawdy. Na początku kwietnia Gronkiewicz-Waltz zadeklarowała, że raczej nie stawi się przed Komisją Weryfikacyjną. Pytana w środę przez dziennikarzy, czy zmieniła zamiary, odpowiedziała, że "nic nie zmieni jej zdania, że komisja jest niekonstytucyjna".

"Jeżeli ktoś celowo nie będzie się stawiał lub unikał stawienia się przed komisję, to będzie za to karany" – powiedział Jaki w czwartek w "Wiadomościach" w TVP1.

Pytany następnie na antenie TVP Info o deklarację prezydent stolicy, dodał, że "jest wiele środków przewidzianych prawem". "Komisja ma przede wszystkim możliwość nakładania kar finansowych za lekceważenie" – poinformował. Według ustawy, osoba wezwana na świadka lub biegłego ma obowiązek stawić się i złożyć zeznania - pod rygorem grzywny do 10 tys. zł. "Jeżeli ten proceder będzie się powtarzał, to zastanowimy się nad innymi możliwościami" – dodał.

Wiceminister sprawiedliwości, dopytywany, czy prezydent stolicy może zostać doprowadzona siłą, odparł, że "siła zawsze jest ostatecznością".

"Pamiętajmy, że proceder złodziejstwa reprywatyzacyjnego urósł pod skrzydłami prezydent Warszawy, którym jest Hanna Gronkiewicz-Waltz. Chciałbym, żeby Hanna Gronkiewicz-Waltz podzieliła się z komisją swoją wiedzą, na zasadach takich jak każdy inny. Wiedzą, która jest wiedzą publiczną i zdobyła ją jako urzędnik publiczny" – powiedział.

"Ja, gdybym nie miał nic do ukrycia, to przyszedłbym przed każde ciało i stawił czoła temu wyzwaniu" – dodał.

Jaki zadeklarował, że jako szef komisji będzie "robił wszystko co w jego mocy, zmieniać decyzje reprywatyzacyjne i tam, gdzie się da przywrócić kamienice właścicielom, a gdzie się nie da (…) nałożyć wysoką rekompensatę na ludzi, którzy byli za to odpowiedzialni".

Odnosząc się do opinii opozycji, według której komisja będzie wkraczała w kompetencje władzy sądowniczej, ale nie będzie niezawisła jako swoisty "trybunał ludowy", wiceminister ocenił, że to nieprawda. Zaznaczył, że komisja będzie działała w trybie administracyjnym, a od jej decyzji będzie przysługiwała możliwość odwołania.

Jaki powiedział, że decyzje dotyczące zwrotów kamienic podejmowano na mocy decyzji administracyjnych. "Sądy brały udział w ustanawianiu kuratorów i później przyznawały odszkodowania. Sądy nie badały, czy decyzja była prawidłowa, czy nie - tylko że skoro decyzja jest, to należy się odszkodowanie" – powiedział.

W wieczornym programie w Polsat News Jaki mówił w czwartek, że ma "ambitny plan", by komisja pracowała tak, by "załatwić jedną sprawę w miesiącu". Wiceminister ocenił, że "udało się zbudować wysokiej klasy zaplecze personalne komisji". "Szefem departamentu, który będzie zajmował się obsługą komisji, jest prof. (Kamil - PAP) Zaradkiewicz" – powiedział.

Pytany o własne kwalifikacje - czy będąc politologiem, spełnia wymagania przewidziane wobec członków komisji, m.in. "wyższego wykształcenia prawniczego lub niezbędnej wiedzy w zakresie gospodarowania nieruchomościami oraz wykorzystywania zasobów majątku państwowego" – Jaki odpowiedział, że kluczowy jest spójnik "lub". "Jeżeli chodzi o to drugie, to jestem odpowiedzialny w Ministerstwie Sprawiedliwości (...) za gospodarowanie nieruchomościami, majątkiem państwowym" – stwierdził.

Komisja będzie mogła np. utrzymać w mocy decyzję reprywatyzacyjną (uznać słuszność zwrotu nieruchomości) albo ją uchylić i podjąć decyzję merytoryczną, która pozwoli odebrać bezprawnie pozyskaną nieruchomość. Będzie też mogła uchylić decyzję reprywatyzacyjną i przekazać sprawę do ponownego rozpatrzenia organowi, który ją wydał, wraz z wiążącymi wskazaniami co do dalszego postępowania.

Może też stwierdzić, że decyzja reprywatyzacyjna została wydana z naruszeniem prawa, jeśli wywołała nieodwracalne skutki prawne. W takiej sytuacji komisja będzie mogła nałożyć na osobę, która skorzystała na wydaniu decyzji reprywatyzacyjnej, obowiązek zwrotu nienależnego świadczenia w wysokości odpowiadającej wartości bezprawnie przejętej nieruchomości.

Komisja może wstrzymywać postępowania innych organów, np. sądów, oraz wpisywać w księgach wieczystych ostrzeżenia o toczącym się jej postępowaniu. Może też przyznawać od miasta Warszawy odszkodowania lub zadośćuczynienia lokatorom, jeśli nieprawidłowości reprywatyzacyjne spowodowały pogorszenie ich sytuacji materialnej. Od decyzji komisji przysługuje skarga do sądu administracyjnego.