Wilhelm Hosenfeld, oficer Wehrmachtu, który uratował ukrywającego się w gruzach Warszawy Władysława Szpilmana, został uhonorowany przez Instytut Yad Vashem tytułem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata.

Poinformował o tym w poniedziałek PAP prof. Witold Kulesza, b. szef pionu śledczego IPN. Powiedział on, że wiadomość tę przekazał mu syn Hosenfelda, Helmut.

"Nie znam innego przypadku by oficer Wehrmachtu dostał ten tytuł" - powiedział Kulesza, ekspert od zbrodni hitlerowskich. Wyraził przypuszczenie, że właśnie dlatego postępowanie w Yad Vashem trwało tak długo. Podkreślił, że Hosenfeld - żarliwy katolik - był przeciwny także hitlerowskim zbrodniom wobec Polaków.

"Hosenfeld jest pierwszym znanym mi człowiekiem, który pisząc do swojej żony z końcem jesieni 1939 roku określił zbrodnie popełniane w Łodzi i Pabianicach na polskiej inteligencji terminem zbrodni przeciwko ludzkości. Ten termin został użyty w akcie oskarżenia przedłożonym po wojnie Międzynarodowemu Trybunałowi Wojskowemu w Norymberdze, który osądził głównych sprawców zbrodni wojennych, przywódców III Rzeszy" - powiedział prof. Kulesza.

"Krytykę uzasadniano m.in. tym, że Yad Vashem nie nadało mu tego tytułu"

Przypomniał, że gdy w 2007 r. prezydent Lech Kaczyński odznaczył pośmiertnie Hosenfelda Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, były głosy krytyczne wobec tej decyzji. "Krytykę uzasadniano m.in. tym, że Yad Vashem nie nadało mu tego tytułu" - podkreślił Kulesza, który dodał, że czuje satysfakcję z wyróżnienia Hosenfelda.

"Nasz Dziennik" podawał w 2007 r. że "żołnierze Podziemnego Państwa Polskiego i uczestnicy Powstania Warszawskiego" są zbulwersowani decyzją L. Kaczyńskiego o odznaczeniu Hosenfelda. "Funkcjonariusz niemieckiego kontrwywiadu został uhonorowany za rzekome ratowanie Polaków i Żydów, choć nie ma na to niezbitych dowodów. Wiadomo natomiast, że szybko awansował w strukturach okupacyjnej armii, a izraelski Yad Vashem odmówił przyznania mu tytułu Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata" - pisał wtedy "NDz".

Postać Hosenfelda stała się znana dzięki wspomnieniom pianisty i kompozytora Władysława Szpilmana, który w ich drugim wydaniu napisał, kim by był oficer, który mu pomógł przetrwać. Świat dowiedział się o nim z ekranizacji wspomnień Szpilmana, dokonanej w 2001 r. przez Romana Polańskiego w "Pianiście".

Hosenfeld dostał się do niewoli radzieckiej w styczniu 1945 r. pod Błoniem

Hosenfeld urodził się w 1895 r. Brał udział I wojnie światowej. W okresie międzywojennym był nauczycielem historii oraz członkiem NSDAP i SA. Po wybuchu II wojny powołano go do wojska, gdzie pełnił służbę tyłową. Od końca września 1939 r. był komendantem oficerskiego obozu jenieckiego w Pabianicach. Od czerwca 1940 r. stacjonował w Warszawie jako oficer Wehrmachtu do spraw sportowych. Jednocześnie pomagał Polakom, dostarczając im fałszywe dokumenty i ratując wiele osób, także Żydów, zatrudniając ich przy obiektach sportowych.

Podczas Powstania Warszawskiego służył m.in. w niemieckim kontrwywiadzie, zajmując się przesłuchaniami. Szpilmana spotkał jesienią 1944 r. w jego warszawskiej kryjówce. Przez pewien czas dostarczał mu jedzenie, a potem pozwolił uciec.

Hosenfeld dostał się do niewoli radzieckiej w styczniu 1945 r. pod Błoniem. Umieszczono go w obozie przejściowym, potem wywieziono do Mińska na Białorusi. Wytoczono mu proces i skazano na karę śmierci za "działalność antyradziecką" podczas Powstania, choć ocaleni przez niego ludzie, w tym sam Szpilman, usiłowali świadczyć na jego rzecz. Po amnestii wyrok zmieniono na 25 lat łagru; ciężkie warunki pobytu spowodowały wylew i paraliż, a potem śmierć Hosenfelda 13 sierpnia 1952 r. w łagrze pod Stalingradem.

Izraelski Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu Yad Vashem nadał tytuł Sprawiedliwy wśród Narodów Świata ponad 22 tys. osób, z których ponad 6 tys. to Polacy.