Rzecznik małych i średnich przedsiębiorców skierował ostatnio do Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej wniosek o objaśnienie prawne w sprawie podstaw prawnych istnienia instytucji „wspólnika iluzorycznego” w spółce z ograniczoną odpowiedzialnością.

Przypomnijmy, że koncepcja ta, stosowana przez ZUS i poparta przez Sąd Najwyższy (np. w wyroku z 16 grudnia 2020 r., sygn. akt I UK 225/19), zakłada, że w przypadku gdy istnieje duża dysproporcja udziałów wspólników (np. jeden ma 99/100, a drugi 1/100), to możliwość wpływania na spółkę przez wspólnika mniejszościowego jest jedynie iluzoryczna. Zdaniem ZUS oznacza to najczęściej, że jego udział w spółce ma na celu jedynie formalną zmianę jej statusu ze spółki jednoosobowej na wieloosobową, co pozwala dominującemu wspólnikowi, a de facto jedynemu, na nieopłacanie składek na zasadach właściwych dla prowadzących pozarolniczą działalność. ZUS stoi na stanowisku, że taki wspólnik nie może podlegać ubezpieczeniu jako pracownik spółki. Jednak, co podkreśla rzecznik, takie pojęcie nie występuje w przepisach.Czy zatem stanowisko ZUS i SN jest prawidłowe i, na co zwraca uwagę rzecznik, jego stosowanie nie wykracza poza ich kompetencje? Ponadto można też zadać pytanie: jeśli nie poprzez zastosowanie koncepcji „iluzorycznego wspólnika”, to jak ZUS może zwalczać próby obchodzenia przepisów ubezpieczeniowych w takich przypadkach? Zdaniem jednych ekspertów można to zrobić w inny sposób, zdaniem innych – takie działanie nie jest w ogóle nawet obchodzeniem prawa. ©℗

opinie ekspertów

To nie jest obchodzenie prawa

ikona lupy />
nieznane
Łukasz Chruściel
radca prawny, partner w kancelarii PCS Paruch Chruściel Schiffter Stępień Kanclerz | Littler

Trudno dostrzec racjonalność argumentów koncepcji iluzorycznego wspólnika. Po raz kolejny okazuje się, że prawo ubezpieczeń społecznych jest ważniejsze niż inne działy prawa, w tym ustawa z 15 września 2000 r. ‒ Kodeks spółek handlowych (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1467; ost.zm. Dz.U. z 2023 r. poz. 825; dalej: k.s.h) czy kodeks pracy. Kodeks spółek handlowych nie zna konceptu wspólnika iluzorycznego, nawet bowiem wspólnik, który posiada 1 proc. udziałów, nadal ma określone uprawnienia, a taka spółka nie może być uznana za spółkę jednoosobową. Koncepcja ta niestety jest pokłosiem systemu ubezpieczeń społecznych. Ustawa stanowi bowiem, że za przedsiębiorcę na gruncie tej ustawy w przypadku wspólników spółki z o.o. uznaje się tylko wspólnika spółki jednoosobowej, tymczasem ZUS i SN contra legem za wspólnika jednoosobowego uznają również wspólnika, który nie posiada 100 proc. udziałów.

Co więcej, orzecznictwo SN nie jest jednolite co do tego, jaki poziom udziałów decyduje o uznaniu za wspólnika jednoosobowego – wprowadza to niepewność prawną. Finalnie prowadzi do konkluzji – zdawać by się mogło absurdalnej językowo – że spółka jednoosobowa może mieć nie tylko jednego wspólnika. Otóż nawet bowiem spółki wieloosobowe, w których jeden ze wspólników ma udział dominujący, np. 95-proc., również zostaną uznane za spółki jednoosobowe. Gdyby ustawodawca chciał, żeby w systemie ubezpieczeń społecznych w przypadku spółki z o.o. wspólnicy inni niż jednoosobowi byli objęci tytułem ubezpieczenia jako przedsiębiorcy, to wskazałby to wyraźnie. Mógłby wskazać wspólników dominujących albo użyć określonego progu udziałów, np. 2/3 lub 3/4 kapitału zakładowego. Mógłby również wskazać, że każdy wspólnik sp. z o.o. ma tytuł do ubezpieczeń, tak jak to ma miejsce w przypadku wspólników spółek osobowych.

