Google jest monopolistą i działał jak monopolista, by utrzymać swoją dominację – stwierdził sędzia Amit Mehta z Sądu Okręgowego dla Dystryktu Kolumbii (Waszyngton). Orzekł, że Google naruszył amerykańskie przepisy (ustawę Shermana), utrzymując swój monopol na rynku usług wyszukiwania i rynku reklamy tekstowej za pośrednictwem umów dystrybucyjnych, zapewniających mu pozycję domyślnej wyszukiwarki.
Sąd w Waszyngtonie rozpatrywał pozew wniesiony w październiku 2020 r. przez Departament Sprawiedliwości i stany USA (początkowo do sprawy przyłączyło się ich 11), w którym zarzucano big techowi, że za pozycję domyślnej wyszukiwarki co roku płaci miliardy dolarów producentom urządzeń (takim jak: Apple, LG, Motorola i Samsung), a także operatorom sieci bezprzewodowych (np. AT&T, T-Mobile i Verizon) i przeglądarkom (Mozilla, Opera). Robi to, bo to najskuteczniejszy sposób dystrybucji jego produktu i zostawienia w tyle konkurencji.
Sędzia Amit Mehta w wyroku zauważył m.in., że choć użytkownicy mogą zmienić wyszukiwarkę, to w praktyce rzadko to robią i pozostają przy ustawieniach domyślnych. Podkreślił też, że cyfrowy gigant kontroluje ok. 90 proc. rynku wyszukiwania online i 95 proc. na smartfonach.
– Google oczywiście zdaje sobie sprawę, że utrata domyślnych ustawień drastycznie wpłynęłaby na jego wynik finansowy – wskazał, przywołując prognozę Google‘a, że utrata domyślnego ustawienia w przeglądarce Safari spowodowałaby „znaczny spadek liczby zapytań i miliardy dolarów utraconych przychodów”. Podobne skutki miałaby w odniesieniu do systemu operacyjnego Android.
– Ten wyrok stanowi pierwszy wyłom w dotychczasowym niechlubnym podejściu administracji amerykańskiej do gigantów cyfrowych – komentuje dr Iga Małobęcka-Szwast, radca prawny i adiunkt z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. – Przez ostatnie lata Komisja Europejska podejmowała starania, by ograniczyć skutki dominacji Google’a i innych big techów na rynkach cyfrowych. Natomiast w USA nie zajmowano się nimi w równym stopniu. Żadne organy amerykańskie nie podjęły skutecznych czynności w celu powstrzymania monopolistycznych praktyk big techów. KE była odosobniona – mówi.
To się opłaca
W czerwcu 2017 r. Komisja Europejska nałożyła na Google‘a 2,42 mld euro kary za nadużywanie pozycji dominującej przez bezprawne faworyzowanie własnej porównywarki cenowej Google Shopping. Była to wówczas najwyższa w historii Unii Europejskiej kara za praktyki monopolistyczne. Komisja przebiła ten rekord w lipcu 2018 r., nakazując Google’owi zapłacenie 4,34 mld euro za naruszenie unijnych przepisów ochrony konkurencji przez niezgodne z prawem ograniczenia, jakie big tech nakładał na producentów urządzeń z systemem Android i operatorów sieci komórkowych, aby ugruntować swoją przewagę na rynku wyszukiwarek internetowych. We wrześniu 2022 r. Sąd UE zmniejszył tę karę do 4,125 mld euro.
Ponadto w marcu 2019 r. Bruksela wymierzyła gigantowi 1,49 mld euro kary za stosowanie w umowach ze stronami internetowymi klauzul uniemożliwiających jego konkurentom zamieszczanie reklam w wynikach wyszukiwania na tych stronach.
Jak podkreśla dr Iga Małobęcka-Szwast, dopiero połączone działania po obu stronach oceanu mogą zmusić Google’a i inne globalne platformy do zmiany postępowania.
– Dopóki rachunek zysków i strat pozostanie dla Google’a dodatni, firma nie odejdzie od dotychczasowych praktyk – stwierdza Iga Małobęcka-Szwast.
Kary nałożone na Google’a przez KE opiewają w sumie na 8 mld euro – ok. 8,7 mld dol. Natomiast, jak stwierdził amerykański sąd, tylko w 2021 r. Google zapłacił 26,3 mld dol., aby zapewnić sobie pozycję domyślnej wyszukiwarki na smartfonach i w przeglądarkach internetowych i utrzymać dominujący udział w tym rynku.
Gigant może sobie na to pozwolić: globalne obroty spółki Alphabet, do której należy Google, wyniosły w ubiegłym roku 307,39 mld dol., z czego wyszukiwarka przyniosła 48 mld dol.
– Porównanie tych kwot jest wymowne. Dlatego wyrok, który zapadł w USA, budzi nadzieję na realną poprawę, jest krokiem w dobrym kierunku – stwierdza prawniczka.
Sąd na razie stwierdził naruszenie, nie orzekał o środkach zaradczych. Będzie to wymagało kolejnego procesu. Na rozpatrzenie czekają też inne sprawy przeciwko big techom: Apple’owi, Amazonowi i Mecie.
Przed trybunałem
Z kolei w Europie za miesiąc w sprawie big techa będzie orzekał Trybunał Sprawiedliwości UE. Zaskarżona przez amerykański koncern decyzja Komisji opiera się na ustaleniach, że Google w różnych okresach od stycznia 2008 r. nadużył pozycji dominującej poprzez faworyzowanie własnej usługi porównywania cen względem konkurencyjnych porównywarek na kilkunastu rynkach krajowych w UE.
Podobną sprawę będzie też rozpatrywał sąd w Polsce, gdzie porównywarka Ceneo należąca do Grupy Allegro pozwała Google o czyny nieuczciwej konkurencji, polegające na faworyzowaniu Google Shopping.
Jak pisaliśmy (DGP z 16 kwietnia br.), polska firma wygrała pierwsze starcie przed warszawskim sądem okręgowym, uzyskując precedensowe postanowienie o udzieleniu zabezpieczenia (sygn. akt XXII GWO 24/24). Sąd zakazał Google’owi stosowania czterech rodzajów praktyk, w tym samopreferowania i przekierowywania ruchu do Google Shopping. Big tech złożył zażalenie na to postanowienie.©℗
26,3 mld dol. zapłacił Google w 2021 r. innym firmom, aby utrzymać dominację swojej wyszukiwarki