Do potężnego wybuchu doszło w czwartek nad ranem w pobliżu międzynarodowego lotniska w Damaszku. Według związanej z libańskim ugrupowaniem Hezbollah telewizji al-Manar eksplozja to prawdopodobnie skutek izraelskiego ataku powietrznego.

Doniesienia o izraelskim ataku potwierdziły źródła wywiadowcze w regionie.

Dwa wysokie rangą źródła w siłach rebelianckich aktywnych w rejonie Damaszku poinformowały, że pięć pocisków uderzyło w magazyn amunicji wykorzystywany przez milicje wspierane przez Iran, które w Syrii walczą po stronie wojsk reżimu prezydenta Baszara el-Asada. Informatorzy ci powołali się na swoich obserwatorów na wschodnich obrzeżach syryjskiej stolicy, gdzie znajduje się lotnisko.

Źródła wywiadowcze w regionie przekazały, że izraelskie pociski uderzyły w centrum dostaw broni, do którego Iran regularnie kieruje komercyjne i wojskowe samoloty transportowe. Broń ta jest później dostarczana wspieranym przez Teheran milicjom, w tym Hezbollahowi.

Według al-Manar ze wstępnych ustaleń wynika, że atak spowodował tylko straty materialny i nie było ofiar w ludziach.

Armia izraelska odmówiła komentarza w sprawie ataku na lotnisko.

Wcześniej w czwartek o wybuchach w rejonie lotniska, słyszanych w oddalonym o kilka kilometrów centrum Damaszku, informowało opozycyjne Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka oraz mieszkańcy miasta.

W wojnie, jaka od 2011 roku toczy się w Syrii, reżim prezydenta Asada jest wspierany przez Rosję, Iran i szyickie bojówki z krajów regionu, w tym libański Hezbollah. Izrael określa przemieszczanie zaawansowanej broni i sprzętu wojskowego dla jednostek Hezbollahu w Syrii jako "czerwoną linię", której przekroczenie wywoływało w przeszłości reakcje sił izraelskich i ataki na pozycje szyickich bojowników.