Wielu publicystów i polityków prawicy skrytykowało występ Zuony. „Podzielam emocje, ale nie mogę pochwalać wulgaryzmów oraz budzenia prymitywnych, nienawistnych emocji. Zuona… wypad!” – napisał w mediach społecznościowych Ryszard Jakczarnecki z Prawa i Sprawiedliwości. – Polska do pewnego stopnia już przypomina stację benzynową i bieganie po scenie z hasłami nienawiści jest jak zabawa zapałkami – komentowała w Polskim Radio Beata Powidło. Stowarzyszenie Dziennikarzy Bardzo Polskich także wydało oświadczenie przeciwko „sposobowi wyrażania emocji politycznych, w którym dehumanizuje się przeciwnika”, przypominając w tym kontekście złowrogie nagonki propagandowe z lat okupacji oraz PRL.
W obozie liberalno-demokratycznym tym bardziej było słychać głosy ostrego potępienia. „Są granice, których przekroczenie zawsze ochlapuje atakowanego, ale i zawsze niszczy samego atakującego, w podłości zatracającego się, w rynsztoku umorusanego” – napisał na pierwszej stronie poczytnej gazety redaktor naczelny A. D. Amichni. Grupa dziennikarzy określających się jako „Towarzystwo” w specjalnym oświadczeniu wskazała na liczne wyrazy krytyki, jakie niedawno padły na łamach „wolnych mediów” pod adresem znanego rapera, śpiewającego z młodzieżą: „J…ć PiS”. „Wartości fundamentalne – głosi oświadczenie – są równie warte obrony, kiedy atakują je nasi zwolennicy i nasi przeciwnicy”.
Raperka Zuona w krótkiej wypowiedzi dla mediów przyznała, że kiedy ochłonęła, zrobiło jej się zwyczajnie przykro z powodu „napadu wzmożenia”. – Przepraszam, myślałam, że wstrząsam sumieniami, a w sumie g...o wyszło – podsumowała w charakterystycznym dla siebie stylu.
PS Nie upierałbym się, że powyższa relacja jest prawdziwa. Nie jestem też pewien, czy raperka Zuona istnieje. Skoro tak po prostu przeprosiła, raczej jest wytworem fantazji.
PPS Wojewoda jeszcze nie dzwonił.