Funkcję koordynatora ds. usług cyfrowych ma w Polsce pełnić Urząd Komunikacji Elektronicznej. Pomagać będzie mu zaś Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Nowa rola ma przypaść UKE w ramach wdrażania unijnego rozporządzenia 2022/2065 – akt o usługach cyfrowych (Digital Services Act – DSA). Regulacja ta wzmacnia pozycję użytkowników wobec platform internetowych. Gwarantuje m.in. dostępność co najmniej jednego systemu rekomendacji treści, który nie bazuje na przetwarzaniu danych osobowych. Zapewnia też prawo do otrzymania wyjaśnień w razie usunięcia wpisu lub zablokowania konta.

Od sierpnia ub.r. unijny akt obowiązuje wobec 20 bardzo dużych platform (VLOP), na czele z najpopularniejszymi mediami społecznościowymi, i dwóch wyszukiwarek (VLOSE). Od 17 lutego będą musieli się do niego stosować także inni dostawcy usług pośrednich – np. portale internetowe z sekcjami komentarzy.

Aby jednak użytkownicy mogli w pełni korzystać z nowych praw, państwa członkowskie muszą wyznaczyć koordynatorów usług cyfrowych (DSC). Te organy mają bowiem pilnować przestrzegania rozporządzenia. Będą m.in. prowadziły kontrole platform, a także rozpatrywały skargi na naruszenia przepisów aktu. DSC trzeba powołać do 17 lutego.

W Polsce przygotowaniem odpowiedniej ustawy zajmuje się Ministerstwo Cyfryzacji. Obecnie prowadzi konsultacje jej założeń.

Raj dla platform

– Powodzenie regulacji, która ma szanse przynieść realne zmiany w zachowaniu platform internetowych i da także korzyści konsumentom, zależy tak naprawdę od krajowych koordynatorów i tego, jak ukształtujemy sobie procedury wokół tego aktu – podkreśla dr Iga Małobęcka-Szwast, radca prawny z kancelarii Wardyński i Wspólnicy.

Jej zdaniem UKE nie jest przygotowany do odegrania głównej roli w egzekwowaniu DSA.

– Stoi przed nim wielkie wyzwanie i istnieje ryzyko, że ten organ mu nie sprosta – uważa prawniczka. Jak dodaje, UKE nie ma obecnie kompetencji, know-how ani zasobów potrzebnych do wypełniania zadań koordynatora. Nie wykazywał się też dotychczas szczególną aktywnością na tym polu.

– Można więc wątpić, czy uda mu się dostatecznie szybko osiągnąć gotowość do egzekwowania przepisów DSA – mówi dr Małobęcka-Szwast.

Luiza Piskorek, radca prawny i partner w Kancelarii Prawnej Media, ocenia wybór koordynatora jako zasadniczo słuszny.

– Prezes UKE jest niezależnym organem administracji publicznej, umocowanym na mocy prawa i doświadczonym w trudnych do regulacji dziedzinach – argumentuje. Przyznaje jednak, że urząd będzie musiał sprostać zadaniom, w których nie ma doświadczenia.

– UKE nie posiada specjalistycznej wiedzy w zakresie wszystkich rodzajów nielegalnych treści udostępnianych w internecie, a zadaniem koordynatora zgodnie z DSA jest wydawanie nakazów podjęcia działań przeciwko nielegalnym treściom. Także zróżnicowana specyfika działania różnych rodzajów dostawców usług może być dla tego organu znacznym wyzwaniem. Z pewnością będzie zatem potrzebował merytorycznego wsparcia, np. innych organów lub instytucji właściwych dla konkretnych spraw, jak np. w zakresie praw własności intelektualnej – stwierdza Luiza Piskorek.

Ministerstwo Cyfryzacji nie wyjaśnia, dlaczego wybór padł na UKE i w jaki sposób urząd zostanie wzmocniony w celu skutecznego sprawowania nowej funkcji.

– Powierzenie tego istotnego zadania prezesowi UKE może niekorzystnie wpłynąć na wdrażanie DSA. W efekcie Polska może się stać rajem dla platform cyfrowych, które w naszym kraju nie odczują w pełni wymogów określonych w nowych przepisach Unii Europejskiej – przypuszcza Iga Małobęcka-Szwast.

Niejasne założenia

Ministerstwo Cyfryzacji przewiduje dla UKE pomoc ze strony UOKiK.

