Poseł Stanisław Piotrowicz (PiS) powinien zostać natychmiast odwołany przez Prawo i Sprawiedliwość z funkcji szefa komisji sprawiedliwości; powinien też złożyć mandat poselski - uważają politycy PO. Ich zdaniem, Piotrowicz fałszuje swój życiorys i historię oraz jawnie oszukuje wyborców.

Rafał Grupiński (PO) powiedział w piątek na konferencji prasowej w Sejmie, że Piotrowicz - prokurator w czasach stanu wojennego - okazał się nie tylko "fatalnym" przykładem osoby, która "zakłamuje swoją przeszłość" i okłamuje opinię publiczną, ale co więcej próbuje z siebie robić bohatera.

"Piotrowicz, prokurator stanu wojennego, powinien natychmiast zostać odwołany przez PiS z funkcji przewodniczącego komisji sprawiedliwości i praw człowieka" - oświadczył Grupiński. Jak ocenił, Piotrowicz - "kłamca i prokurator stanu wojennego" - na stanowisku szefa komisji sprawiedliwości, to jest coś "szczególnie urągającego pamięci ofiarom stanu wojennego". Jego zdaniem, Piotrowicz powinien też złożyć mandat poselski.

"Każdy kłamca lustracyjny, każda osoba, która zataiła swoje dawne związki z aparatem przemocy, automatycznie traci mandat. Tu mamy do czynienia z kłamcą stanu wojennego, a więc z kimś, kto nie (tyle) zataił swoją przeszłość, tylko ją przekręcał, robił z siebie bohatera i pomocnika opozycjonistów" - podkreślił poseł PO. Jak ocenił, prezes PiS Jarosław Kaczyński powinien zażądać od Piotrowicza złożenia mandatu poselskiego.

Również Andrzej Halicki (PO) przekonywał, że Piotrowicz fałszuje swój życiorys i historię, a także jawnie oszukuje wyborców. "Żądamy od Jarosława Kaczyńskiego reakcji i to reakcji jak najszybciej. Osoba z aparatu represji, aktywna i odznaczona Krzyżem Zasługi za działalność w aparacie represji, nie może być w jakikolwiek sposób usprawiedliwiana" - podkreślił poseł.

Jak dodał, "fałszywy antykomunizm", który Piotrowicz próbuje dzisiaj wmówić także swoim partnerom w klubie PiS "jest czymś haniebnym i urągającym sprawiedliwości i pamięci wszystkich osób represjonowanych".

Nowoczesna złożyła w środę wniosek o odwołanie Piotrowicza z funkcji szefa sejmowej komisji sprawiedliwości, natomiast Platforma wniosek do komisji etyki poselskiej o ukaranie Piotrowicza.

Posłowie opozycji przywoływali w ostatnich dniach kwestię pracy Piotrowicza w prokuraturze w latach 80. i pytali go o sprawę opozycjonisty z czasów PRL, działacza "S" Antoniego Pikula. TVN24 podał, że dotarł do akt IPN, z których wynika, że Piotrowicz, podpisał się pod aktem oskarżenia przeciwko Pikulowi - który został oskarżony w stanie wojennym o nielegalne rozprowadzanie ulotek.

W odpowiedzi na zarzuty opozycji dotyczące jego pracy w prokuraturze Piotrowicz powiedział, że to "zrozumiały atak" na niego "jako tego, który stał się twarzą zaprowadzania ładu konstytucyjnego". "To jest nieprawda, manipulacja i kłamstwo" - mówił Piotrowicz. "Nikogo nie oskarżałem z opozycjonistów, a niektórzy zawdzięczają mi wolność" - przekonywał.

Piotrowicz powiedział też, że nie widzi "żadnych powodów" do rezygnacji z mandatu poselskiego. "Nie mogę zawieść swoich wyborców" - wyjaśnił. Z kolei rzecznik PiS Beata Mazurek oświadczyła, że "nie wchodzi w grę" odwołanie posła Piotrowicza z funkcji szefa sejmowej komisji sprawiedliwości. (PAP)