Stany Zjednoczone wypełniły swoje zobowiązania dotyczące wdrożenia umowy regulującej przekazywanie do tego kraju danych osobowych z Unii Europejskiej.

Prokurator generalny USA Merrick Garland wyznaczył kraje Europejskiego Obszaru Gospodarczego (EOG) jako „państwa kwalifikujące się” do skorzystania ze środków odwoławczych od udostępniania danych osobowych amerykańskim służbom wywiadowczym. Ponadto Biuro Dyrektora Wywiadu Narodowego potwierdziło przyjęcie w tym celu odpowiednich procedur.

Negocjowane przez Komisję Europejską porozumienie ma zapewnić, że dane obywateli UE będą chronione w USA na poziomie równoważnym z unijnym. Obecnie transfer danych za ocean odbywa się na podstawie indywidualnych umów między firmami, z tzw. klauzulami standardowymi. Przez lata jego podstawą były poprzednie porozumienia UE–USA, najpierw Bezpieczna przystań, a później Tarcza prywatności. Obydwa zostały jednak unieważnione przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który uznał, że na terenie USA do danych w łatwy sposób mogą mieć dostęp służby tego kraju i że tamtejsza inwigilacja nie jest zgodna z prawem UE, bo nie wymaga spełnienia „obiektywnego kryterium” uzasadniającego ingerencję w prywatność (sprawy Schrems I i II).

Podobne zarzuty są zresztą wysuwane przez Europejską Radę Ochrony Danych, europarlament i obrońców prywatności także wobec obecnego projektu umowy ramowej. Brak wskazania państw Unii jako „kwalifikujących się” był jednym z nich, ale nie jedynym. Krytycy nowego porozumienia podnoszą też m.in., że amerykański organ odwoławczy nie jest sądem, a prezydent może anulować jego decyzje i odwoływać członków.©℗