By wesprzeć tę teorię, zarówno SN, jak i ZUS powołują się na kodeks pracy, a precyzyjniej na teorię prawa pracy. SN i ZUS stwierdzają, że dominujący wspólnik zatrudniony w tej spółce jako prezes zarządu nie może mieć umowy o pracę, ponieważ dochodzi do wchłonięcia statusu wykonawcy pracy (pracownika) przez status właściciela kapitału (pracodawcy) i pracownik de facto wykonuje czynności na rzecz samego siebie. Ta koncepcja pozornie jest logiczna i spójna, natomiast w istocie ma wiele luk. Po pierwsze, abstrahuje od tego, że pracownik wykonuje pracę na rzecz spółki z o. o., a prawo traktuje taką spółkę jako odrębną osobę prawną. Ta fikcja prawna oznacza, że nie jest to czynność na rzecz samego siebie. Kodeks spółek handlowych zezwala przecież na czynności między jednoosobowym wspólnikiem a spółką (np. art. 173 i 210). Gdyby przyjąć wykładnię ZUS i SN, to de facto żadnej czynności taki wspólnik nie mógłby dokonać ze spółką – ani zawrzeć umowy o pracę, ani umowy zlecenia, ani żadnej umowy w ramach B2B.

Po drugie, okazuje się, że SN gotów jest zakwestionować stosunek pracy z powołaniem się na okoliczności wchłonięcia statusu pracownika przez status pracodawcy (choć nie ma to bezpośredniego oparcia w kodeksie pracy, a jedynie w teorii prawa pracy), ale nie kwestionuje takiego statusu, gdy konstytutywna cecha stosunku pracy nie jest spełniona. Kluczowym elementem każdego stosunku pracy jest np. podporządkowanie, które nie występuje choćby w przypadku członków zarządu. W tym przypadku, aby wybronić status pracowniczy, tworzy się koncepcję tzw. autonomicznego podporządkowania.

Tutaj niestety dochodzimy do smutnego sedna sprawy. Gdyby nie profiskalna chęć wstrzymania świadczeń pracowniczych dla takiego wspólnika (świadczenia pracownicze, np. zasiłek macierzyński jest zazwyczaj korzystniejszy od świadczenia należnego przedsiębiorcy), nie byłoby karkołomnych teorii, że jednoosobowa spółka z o.o. może mieć więcej niż jednego wspólnika.

W przypadku dominującego wspólnika żaden przepis nie zabrania zatrudnienia na umowie o pracę. Ustawa w obecnym kształcie dotyczy tylko wspólników jednoosobowych. Nic nie stało na przeszkodzie, by tak jak w przypadku wspólników spółek osobowych postanowić, że nie tylko wspólnicy jednoosobowych spółek z o.o. mają być traktowani jako przedsiębiorcy. Skoro tak się nie stało, to znaczy, że ustawodawca nie miał zamiaru uznawać na gruncie ubezpieczeń społecznych za przedsiębiorców wspólników dominujących i nie powinien tego robić ani ZUS, ani SN.

