Po niedzielnym referendum w Turcji UE powinna zawiesić rozmowy akcesyjne z tym krajem - ogłosili liderzy głównych frakcji w Parlamencie Europejskim, wyrażając w ten sposób niezadowolenie z kierunku zmian jaki obrał ten kraj.

"Jesteśmy głęboko zaniepokojeni wydarzeniami w Turcji. Jest coraz więcej dowodów, że ścieżka obrana przez liderów tego kraju jest zła" - oświadczył w reakcji na wynik niedzielnego głosowania w Turcji szef Europejskiej Partii Ludowej, największej frakcji w europarlamencie, Manfred Weber.

Zwrócił uwagę, że jest jasne, iż rządzący w Turcji wybrali kurs oddalający kraj od rządów prawa i demokracji. Dodał przy tym, że ścieżkę tę popiera nieznaczna większość obywateli tureckich i należy to uszanować.

Lider chadeków uważa, że UE i Turcja powinny współpracować, ale droga do przyłączenia się tego kraju do UE powinna zostać zamknięta. "Powinniśmy zaoferować Turcji tematyczne partnerstwo na przykład w obszarze walki z terroryzmem, migracji, polityce gospodarczej, czy wymiany studenckiej lub kulturalnej. Jednakże to oznacza również, że członkostwo Turcji w UE nie jest dłużej na stole" - podkreślił niemiecki polityk.

"Referendum to historyczne wydarzenie. Powinniśmy ponownie ocenić sytuację i wyciągnąć wnioski. Potrzebujemy nowego początku naszych relacjach, nowego podejścia do partnerstwa pomiędzy przyjaźnie nastawionymi sąsiadami" - dodał.

Również szef drugiej największej grupy politycznej w Parlamencie Europejskim - Progresywnego Sojuszu Socjalistów i Demokratów (S&D), Gianni Pittella ocenił, że prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan zamknął swojemu krajowi drzwi do UE.

"Rozmowy akcesyjne powinny być zawieszone po tym jak Turcja zdecyduje o wdrożeniu 18 poprawek do konstytucji" - ocenił włoski polityk. Przypomniał, że w całym kraju zgłoszono wiele nieprawidłowości podczas głosowania, które mogą się położyć cieniem na ostatecznym rezultacie tureckiego referendum.

"Jesteśmy przekonani, że większość obywateli tureckich wciąż spogląda na demokrację i praworządność jako kluczowe punkty odniesienia. Niestety Erdogan coraz mocniej skręca Turcję w kierunku osobistego, autorytarnego reżimu" - oświadczył Pittella.

Socjaliści chcą, by państwa członkowskie przygotowały konieczne kroki, aby zawiesić rozmowy akcesyjne. "Europa nie może odwracać wzroku i być cicho" - stwierdził szef S&D w PE. Zdaniem holenderskiej socjaldemokratki, sprawozdawczyni ds. Turcji w PE Kati Piri Turcja nie może przystąpić do UE, jeśli zmieni konstytucje w kierunku jaki został zatwierdzony w referendum.

UE prowadzi rokowania o przyłączeniu się Turcji do wspólnoty od 2005 r.; przez kilka lat były one zamrożone, ale "28" zgodziła się pójść z nimi do przodu w ramach porozumienia z Ankarą dotyczącego powstrzymania napływu uchodźców i migrantów do Europy.

Również liberałowie w Parlamencie Europejskim skrytykowali wynik referendum w Turcji zwracając uwagę na nieprawidłowości. "Zaproponowane zmiany w konstytucji nie tylko przyznają prezydentowi Erdoganowi autorytarną władzę, ale również zakłócają demokratyczny system wzajemnej kontroli władz w Turcji" - ocenił szef Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy Guy Verhofstadt.

Podkreślił przy tym, że turecki rząd nie dopuścił do uczciwej kampanii blokując wydarzenia organizowane przez przeciwników zmian, a także wsadzając do więzienia wielu dziennikarzy. Dodał, że Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) potwierdziła, że zarówno media, jak i partie opozycyjne były bojkotowane przez turecki rząd wykluczając równe szanse pomiędzy tymi, którzy opowiadali się na "tak" i "nie" w referendum.

"Jedyny logiczny wniosek z tego wszystkiego jest taki, że UE powinna zatrzymać natychmiastowo rozmowy akcesyjne i przemyśleć na nowo swoje relacje z Turcją" - ocenił Verhofstadt.

Według wstępnych wyników tureckiej komisji wyborczej w referendum zwyciężyli zwolennicy prezydenckiego system rządów, który zastąpi dotychczasowy system parlamentarny; za zmianami głosowało 51,4 proc. uczestników referendum. Ostateczne wyniki mają być znane pod koniec kwietnia.

Wspólna misja Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) i Rady Europy uznała w poniedziałek, że procedury zastosowane w kampanii i podczas tureckiego referendum nie spełniały międzynarodowych standardów.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)