Wyrok w sprawie podsłuchów w warszawskich restauracjach zostanie ogłoszony 29 grudnia o godz. 12 - zdecydował Sąd Okręgowy w Warszawie. W piątek sąd zakończył słuchanie mów końcowych w tej sprawie. Mowy wygłosili obrońcy oskarżonych; chcą oni uniewinnień.

Oskarżeni w tej toczącej się od maja przed sądem sprawie to: biznesmen Marek Falenta, dwaj kelnerzy - Konrad Lassota i Łukasz N. - oraz współpracownik Falenty Krzysztof Rybka. Sprawa dotyczy nagrywania od lipca 2013 r. do czerwca 2014 r. osób z kręgów polityki, biznesu oraz funkcjonariuszy publicznych w warszawskich restauracjach. Ujawnione w mediach nagrania wywołały kryzys w rządzie Donalda Tuska.

W piątek sąd wysłuchał mów końcowych obrońców w tym procesie oraz ostatnich wystąpień Falenty i Rybki. "Informowałem polskie służby, narażając się rządzącym, niezależnie od tego, kto rządził, i nigdy nie oczekując nic w zamian. (...) Czuję się opuszczony przez państwo polskie" - powiedział Falenta.

"Zamiast pochwały, za to co zrobiłem przez kilkanaście lat, siedzę na ławie oskarżonych" - powiedział dziennikarzom po wyjściu z sali sądowej. Zapewnił, że informował polskie służby o procederze nagrywania w restauracjach. "Są zeznania funkcjonariuszy CBA i ABW, którzy zeznali że wiedzieli o tym kilka miesięcy przed wybuchem afery" - dodał.

Obrońcy Falenty Marek Małecki przypominali w piątek, że podczas procesu występowali o zwrócenie się do ABW i CBŚP o informacje ws. kontaktów Falenty z tymi służbami (aby potwierdzić tezę obrony, że Falenta pomagał tym służbom) oraz do policji - o informacje o powodach objęcia Łukasza N. ochroną policji oraz czy ze sprawą mógł mieć związek brat Łukasza N. - policjant. Sąd w procesie oddalił te wnioski, uznając, że albo nie mają one znaczenia dla procesu i są obliczone na jego przedłużenie, albo są niemożliwe do przeprowadzenia, albo już zostały częściowo przeprowadzone.

W ocenie mec. Małeckiego, oddalenie tych wniosków pozbawiło Falentę "realnych możliwości obrony" i "pozostawiło większość wątpliwości niewyjaśnionymi". "Nasz klient jest niewinny, nie popełnił zarzuconego mu czynu, konsekwentnie informował służby o wszelkich nieprawidłowościach" - wskazał.

"W tym procesie nie było równości broni między oskarżeniem, a obroną" - mówił drugi z obrońców Falenty mec. Grzegorz Radwański. Kwestionował także wiarygodność wyjaśnień N. złożonych przed organami ścigania.

O uniewinnienie wniósł także obrońca Rybki mec. Bartłomiej Jankowski. Sam Rybka w swym wystąpieniu powiedział, że w sprawie tej "znalazł się przez przypadek" i będzie to doświadczenie, które zapamięta do końca życia. Zarzut mu postawiony określił jako "absurdalny".

Obrońca Lassoty mec. Maciej Burda wniósł o uniewinnienie bądź umorzenie części zarzutów. "Uważamy, że podkładając urządzenie podsłuchowe w restauracji, mój klient nie mógł wiedzieć, o czym będą rozmawiali ci, którzy są nagrywani. Więc co najwyżej przewidywał i godził się na to, że może nagrać informacje poufne. Kodeks karny nie przewiduje odpowiedzialności za przewidywanie tylko za zamiar bezpośredni" - uzasadniał.

Obrona Łukasza N. przychyliła się do wniosku prokuratury i - tak jak oskarżenie - chce odstąpienia od kary dla swego klienta. Taki wniosek prokurator złożył na poprzedniej rozprawie, uzasadniając to pomocą, jakiej Łukasz N. udzielił śledczym, składając obszerne wyjaśnienia.

W końcu listopada prokuratura zażądała półtora roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata i 540 tys. zł grzywny dla Falenty. Ponadto prokuratorzy domagali się też po 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata dla Lassoty i Rybki. Ponadto prokuratura wystąpiła o grzywny - najwyższą dla Falenty - 540 tys. zł. N. zaś miałby jedynie wpłacić 50 tys. zł na fundusz pomocy pokrzywdzonym.

Z kolei zdaniem pełnomocników niektórych pokrzywdzonych - Jacka Rostowskiego i Radosława Sikorskiego - żądania prokuratury są zbyt niskie. Wnosili oni w listopadzie o wymierzenie Falencie kary 3 lub 4 lat więzienia.

Podczas procesu Falenta i Rybka nie przyznali się do winy - Lassota i N. przyznali się. N. zeznawał, że Falenta za pieniądze zlecał nagrywanie rozmów w restauracjach. Lassota jako swą motywację wskazał "nieprawidłowości popełniane przez funkcjonariuszy publicznych". Grozi im do 2 lat więzienia. Według prokuratury motywy działania oskarżonych miały "charakter biznesowo-finansowy". Media twierdzą, że nagrania miały być zemstą Falenty za śledztwo w sprawie jego firmy Składy Węgla, a także próbą zdobycia ważnych informacji dla działalności gospodarczej.