W podcaście z cyklu "Giełda Papierów Wartościowych oczyma prezesa Jarosława Grzywińskiego" w ramach DGPTalk Obiektywnie o biznesie Szymon Glonek pyta swojego gościa o drogę zawodową, jaką przeszedł, zanim rozpoczął kierowanie Giełdą Papierów Wartościowych w Warszawie. Jarosław Grzywiński opowiada też o swoich pierwszych zadaniach, jakie musiał wykonać po objęciu stanowiska.

Z giełdą papierów wartościowych byłem związany co najmniej od dwudziestego trzeciego roku życia. W 1999 roku organizowałem pierwszą dużą konferencję jak inwestować na Giełdzie Papierów Wartościowych. Wykorzystałem pozytywną wtedy historię, bo OFE wchodziły mocno w rynek kapitałowy. Stwierdziłem, że to jest dobry moment, żeby zainteresować przede wszystkim młodych ludzi rynkiem kapitałowym. Wydaje mi się, że byłem jednym z animatorów rynku kapitałowego w Polsce. Następnie wiele lat pracy u podstaw, czyli przygotowywanie prospektów emisyjnych, przygotowywanie wielu debitów nie tylko w Polsce, mam też za sobą na przykład kwestię związaną z debiutem we Frankfurcie, w Londynie, w wielu innych miejscach. Miałem takie szczęście, że byłem wychowankiem profesora Stanisława Sołtysińskiego. Był to twórca kodeksu spółek handlowych, bardzo zaangażowany we wszystkie kluczowe reformy w Polsce, począwszy od reformy Balcerowicza. Człowiek, który tworzył podstawy Corporate Governance wielu spółek publicznych. Tak się zaczyna, moja historia – mów Jarosław Grzywiński.

Nigdy nie miałem doświadczeń w administracji. To było doświadczenie bardzo biznesowe. Całe mnóstwo debiutów. Pamiętam między innymi duży Eurocashu, wiele wezwań, były też delistingi, na przykład Grupy Żywiec. Była to dobra szkoła, to pokazało, jak rynek kapitałowy wygląda od strony rzeczywistego beneficjenta, jakie są oczekiwania i jak rynek powinien wyglądać.no, bo Korespondowałem w tamtym czasie i z regulatorami rynku, i z samą giełdą, i z bankami inwestycyjnymi, domami Maklerskim. To była dobra szkoła, takie wejście od kuchni, od zaplecza – dodaje Grzywiński.