Przez 300 tys. lat ludzkiej historii nie wydarzyło się nic przełomowego. No, może poza dwoma sprawami: pojawieniem się bogactwa oraz nierówności. Dlaczego? Ta zagadka tak bardzo zafascynowała izraelsko-amerykańskiego ekonomistę Odeda Galora, że postanowił ją rozwikłać. Czy mu się udało? Teraz możecie to sami ocenić, bo pojawiła się u nas jego najnowsza książka „Podróż ludzkości”.

Oded Galor, „Podróż ludzkości. O pochodzeniu bogactwa i nierówności”, przeł. Tomasz Bieroń, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2022 / nieznane
Tym, którzy śledzą dorobek anglojęzycznej ekonomicznej akademii, nazwisko Galora obce nie będzie. Choć pracuje w Stanach (na Uniwersytecie Browna), to ma wielu fanów w Europie. Czasem pojawia się na tworzonych przez media „krótkich listach” najpoważniejszych kandydatów do nagrody banku Szwecji, zwanej potocznie ekonomicznym Noblem.
Największym wkładem Galora w rozwój ekonomii jest tak zwana jednolita teoria wzrostu. Jej powstanie było odpowiedzią na słabości endogenicznej teorii wzrostu, głoszącej, że rozwój lub brak rozwoju różnych społeczeństw wynika z ich własnych wewnętrznych uwarunkowań. Na tej teorii zbudowana została cała filozofia rozwojowa - popularna zwłaszcza pod koniec XX w. - za pomocą której przekonywano świat, że jeśli tylko upodobni się do Zachodu, to prędko doszlusuje do grona krajów bogatych. Oczywiście teoria ta była z wielu stron krytykowana. Głównie za niedocenianie roli czynników zewnętrznych.
Wkład Galora polega na tym, że on te dwa podejścia pod wieloma względami pogodził. Jego zdaniem za rozwój odpowiadają trzy wielkie mechanizmy: kultura, instytucje i geografia. Na dodatek mechanizmy te wchodzą ze sobą w nieustanną interakcję. Instytucje dopasowują się do kultury, kultura zaś zmienia się pod wpływem instytucji. Geografia zaś sprawia, że i kultura, i instytucje przybierają różne formy. Przykład: inna jest skłonność do inwestycji w krajach o tradycjach rolniczych, gdzie przez tysiące lat najpierw siano i ze sporym opóźnieniem zbierano plony, a inna w krajach nieagrarnych, gdzie tego typu kalkulacje są bardziej abstrakcyjne, a w konsekwencji społeczeństwa niecierpliwsze.
Nowa książka Galora (ukazuje się niemal równocześnie na Zachodzie i u nas) jest rozwinięciem i domknięciem tamtych rozważań. Ekonomista jeszcze raz przechadza się z czytelnikiem przez te 300 tys. lat historii. Przekonująco opisuje, dlaczego pułapka maltuzjańska tak długo nie pozwalała na przełożenie wielu innowacji na powszechny wzrost bogactwa. Wyjaśnia też, dlaczego w końcu zdarzyło się to jednak w ciągu minionych 200 lat. Przy okazji powołując do życia nierówności jako efekt uboczny tegoż procesu. Sam Galor porównuje to do gotowania wody w czajniku. Najpierw trzeba podgrzać ciecz do dość wysokiej temperatury, trwa to długo i postronnemu obserwatorowi może się wydawać, że przez większą część czasu nic się nie dzieje. Aż tu nagle świst! Woda zaczyna wrzeć, zmieniając stan skupienia. Coś podobnego zdarzyło się z historią ludzkości. Najpierw długo, długo nic, aż wreszcie bum - gwałtowny rozwój.
Jasne, że niektóre twierdzenia Galora są autorytarne i często czytelnik zostaje z pytaniem „a czemu akurat to”? No cóż. „Podróż ludzkości” to tylko propozycja, a nie jedyna słuszna wykładnia dziejów. Trzeba jednak mieć tupet i odwagę, by taką całościową wizję zaproponować. Za to Odedowi Galorowi bez wątpienia należy się od nas, czytelników, przynajmniej odrobina uwagi.