Trzeba zagwarantować bezpieczeństwo infrastruktury, z której korzystają obywatele, by mieć dostęp do szeroko pojętej cyberprzestrzeni - mówi w rozmowie z DGP Rafał Magryś, wiceprezes Exatela.

Satelitarne rozmowy można podsłuchać?
Każde łącze można podsłuchać.
ikona lupy />
Rafał Magryś, wiceprezes Exatela. / Dziennik Gazeta Prawna
Zatem gdy Ministerstwo Spraw Zagranicznych korzysta z waszych usług, to rosyjscy szpiedzy nie są bez szans?
Mają mniejsze szanse, niż gdyby ministerstwo używało innego połączenia. Sygnał jest przekazywany z MSZ do nas, my go wysyłamy w kos mos, tam odbija się od satelity i trafia bezpośrednio do placówki odbiorczej. Nie ma więc po drodze wielu okazji przechwycenia go. Nie ma też pośredników. Gdy Exatel nie dysponował jeszcze teleportem, w tym łańcuchu pojawiała się jakaś firma prywatna i ryzyko było większe.
Dzwoniąc przez komórkę, urzędnik MSZ jest bardziej narażony na podsłuch, niż korzystając z satelity?
Tak, zwłaszcza jeśli chodzi o komunikację z placówkami w odległych krajach. Wtedy w przekazywanie sygnału zaangażowanych jest wielu operatorów, o których niewiele wiemy i których trudno sprawdzić. Rozmowa leci przez kilka sieci i na każdym etapie może zostać przechwycona, od któregoś z pośredników w państwach niekoniecznie nam przyjaznych.
W przypadku Exatela teleport jest polski, ale satelita już nie.
Dlatego tak ważny będzie kolejny krok: w przyszłości chcielibyśmy mieć też własnego satelitę, aby łańcuch dostawy sygnału był w pełni zarządzany przez stronę polską.
Współpracujecie tylko z Intelsatem, czy może się trafić jakiś sputnik?
Tylko z Intelsatem, Eutelsatem, SES i Telesatem oraz operatorami satelitarnymi z krajów NATO.
To ważne, że jesteście spółką Skarbu Państwa? Teleport firmy prywatnej działałby inaczej?
Taka struktura własnościowa gwarantuje większe bezpieczeństwo państwu i jego instytucjom. Tak, jak i każdemu klientowi. Łatwiej nas sprawdzić, jesteśmy dla nich bardziej przejrzyści.
Na inauguracji teleportu mówiliście, że dużą wagę przywiązujecie do jego bezpieczeństwa – zarówno fizycznego, jak i cyberbezpieczeństwa. Jak to wygląda w praktyce?
Cały obiekt jest chroniony: mamy drut kolczasty, osoby pilnujące i system monitoringu. Oprócz tego nasz Security Operations Center chroni teleport przed cyber atakami i próbami penetracji. Sprawdzamy też nasze systemy i urządzenia pod kątem ewentualnych luk w oprogramowaniu, które ktoś mógłby wykorzystać. Każdą aktualizację trzeba pod tym względem kontrolować.
Macie chińskich dostawców sprzętu lub oprogramowania?
W łączności satelitarnej nie, tu dominują rozwiązania amerykańskie. Stosujemy dywersyfikację i zasadę ograniczonego zaufania. Szczególne starannie przykładamy się do warstwy aktywnej sieci.
Łączność satelitarna to nic nowego. Dlaczego rozwijacie ją właśnie teraz?
Faktycznie ta technologia nie jest nowa i w dodatku kiedyś już się tym zajmowaliśmy, potem jednak postawiliśmy na światłowód. Teraz do niej wracamy, reagując na zmiany zachodzące na rynku – klienci tego potrzebują, a my nie chcemy ich odprawiać z kwitkiem.
Inne resorty ustawiają się do was w kolejce po łączność satelitarną?
