Rosja oczekuje od Ukrainy odpowiedzi na zaproszenie do rozmów o gazie - oświadczył dziś przebywający w Pradze wiceszef rosyjskiego koncernu Gazprom Aleksandr Miedwiediew.

Czechy przewodniczą w tym półroczu Unii Europejskiej.

Rozmowy między obydwiema stronami na temat dostaw gazu, jego tranzytu i opłat zostały zerwane 31 grudnia.

"Regularnie zapraszamy Ukrainę do stołu rozmów, ale oni nie przyjeżdżają. To całkiem nie do przyjęcia stanowisko. Nie mamy z kim rozmawiać" - oświadczył Miedwiediew.

Zapowiedział, że Gazprom jest gotów spełnić zobowiązania dostaw gazu do Unii Europejskiej i zaapelował do Ukrainy, aby wypełniła swe zobowiązania dotyczące tranzytu gazu.

Miedwiediew jednocześnie oskarżył Ukrainę o kradzież 35 mln m sześć. gazu dziennie, który ma być wysyłany tranzytem do państw UE i zażądał zapłaty za surowiec, jak i wyrównania zaległości.

"Cały pobrany nielegalnie gaz powinien być zapłacony przez Ukraińców a także i inne zaległości" - podkreślił.



Komisja Europejska: są "nieprawidłowości" w dostawach gazu do Polski i Węgier

W piątek wieczorem czeskie przewodnictwo w UE zaapelowało do Rosji i Ukrainy o "natychmiastowe podjęcie pełnych dostaw gazu do krajów członkowskich UE", po skonstatowaniu zmniejszenia dostaw w Polsce i na Węgrzech. Zmniejszone też zostały dostawy do Rumunii.

Komisja Europejska w oddzielnym komunikacie przyznała, że są "nieprawidłowości" w dostawach gazu do Polski i Węgier gazociągami biegnącymi przez Ukrainę. Podała, że z informacji polskiego operatora sieci przesyłowych Gaz-System wynika, iż dostawy gazu z Ukrainy są o 6 proc. mniejsze niż wynika z kontraktu. Jednocześnie jednak zwiększone zostały dostawy rosyjskiego gazu do Polski przez Białoruś.

W środę Gazprom zaproponował Ukrainie dostawy gazu w cenie 250 dolarów za 1000 metrów sześciennych, bez podniesienia taryf tranzytowych, jakie pobiera Kijów (1,7 dolara za 1000 metrów sześciennych transportowanych przez 100 km). Ukraina uznała te warunki za nie do przyjęcia.