– Niejasny jest jednak podział obowiązków a odpowiedzialności między UKE i UOKiK. Nie wiadomo, co UOKiK ma w tej dziedzinie robić. Założenia przywołują w tym kontekście DSA, ale z rozporządzenia nie wynika wprost konkretna rola organu ochrony konkurencji i konsumentów. Między oboma organami mogą więc powstać zgrzyty – zwraca uwagę Iga Małobęcka-Szwast.

Oba urzędy powstrzymują się na razie od komentarzy.

– Analizujemy założenia ustawy – mówi rzecznik UKE Witold Tomaszewski. I zapewnia, że rozpoczęto już przygotowania do nowych zadań.

– To jeden z naszych priorytetów na pierwsze półrocze – zapewnia.

Na etapie analizy propozycji resortu cyfryzacji jest też UOKiK.

– Można się spodziewać, że UOKiK będzie służył pomocą w kwestiach związanych z zagrożeniami dla konsumentów w internecie, np. zwalczania tzw. dark patterns – przypuszcza Jakub Borowiak, prawnik w Kancelarii Prawnej Media.

Zdaniem Igi Małobęckiej-Szwast lepiej byłoby powołać na DSC zupełnie nowy organ.

– Skoro jednak nie zdecydowano się na takie rozwiązanie, to skuteczniejszy w głównej roli byłby UOKiK, który już na starcie ma większe kompetencje i doświadczenie potrzebne do wdrażania tej regulacji, a ponadto dał się poznać jako organ bardzo aktywny – argumentuje.

Za większą rolą tego urzędu przemawia też wskazanie Sądu Okręgowego w Warszawie – Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów jako właściwego do rozpatrywania odwołań platform od kar za naruszenie przepisów DSA. Zostało ono podyktowane, jak wyjaśnił resort cyfryzacji, wysokim poziomem wyspecjalizowania obowiązków i stosunkowo wąskim zakresem podmiotów, które mogą być objęte karą.

Dorota Głowacka, prawniczka z fundacji Panoptykon, zaznacza, że na podstawie założeń ustawy trudno dziś ocenić, na ile UKE i UOKiK będą w stanie sprawnie obsługiwać indywidualne skargi użytkowników przeciwko platformom i wypełniać inne obowiązki wynikające z DSA.

– Uważam, że jest na to szansa, ale wymaga to z pewnością wyposażenia tych instytucji w dodatkowe zasoby ludzkie, eksperckie, budżetowe, techniczne itd., dzięki którym będą mogły realnie „dostosować się” do nowych kompetencji – mówi.

Założenia ustawy o tym nie wspominają.

Iluzoryczne uprawnienia

Brak w nich też zapewnienia szybkiej drogi sądowej dla osób, które chciałyby zaskarżyć ostateczną decyzję moderacyjną platformy (na pierwszym etapie odwołania rozpatrują same platformy).

– Ścieżka sądowa nie jest obecnie dostępna dla wszystkich, którzy czują się poszkodowani niesprawiedliwymi decyzjami platform, np. o usunięciu konta. A dla tych, którym uda się nawet znaleźć odpowiednią podstawę prawną na gruncie istniejących przepisów, jest zbyt długotrwała – podkreśla Dorota Głowacka.

DSA umożliwia też skorzystanie z pozasądowych organów rozwiązywania sporów – te jednak nie powstaną bez powołania koordynatora, bo to on będzie je certyfikował.

W tej sytuacji uprawnienia, jakie użytkownicy mają dziś wobec VLOP-ów i VLOSE-ów, a 17 lutego zyskają wobec innych platform – pozostaną iluzoryczne. I to zapewne na dłużej, bo unijnego terminu raczej nie uda się w Polsce dotrzymać.

– Cieszy nas, że nowy rząd niemal od razu podjął prace na przepisami wdrażającymi DSA – podkreśla Dorota Głowacka. Jak dodaje, mamy trudną sytuację, ponieważ z jednej strony, ze względu na zbliżający się termin na krajową implementację, trzeba te prace prowadzić intensywnie, ale z drugiej strony nie byłoby dobrze, gdyby odbyło się to kosztem jakości projektowanych przepisów.

– Obecną propozycję traktujemy jako początek dyskusji, na którą czekaliśmy od półtora roku. Wydaje się, że ministerstwo chce pracować w sposób transparentny i inkluzywny, a to bardzo dobry sygnał – stwierdza nasza rozmówczyni.©℗

ikona lupy />
Najpopularniejsze w sieci / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe