Francuskie media w środę ostro oceniają postawę Zachodu wobec konfliktu syryjskiego, nazywając ją "hańbą" i żałując, że "Zachód jest biernym widzem". Uznają upadek Aleppo na północnym zachodzie Syrii za "grobowiec prawa międzynarodowego".

Komentatorzy radiowi i telewizyjni nad Sekwaną nie oszczędzili również krytyki władzom francuskim.

Publiczna rozgłośnia France Info uznała, że "premier Bernard Cazeneuve nie ma prawa do satysfakcji z powodu postawy Paryża wobec konfliktu w Syrii". Z kolei znany dziennikarz Raphael Glucksmann, syn zmarłego filozofa Andre Glucksmann, wzywając do mobilizacji na rzecz - jak to określił - "konającego miasta", skrytykował szefa rządu, któremu we wtorkowym przemówieniu parlamentarnym wystarczyło 30 sekund na podsumowanie "straszliwej tragedii Aleppo".

"W Aleppo panuje porządek (prezydenta Rosji Władimira) Putina i (prezydenta Syrii Baszara) el-Asada" - pisze dziennik "Le Monde" w komentarzu redakcyjnym zatytułowanym "Aleppo - grobowiec prawa międzynarodowego, ONZ i odrobiny przyzwoitości".

Gazeta zwraca uwagę, że zbuntowane miasto nie zostało pokonane przez armię syryjską, ale przez "różnorakie milicje szyickie - od Libańczyków poprzez Irakijczyków, dowodzonych przez oficerów irańskich i rosyjskich". Według "Le Monde" jest to "nie tylko niewątpliwe zwycięstwo Władimira Putina, ale również Islamskiej Republiki Iranu, której polityka (...) może w przyszłości wywołać napięcia i mieć poważne konsekwencje".

Wyliczając zniszczenia, jakie spowodowały obie strony walczące w konflikcie, "Le Monde" podkreśla, że zwycięstwo Asada to "zwycięstwo na ruinach". Zdaniem gazety mimo "ogromnej stawki" Zachód zachowuje się "jak przerażony widz dramatu". Gazeta porównuje tragedię Aleppo z masakrą w Srebrenicy i przewiduje, że upadek Aleppo, tak samo, jak ta bośniacka miejscowość stanie się "punktem zwrotnym wojny". "Niczego dobrego nie należy się jednak po tym spodziewać" - wskazują autorzy komentarza. I dodają, że "ci, którzy myślą, że można się z tym pogodzić, długo jeszcze będą odczuwać konsekwencje haniebnego porządku, jaki zatriumfował w Aleppo".

"O trudnych do przewidzenia konsekwencjach" w Syrii pisze Arnaud de la Grange w dzienniku "Le Figaro. "Syria jeszcze bardziej niż Irak, stanowi klucz do tego, co stanie się w tym regionie i nie tylko tam" – pisze publicysta, wyliczając plątaninę współzawodniczących ze sobą "graczy polityki lokalnej, mniejszości, mocarstw regionalnych, wielkich tego świata, sunnitów i szyitów".

"Na tej wielkiej szachownicy Zachód pozostawił wolną rękę Rosjanom i to oni będą mieć karty (atutowe) w przyszłych negocjacjach, które pewnego dnia znów się rozpoczną" - zauważa gazeta.

"Hańba transmitowana na żywo" - brzmi tytuł komentarza Johana Hufnagela w dzienniku "Liberation", który zwraca uwagę, że "kalwaria cywilnej ludności Aleppo bynajmniej nie dokonywała się za zasłoną". Komentator pyta: "Co powiedzieć o tych, którzy (...) popierają politykę zniszczenia ludności przez Władimira Putina i Baszara el-Asada? Co powiedzieć o tych, którzy oszukują świat, przekonując, że Asad i Putin walczą z terroryzmem?". I konkluduje, że odpowiedzieć można tylko, iż "to, co dzieje się na ich oczach w Aleppo, powoduje, że stają się wspólnikami zbrodni wojennych".