Szef MSW Bawarii Joachim Herrmann powiedział, że jeśli potwierdzą się informację, iż poniedziałkowego zamachu w Berlinie dokonał uchodźca ubiegający się o azyl, konieczne będzie przemyślenie założeń niemieckiej polityki migracyjnej.

Władze Bawarii zarzucają kanclerz Niemiec Angeli Merkel zbyt liberalną politykę.

"Jeżeli okaże się, że zamachu dokonał ktoś, kto wjechał do kraju jako osoba ubiegająca się o azyl, to fakt ten musi doprowadzić do zasadniczych przemyśleń co do kształtu polityki przyjmowania uchodźców" - powiedział Herrmann we wtorek w rozmowie z regionalnym radiem bawarskim Antenne Bayern.

Nasuwa się przypuszczenie, że w związku z dużą liczbą uchodźców wjechało wiele osób, o których nic nie wiemy - zaznaczył polityk bawarskiej CSU. "Moim zdaniem uprawnione jest pytanie, czy możemy pozwolić na kontynuację (tej polityki)" - wtrącił Herrmann. Jak dodał, władze nie mogą narażać mieszkańców na ryzyko zamachów ze strony osób o radykalnych poglądach islamskich.

Rządząca w Bawarii CSU od dawna krytykuje politykę migracyjną kanclerz Merkel, domagając się ograniczenia liczby imigrantów do 200 tys. rocznie. W zeszłym roku do Niemiec przyjechało 890 tys. imigrantów z zamiarem ubiegania się o azyl.

Według dziennika "Bild" domniemany zamachowiec to 23-letni Pakistańczyk Navad B., który przyjechał do Niemiec pod koniec zeszłego lub na początku tego roku. Zameldowany był w największym berlińskim ośrodku dla uchodźców na terenie byłego lotniska Tempelhof.

Niemieccy śledczy zakładają, że mężczyzna działał celowo i określają zajście mianem zamachu terrorystycznego. Napastnik zbiegł z miejsca przestępstwa, został jednak schwytany. Przez całą noc był przesłuchiwany. We wtorek śledztwo przejęła prokuratura federalna w Karlsruhe, co świadczy o powadze sprawy.

W domniemanym zamachu na jarmarku bożonarodzeniowym 12 osób poniosło śmierć, a co najmniej 48 zostało rannych, w tym część ciężko.

Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)