Od momentu odpalenia teleportu w czerwcu prowadzimy już szerokie rozmowy. Wcześniej nie do końca – mam wrażenie – wierzono, że Exatel sobie z tym poradzi. Gdy mówiłem o kosmosie, patrzono na nas, jakbyśmy oszaleli. Teraz już widać, że to działa. Zbudowaliśmy teleport w osiem miesięcy i myślimy o kolejnych projektach satelitarnych.
Państwo potrzebuje takich usług?
Jak najbardziej. Chociażby do zarządzania kryzysowego, np. w warunkach klęski żywiołowej. Łączność satelitarna jest jedną z bardziej niezawodnych metod komunikacji.
Skoro jest taka dobra, to czemu nie stała się masowa?
Przede wszystkim dlatego, że jest droższa niż korzystanie z sieci komórkowej czy światłowodu.
Dużo droższa?
Tak, bo to specyficzna usługa i droższy sprzęt. Ponieważ jednak satelit przybywa, to i koszt korzystania z nich stopniowo spada.
No właśnie, planujecie własne satelity.
Tak, w momencie pozyskania funduszy, od 2023 r. chcemy umieszczać na niskiej orbicie okołoziemskiej satelity obserwacyjne. To będzie nasz pierwszy krok w przemysł kosmiczny. Takie satelity przydadzą się nie tylko do lokalizacji i obserwacji, lecz także rolnictwa precyzyjnego, żeby np. podczas suszy za pomocą zdjęć satelitarnych wskazywać, które fragmenty pola w jakim stopniu nawodnić, co przy spadających zasobach wody jest i będzie coraz bardziej niezbędne.
Do inwigilacji też mogą się przydać.
Przyzwyczailiśmy się już do kamer w przestrzeni publicznej, które są używane w dobrych celach: do zapewnienia bezpieczeństwa, zarządzania ruchem itp. Podobnie konstelacja satelit Exatela nie będzie miała na celu inwigilacji, tylko dostarczanie polskim instytucjom odpowiednich danych. To będą zresztą raczej projekty gospodarcze niż wojskowe, choć chcemy też współpracować z Ministerstwem Obrony Narodowej i innymi służbami.
Satelity obserwacyjne na niskiej orbicie nadają się też do łączności?
Tylko wtedy, jeśli byłoby ich odpowiednio dużo. W zależności od wysokości tej orbity – potrzeba by ich prawie sto.
Czyli wasza szóstka nie wystarczy. Satelitę telekomunikacyjnego na wyższej orbicie geostacjonarnej planujecie?
Tak, ale to w dalszej perspektywie. Nie chciałbym w tym momencie za wiele obiecywać, chcemy pokazywać rezultaty, nie obietnice.
Projekty satelitarne zamie rzacie sfinansować z Krajowego Plany Odbudowy. Na jak duże środki możecie liczyć?
Exatel z MON wnioskował o 692 mln zł. Teraz czekamy na akty wykonawcze. Zaproponowaliśmy stworzenie klastra kosmicznego z udziałem spółki Skarbu Państwa i samorządu terytorialnego, który pilotowałby i koordynował projekty w tej dziedzinie oraz zabezpieczał prawa autorskie i inkubował polski przemysł kosmiczny, stawiając mu jasny cel.
Wiceminister aktywów państwowych Maciej Małecki mówił, że otwarcie teleportu Exatela to „ważny krok na drodze do budowy cybersuwerenności” państwa. Co to jest cybersuwerenność i jak teleport satelitarny miałby jej pomóc?
Suwerenność oznacza zapewnienie wolności obywatelom danego kraju. W ostatnim czasie obszar suwerenności rozszerzył się też na cyberprzestrzeń. Tu nie mamy do czynienia z ochroną granic państwa w tradycyjnej, fizycznej formie, lecz chodzi o zagwarantowanie bezpieczeństwa infrastruktury, z której korzystają obywatele, by mieć dostęp do internetu i szerzej – cyberprzestrzeni, co obejmuje też m.in. internet rzeczy. Żeby to osiągnąć, państwo musi dysponować systemami zabezpieczeń, a najlepiej także własnym systemem łączności. I teleport jest elementem takiego bezpiecznego systemu łączności.
ikona lupy />
Rozmawiała Elżbieta Rutkowska