Na finansowanie z NFZ mogą liczyć także placówki z większych powiatów – twierdzi resort zdrowia. Władze niektórych powiatów interpretują przepisy inaczej i zapowiadają rezygnację z nocnej sprzedaży leków.

Wokół regulacji wprowadzających od 1 stycznia br. nowe zasady wyznaczania i finansowania dyżurów aptecznych narosło sporo wątpliwości. Prawo, które miało rozwiązywać bolączki samorządów, okazało się niezrozumiałe dla zainteresowanych. Najważniejszy problem dotyczy w tej chwili tego, kto i w jakim zakresie będzie finansował działalność aptek.

Kłopotliwa interpretacja

Do tej pory państwo nie dokładało się do nocnych albo świątecznych dyżurów farmaceutów. Za ich pracę płacili z własnej kieszeni właściciele aptek, którzy od lat skarżyli się, że utrzymywanie nocnej sprzedaży leków jest nierentowne. Z krytyką spotykało się także podejście władz powiatów, które wyznaczały placówki apteczne, niezależnie od ich możliwości pełnienia dyżuru.

– Kilka lat temu w naszym środowisku było głośno o sprawie farmaceutki, którą władze powiatu Białogard wyznaczyły do odbycia dyżuru, pomimo że przebywała w tym czasie w szpitalu – skarży się Mariusz Politowicz, farmaceuta i właściciel apteki w Pleszewie oraz członek Naczelnej Rady Aptekarskiej.

Nowe zasady wyznaczania dyżurów zostały wypracowane jako kompromis pomiędzy środowiskiem aptekarskim a przedstawicielami resortu zdrowia. Nowelizacja ustawy o refundacji leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych (Dz.U. z 2023 r. poz. 1938) ograniczyła całonocne dyżury do dwóch godzin w przedziale godz. 19–23, natomiast dyżury świąteczne do czterech godzin w przedziale godz. 10–18. Do ich sfinansowania będzie dokładał się NFZ, płacąc ok. 148 zł za każdą godzinę pracy apteki. W ustawie zapisano także, że na środki będzie mogła liczyć jedna placówka w powiecie, którego siedzibą jest miasto zamieszkiwane przez maksymalnie 40 tys. mieszkańców. To właśnie ten próg budzi najwięcej wątpliwości.

Przykładowo władze powiatu świdnickiego (którego stolica liczy nieco ponad 53 tys. mieszkańców) zapowiedziały rezygnację z nocnych i świątecznych dyżurów. Członkowie jego zarządu twierdzą, że nowe przepisy wykluczają opcję dopłat z NFZ w ich przypadku, natomiast samorządu nie stać na pokrywanie dodatkowych kosztów.

Bernadeta Skóbel ze Związku Powiatów Polskich uważa, że przepisy DNUR przewidują możliwość finansowania przez NFZ nocnych i świątecznych dyżurów aptecznych również w tych powiatach, których siedziby liczą powyżej 40 tys. mieszkańców. Do uzyskania wsparcia z NFZ jest jednak konieczne wykazanie przez zarząd powiatu zapotrzebowania mieszkańców świadczącego o konieczności dyżurowania apteki.

– Na takie rozumienie przepisów wskazuje również stanowisko Ministerstwa Zdrowia opublikowane na stronie internetowej resortu – wyjaśnia Bernadeta Skóbel.

Powiaty nie chcą płacić

Jej entuzjazmu nie podziela Mariusz Politowicz. Według niego w przepisach zawarto jasne rozgraniczenie na powiaty, których siedziba liczy więcej niż 40 tys. mieszkańców, oraz te z mniejszą populacją.

– Należy zapytać, po co ustawodawca stosowałby to rozgraniczenie, skoro finalnie każdy powiat mógłby liczyć na pieniądze z NFZ? Uważam, że wykładnia zaproponowana przez resort zdrowia nie wynika wprost z tekstu ustawy. Nie zdziwiłoby mnie to, gdyby NFZ odmówił finansowania dyżurów w większych ośrodkach – mówi Mariusz Politowicz.

Chodzi o interpretację art. 94 ustawy refundacyjnej. Z jednej strony ust. 3 tego przepisu mówi o tym, że zarząd powiatu wyznacza aptekę dyżurną, jeśli miasto będące jego stolicą ma nie więcej niż 40 tys. mieszkańców. Z drugiej jednak art. 94 ust. 9 pkt 3 lit. a nie ustanawia już takich ograniczeń, jeśli decyzja władz powiatowych zostanie poprzedzona analizą poziomu zaspokajania potrzeb mieszkańców.

Zapytany przez DGP Narodowy Fundusz Zdrowia odpowiedział, że w związku z pojawiającymi się wątpliwościami zwróci się do Ministerstwa Zdrowia o potwierdzenie stanowiska opublikowanego na stronie internetowej.

Zdaniem Marka Tomkowa, wiceprezesa Naczelnej Rady Aptekarskiej, sposób rozumienia przepisów zaproponowany przez resort zdrowia należy uznać za wiążący, a to oznacza, że na finansowanie z NFZ będą mogły liczyć także powiaty z siedzibą zamieszkiwaną przez więcej niż 40 tys. mieszkańców, o ile tzw. analiza zapotrzebowania będzie na to wskazywać. Trzeba jednak pamiętać, że NFZ zapłaci za maksymalnie dwie godziny w porze nocnej i cztery godziny w święta. W przypadku dłuższych dyżurów za kolejne godziny będą musiały zapłacić władze powiatów, a te nie wykazują szczególnego entuzjazmu.

– Sytuacja w Świdnicy jest kuriozalna. Przed wprowadzeniem nowych zasad właściciele aptek, którzy nie chcieli dyżurować, byli straszeni prokuratorami. Twierdzono wtedy, że w powiecie niezbędna jest apteka czynna całą dobę. Dziś, okazuje się, że takich potrzeb nie ma, a władze nie zamierzają wyznaczyć dyżurów. Zresztą to niejedyny tego rodzaju przypadek. Nie widzę w tym żadnej logiki – mówi Marek Tomków.

Brak środków przymusu

Nowe przepisy, mimo że teoretycznie poprawiają obecną sytuację, to jednak nie zawsze zagwarantują pacjentom dostęp do leków. W praktyce władze powiatu, tak jak do tej pory, nie będą mogły zmusić niechętnego aptekarza do dyżurowania. W pierwszej kolejności do harmonogramu będą wpisywane placówki, które same się zgłoszą.

– Przy dzisiejszych kosztach zatrudnienia wykwalifikowanego pracownika nie sądzę, by znalazły się tłumy chętnych do otwierania swoich aptek w Wielkanoc albo Boże Narodzenie – mówi Mariusz Politowicz.

Gdy nikt nie wyrazi zainteresowania dyżurowaniem, wówczas to władze powiatu wyznaczą wybrany przez siebie punkt. Aptekarz może jednak złożyć pod rygorem odpowiedzialności karnej oświadczenie, że jego placówka nie spełnia ustawowych wymogów, np. nie sporządza leków recepturowych albo nie ma wystarczającego zaplecza technicznego. Wówczas powiat nie będzie mógł zmusić go do dyżurowania. ©℗

ikona lupy />
Nowe zasady dyżurowania / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe