ikona lupy />
Bartłomiej Sordyl, radca prawny w kancelarii SDZLEGAL Schindhelm / Materiały prasowe

Zdecydowanie sygnał ostrzegawczy. Prezes UOKiK wyraźnie koncentruje się na sektorach, które mają istotny wpływ na codzienne wydatki konsumentów. Sprawy dotyczące paneli i wyposażenia łazienek pokazują, że urząd bada zarówno zmowy cenowe, jak i podział rynku. Nie są to przypadki oderwane od realiów rynkowych – wiele firm w branży budowlanej współpracuje z rozbudowaną siecią partnerów, co zwiększa ryzyko (i pokusę) stosowania praktyk uznawanych za niedozwolone. Pozornie opłacalne decyzje biznesowe mogą przynieść znaczące zyski zarówno nieuczciwym producentom, jak i sprzedawcom.

Co dokładnie UOKiK uznaje za zmowę cenową i na co powinni uważać przedsiębiorcy w codziennych relacjach handlowych?

Zmowa cenowa to sytuacja, w której przedsiębiorcy uzgadniają między sobą – bezpośrednio lub pośrednio – poziom cen sprzedaży produktów. Może to dotyczyć zarówno cen minimalnych, jak i promocyjnych. Takie porozumienia mogą prowadzić do nacisków na partnerów handlowych, by nie schodzili poniżej ustalonego poziomu cen. W sprawach, o których wspomniałem, producenci mieli ustalać ceny swoich produktów w hurtowniach i sklepach internetowych, a następnie monitorowali je i nakładali kary za odstępstwa, np. odbierając rabaty. W efekcie konsumenci mogli zostać pozbawieni możliwości tańszego zakupu tych produktów. Problemem są też tzw. gentlemen’s agreements – nieformalne uzgodnienia między firmami – które również podlegają karze.

A jeśli producent kontroluje ceny w e-sklepach albo ustala z dystrybutorem, kto może obsługiwać konkretnych klientów?

To jedna z najczęstszych nieprawidłowości obserwowanych przez UOKiK. Należy pamiętać, że niedozwolone porozumienia nie ograniczają się wyłącznie do ustalania cen. Dotyczą one również podziału klientów lub terytoriów czy ograniczania dostępu do rynku dla niektórych podmiotów. Producenci często chcą zapewnić jednolity wizerunek marki albo zachować „porządek” w sieci dystrybucji. Jednak jeśli efektem takich ustaleń jest ograniczenie samodzielności partnerów w kształtowaniu cen lub przypisanie klientów na wyłączność, może to być uznane za niedozwolony podział rynku albo zmowę cenową. Nawet jeśli intencją jest „porządkowanie sprzedaży”, a nie ograniczanie konkurencji.

Co zatem może zrobić przedsiębiorca, żeby nie narazić się na zarzuty? Czy wystarczy, że nie podpisze żadnej umowy o cenach lub ograniczeniach konkurencji?

Sam brak pisemnej umowy to za mało. Liczy się faktyczne zachowanie stron porozumienia. Dla przedsiębiorcy, który chce zabezpieczyć swoją organizację przed udziałem w nielegalnych ustaleniach, kluczowe jest wdrożenie wewnętrznych procedur zgodności z prawem konkurencji, takich jak polityki, zasady komunikacji z dystrybutorami oraz przeszkolenie kadry handlowej. Ważne jest, aby osoby decyzyjne miały świadomość, które działania czy porozumienia są nielegalne.

Równie istotne jest przygotowanie się na ewentualną kontrolę UOKiK. Należy przede wszystkim ustalić, kto będzie kontaktował się z urzędem oraz gdzie znajdują się kluczowe dokumenty. Pamiętajmy, że utrudnianie kontroli, usuwanie danych z komputerów czy ograniczanie dostępu do dokumentów również podlega karze. Najskuteczniejszą formą przygotowania są regularne szkolenia, które mogą uchronić przed wysokimi karami.

Warto również wiedzieć o programie łagodzenia kar, tzw. leniency. Jeśli firma brała udział w zmowie, ale zdecyduje się współpracować z UOKiK – dostarczy dowody, wyjaśnienia, przyzna się do udziału – może liczyć na obniżenie, a nawet całkowite uniknięcie kary. To jedyna droga ratunku w przypadku realnego ryzyka zarzutów. A trzeba pamiętać, że odpowiedzialność ponoszą nie tylko firmy, ale również osoby fizyczne, czyli najczęściej członkowie zarządu, dyrektorzy handlowi czy menedżerowie odpowiedzialni za politykę cenową. Mogą zapłacić nawet 2 mln zł kary. ©℗

Rozmawiała Izabela Rakowska-Boroń