Dwadzieścia lat temu zadebiutowaliśmy na giełdzie, a Polska weszła do Unii Europejskiej. Od tego czasu ogromnie urośliśmy jako firma, a Polska odniosła niebywały sukces. UE pozostaje jedyną szansą na stworzenie prawdziwego partnera dla USA i Chin. Tylko działając wspólnie, reprezentując potencjał gospodarczy, który równoważy potęgę tych dwóch mocarstw, możemy liczyć, że nasz głos będzie słyszany.

Ostatnie dwie dekady to czas bardzo znaczącego rozwoju Polski. Bez wątpienia w dużej mierze jest to zasługa przystąpienia do Unii Europej skiej. Jako kraj rozwinęliśmy się gospodarczo, biznesowo, staliśmy się wiarygodnym partnerem i aktywnym członkiem Unii. Zmiana, jaka zaszła przez te 20 lat, jest tak duża, że trudno wymienić wszystkie aspekty transformacji. Według mnie Unia Europejska, pomimo pewnych słabości, jest wielką wartością dla Polski.

Do naszego kraju wpłynęło ponad 170 mld euro dodatkowych funduszy europejskich. Te pieniądze stały się motorem zmian obejmujących inwestycje transportowe, energetyczne, ochronę środowiska, innowacyjność, rozwój przedsiębiorstw oraz całą sferę społeczną. Od lat powtarzam, że skoro mamy możliwość skorzystania z dopłat Unii Europejskiej, to powinniśmy lokować je w przedsięwzięcia, które z dużym prawdopodobieństwem przyniosą nam zysk – czy to materialny, czy właśnie społeczny.

Minione dekady pokazały też, że Polska jest krajem o wysokim poziomie transparentności. Nawet jeśli popełniamy błędy, to wierzę mocno, że nigdy nie zrezygnujemy z zasad charakteryzujących rozwinięte państwo demokratyczne. Ponadto nasz kraj otworzył się na rozwój gospodarczy. Zaczęliśmy ożywiać polską przedsiębiorczość. Zwiększyła się liczba dużych prywatnych firm z międzynarodowymi ambicjami. Gwałtownie wzrosła także liczba małych i średnich przedsiębiorstw. Otwartość na Europę i świat zapewniła możliwości rozwoju rodzimym firmom, z międzynarodowymi aspiracjami, takim jak Asseco. Dzisiaj działamy na całym świecie i realizujemy ambitne projekty.

Rok 2004 był dla mnie wyjątkowy nie tylko jako obywatela, lecz także przedsiębiorcy – wtedy zadebiutowaliśmy na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. Był to dla nas ogromny krok naprzód, przez te 20 lat urośliśmy 156 razy, zysk operacyjny zwiększył się 93 razy, a zysk netto 36-krotnie. Jestem przekonany, że przez te lata wypracowaliśmy równowagę pomiędzy interesem akcjonariuszy, zarządu i zespołu. Wspomniane wydarzenia z 2004 r. są mocno ze sobą powiązane, gdyż od momentu wejścia do Unii Europejskiej skutecznie rozwinęliśmy rynek kapitałowy. Dzięki temu urosła świadomość polskich przedsiębiorców i menedżerów, na czym polega budowa wartości firmy. Rynek kapitałowy w znaczącym stopniu wpłynął na zwiększenie transparentności firm oraz sprzyja budowie lepszego zrozumienia relacji między prywatnym przedsiębiorstwem a państwem.

Sukces Polski związany z wykorzystaniem członkostwa w Unii Europejskiej jest oczywisty i niepodważalny. Jednak nie może on przysłaniać naszych słabości. Moim zdaniem jedną z nich jest za mały postęp w edukacji. Dowodem na to jest ranking najlepszych uczelni na świecie, w którym zaledwie dwie polskie uczelnie znajdują się w piątej setce zestawienia. Jeżeli nie spojrzymy na naszą edukację krytycznie i nie zaczniemy się zastanawiać, dlaczego w tej sferze postęp jest zbyt wolny, to w dłuższej perspektywie zmarnujemy ogromny wysiłek pokolenia, które z dużym poświęceniem wyprowadzało nas z systemu socjalistycznego do systemu gospodarki rynkowej.

Unia Europejska jest według mnie jedyną szansą świata zachodniego na stworzenie prawdziwego partnera dla USA i Chin. Tylko działając wspólnie, reprezentując potencjał gospodarczy, który równoważy potęgę tych dwóch mocarstw, możemy liczyć na to, że nasz głos będzie słyszany. To ważne zwłaszcza dzisiaj, w czasach tak niepewnych geopolitycznie. Wspólne działanie wymaga od nas, Europejczyków, większej solidarności gospodarczej. Jako przedsiębiorca od początku działania narzuciłem sobie następującą hierarchię związaną z moją odpowiedzialnością: rodzina, firma, mój region, Polska, Unia Europejska i świat.

Na poziomie Unii Europejskiej powinniśmy pielęgnować mądrość gospodarczą. Z jednej strony do upowszechnienia się tej idei przyczyniła się pandemia, z drugiej jednak realna, długoterminowa zmiana wymaga ewolucji myślenia. Tak aby przeciętny obywatel miał zakorzenione przekonanie, że jeżeli w jego kraju nie ma jakiegoś produktu czy usługi, to w pierwszej kolejności powinien szukać odpowiednika z kraju unijnego. Jeżeli my, Europejczycy, nauczymy się to robić częściej niż dotychczas, to niewątpliwie nasza konkurencyjność w stosunku do światowych liderów wzrośnie i wzmocni pozycję negocjacyjną naszego regionu.

Bez wątpienia czeka nas jeszcze dużo pracy i zmian, aby zbudowana wspólnota narodów charakteryzowała się z jednej strony dużą autonomią poszczególnych państw, a z drugiej – aby te państwa były w pełni zintegrowane, np. w obszarze bezpieczeństwa. Do tej reformy potrzebujemy ekspertów z wizją, którzy będą potrafili przeprowadzić zmiany. To będzie oczywiście długi i trudny proces, jednak nie widzę innej drogi. ©℗