Pandemia nie oznacza, że wyzwania, jakie stały przed gminami przed nią, usunęły się w cień. Nabrały jednak nowego wymiaru. Przykładem jest temat jakości powietrza. Obok działań podejmowanych dotychczas pojawia się szansa na kolejne przedsięwzięcia

Zgodnie z rankingiem Air Pollution Index 2021, w pierwszej 50 dużych europejskich miast z najwyższym zanieczyszczeniem powietrza znajdują się cztery polskie metropolie. Inne rankingi są jeszcze bardziej niepokojące, np. ranking platformy IQAir wskazuje, że wśród 100 najbardziej zanieczyszczonych miast europejskich, aż 27 zlokalizowanych jest w Polsce.
Problem jest więc poważny i dotyka większości gmin, mimo podejmowanych przez nie wysiłków związanych z inwentaryzacją pieców czy termomodernizacją budynków (deklaruje to 84 proc. samorządów).
Nie tylko wymiana pieców
Aby realnie zbliżyć się do wyjścia z ekologicznego kryzysu, potrzeba rozwiązań kompleksowych. Wiele z nich może wychodzić od samorządów, np. zadaniem do zrealizowania stosunkowo niewielkim kosztem jest wczesna edukacja ekologiczna dzieci i młodzieży. Nie bez znaczenia jest także zaangażowanie samorządów we współpracę z sektorem prywatnym, chociażby w takie działania, jak realizowany od trzech lat przez PwC i innych partnerów biznesowych program „Biznes kontra smog”. Promuje on edukację szkolną w zakresie czystości powietrza i walki ze smogiem. Nie mniejszą wagę należy przykładać do edukacji dorosłych, a także wspierania inicjatyw lokalnych i wolontariatu.
Komunikacja miejska
Innym (obok spalania „brudnego” paliwa w piecach) obszarem, który ma niekorzystny wpływ na jakość powietrza, jest emisja spalin wynikająca z ruchu drogowego. Odpowiedzią samorządów jest rozwój miejskiego transportu niskoemisyjnego oraz komunikacji alternatywnej, np. rowerowej. Własne zakupy ekologicznych pojazdów deklaruje co czwarta, a wspieranie elektromobilności prywatnej – co piąta JST, która wzięła udział w rankingu. Nie powinien to być jednak ostatni krok na drodze do czystego powietrza.
Szukanie alternatyw
Bazą do tworzenia nowych wzorców mobilności w miastach zachodniej i północnej Europy jest analiza wniosków wynikających z tzw. Paradoksu Downsa-Thomsona. Wskazuje on na to, że intensywne inwestycje w infrastrukturę drogową nie muszą wprost przekładać się na rozwiązanie problemów komunikacyjnych. Tak długo, jak podróż transportem indywidualnym będzie bardziej atrakcyjna niż alternatywy, mieszkańcy będą się na niego decydować. Oznacza to w praktyce konieczność zarzucenia planów rozbudowy arterii w centrum miast i przeciwnie – ich znaczne zwężenie lub wręcz wyłączenie z ruchu indywidualnego. Rozwiązania te przynoszą korzyści związane z poprawą estetyki miasta, a w dłuższym okresie przyczyniają do zmniejszenia zatłoczenia i tym samym znacznej poprawy jakości powietrza. Wydaje się, że nadszedł czas, aby ten temat pojawił się w debacie publicznej również u nas.
Uporządkowanie przestrzeni
Ogólnoświatowy lockdown i zmiana wzorców pracy pokazały, że istnieje duży potencjał do bardziej zrównoważonego zarządzania przestrzenią miejską, o ile są to zmiany transparentne i wdrażane przy udziale mieszkańców i pozostałych interesariuszy. Przykłady takie obserwujemy w całej Europie – Paryż, Londyn czy Berlin wyłączyły z ruchu kluczowe arterie w swoich centrach, tworząc w nich przestrzenie dla pieszych i rowerzystów. Polskie samorządy do takich zmian podchodzą ostrożnie, co potwierdza tegoroczna edycja Pereł Samorządu. Tylko 5 proc. badanych potwierdziło, że w związku z pandemią podjęły się reorganizacji przestrzeni miejskiej na rzecz ruchu pieszego lub rowerowego. Wydaje się, że dodatkowym impulsem do zmian może być nowelizacja ustawy o elektromobilności, nad którą trwają właśnie prace. Przy odpowiedniej współpracy ustawodawcy z samorządami możliwe będzie wypracowanie mechanizmu, który zachęci gminy do tworzenia stref czystego transportu w swoich centrach. Jest to istotne tym bardziej, że zegar tyka i zakładany przez Unię Europejską rok neutralności klimatycznej 2050 zbliża się nieubłaganie. ©℗