Ministerstwo Rozwoju i Technologii (MRiT) wycofało się z pomysłu uzupełnienia kodeksu postępowania cywilnego o obowiązek kierowania do mediacji konsumentów wchodzących w spór z przedsiębiorcą oraz zachęcania przez sąd do polubownego rozstrzygnięcia w niektórych kategoriach sporów gospodarczych.
Dodatkowo zrezygnowało z propozycji doprecyzowania obowiązujących już dziś przepisów, które obligują do umieszczania w pozwie informacji o tym, że strony postępowania przystąpiły uprzednio do mediacji, a jeśli tego nie zrobiły – do podawania powodów, które stały za taką decyzją. Tak wynika z opublikowanej w poniedziałek zbiorczej odpowiedzi resortu na uwagi zgłoszone w ramach ponownego opiniowania i konsultacji do projektu ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu deregulacji prawa gospodarczego i administracyjnego oraz doskonalenia zasad opracowywania prawa gospodarczego (nr z wykazu: UA8).
Na decyzję resortu największy wpływ miało jednoznacznie negatywne stanowisko Ministerstwa Sprawiedliwości (MS), które przypomniało, że to do jego (a także działającej przy nim Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego) kompetencji należy proponowanie zmian w k.p.c. Co więcej, resort MS wskazał na szczątkowość zaproponowanych rozwiązań i zauważył, że zawarte w projekcie ustawy „obligatoryjne skierowanie sprawy na spotkanie informacyjne nie realizuje zamierzonego celu projektu ustawy, tj. wzmocnienia mediacji w postępowaniu cywilnym, jako że na spotkaniu takim nie można zawrzeć ugody”.
„Również wskazanie spraw gospodarczych, w których sąd miałby kierować strony do mediacji, nie uwzględnia okoliczności, że w części z nich (sprawy między przedsiębiorstwem państwowym lub jego organami a jego organem założycielskim lub organem sprawującym nadzór, pozbawienie wykonalności tytułu wykonawczego, sprawy na tle uchwał organów, postępowanie upadłościowe i restrukturyzacyjne) spór nie będzie mógł się zakończyć w drodze ugody zawartej w następstwie przeprowadzenia mediacji” – zauważa resort sprawiedliwości, wytykając projektodawcom niekonsekwencje.
MRiT zgodziło się też, by w niektórych przypadkach kontrole u mikroprzedsiębiorców mogły trwać dłużej niż sześć dni. Pierwotna wersja projektu zakładała skrócenie maksymalnego czasu kontroli z 12 dni właśnie do 6. Wątpliwości zgłaszał m.in. prezes Urzędu Konkurencji i Konsumentów, który ostrzegał, że niespełna tydzień to za mało, by efektywnie przeprowadzić kontrolę przez Państwową Inspekcję Handlową. W konsekwencji odbijałoby się to na dobru konsumentów. Prezes UOKiK proponował skrócenie czasu kontroli do 10 dni. Resort rozwoju odrzucił ten pomysł, ale zgodził się na wprowadzenie wyjątków od zasady sześciodniowej kontroli u mikroprzedsiębiorcy.
Bez zmian pozostawiono natomiast przepisy obligujące prezesa UOKiK do odstępowania od karania za nieterminowe płatności firm, które same zmagają się z zatorami wstecznymi. Przedsiębiorcy ostrzegali, że ta regulacja zachęci duże firmy do zasłaniania się nieopłaconymi fakturami po to, by nie płacić na czas mniejszym kontrahentom. ©℗
Podstawa prawna
Etap legislacyjny
Projekt ustawy po posiedzeniu Komitetu Rady Ministrów ds. Cyfryzacji