Nie przekonują mnie również argumenty, że przepis ten można obchodzić, bo wspólnik jednoosobowy może sprzedać jeden udział, by nie podlegać ubezpieczeniu jak przedsiębiorca. Nie jest to zresztą obchodzenie przepisu, tylko korzystanie z możliwości, jakie daje system prawa. Przeciwna wykładnia ZUS i Sądu Najwyższego jest sprzeczna z prawem i stanowi uzurpowanie sobie roli prawotwórczej. ©℗

Można wprowadzić przepisy doprecyzowujące

ikona lupy />
Materiały prasowe
dr hab. Iwona Sierocka
profesor UwB, BKB Baran Książek Bigaj

W orzecznictwie SN oraz sądów powszechnych, jak również w decyzjach ZUS, w ostatnim czasie w odniesieniu do mniejszościowych wspólników spółki z ograniczoną odpowiedzialnością używa się niekiedy określenia „wspólnik iluzoryczny”. Ponadto stwierdza się, że taki wspólnik nie może podlegać ubezpieczeniom społecznym z tytułu zatrudnienia pracowniczego, lecz jako wspólnik jednoosobowej spółki z o.o. Przyjęta koncepcja budzi pewne zastrzeżenia.

W myśl art. 8 ust. 6 pkt 4 ustawy z 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1009; ost.zm. Dz.U. z 2023 r. poz. 641; dalej: u.s.u.s.) obowiązkowo ubezpieczeniom społecznym podlega osoba fizyczna, która na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej prowadzi działalność pozarolniczą. Na podstawie art. 8 ust. 6 pkt 1 u.s.u.s. za taką uznaje się wspólnika jednoosobowej spółki z o.o. prowadzącego działalność gospodarczą na podstawie przepisów prawa przedsiębiorców lub innych przepisów szczególnych. Z treści wskazanego przepisu expressis verbis wynika, że obowiązek podlegania ubezpieczeniom społecznym dotyka wspólnika spółki z ograniczoną odpowiedzialnością pod warunkiem, że jest jedynym wspólnikiem. Taki obowiązek nie powstaje w przypadku wielości wspólników spółki z o.o. W tym zakresie sytuacja tych ostatnich różni się od wspólników spółki jawnej, komandytowej lub partnerskiej, w odniesieniu do których ustawodawca posługuje się liczbą mnogą, co oznacza, że ubezpieczeniom podlegają wszyscy wspólnicy np. spółki jawnej.

Zgodnie z art. 153 kodeksu spółek handlowych umowa spółki stanowi, czy wspólnik może mieć tylko jeden, czy więcej udziałów. To, ile udziałów obejmą w posiadanie poszczególni wspólnicy, jest uzależnione wyłącznie od ich woli. Nie ma przeszkód, aby jeden ze wspólników posiadał pakiet większościowy. Zatem jeżeli z umowy spółki i danych ujawnionych w Krajowym Rejestrze Sądowym wynika, że dana spółka jest wieloosobowa, to nie można tego faktu ignorować i na potrzeby przepisów ubezpieczeniowych przyjmować, że mamy do czynienia niemalże z jednym wspólnikiem podlegającym na tej podstawie ubezpieczeniom emerytalnym i rentowym. W orzecznictwie SN (postanowienie z 30 sierpnia 2022 r., sygn. akt I USK 538/21, LEX nr 3483540) podkreśla się, że z samego tylko faktu objęcia udziałów o wartości niższej niż 10 proc. kapitału zakładowego nie wynikają dla wspólnika spółki z o.o. tak istotne ograniczenia w zakresie praw wspólników, wymienionych w tytule III dziale I rozdziale 2 k.s.h., które czyniłyby go wspólnikiem nic nieznaczącym, czyli iluzorycznym. Nie ma zatem podstaw do niejako automatycznego przyjmowania, że w każdej sytuacji, gdy w rejestrze przedsiębiorców ujawniony jest tylko jeden (większościowy) wspólnik spółki z o.o., to na gruncie prawa ubezpieczeń społecznych powinien być on traktowany tak jak wspólnik jednoosobowej spółki z o.o.

Zgadzam się co do zasady ze stanowiskiem SN, że w przypadku wspólnika większościowego, jeżeli status pracownika (wykonawcy pracy) zostaje zdominowany przez status właścicielski, nie może być mowy o zatrudnieniu w ramach stosunku pracy wspólnika, który w takiej sytuacji wykonuje czynności (nawet typowo pracownicze) na rzecz samego siebie (we własnym interesie) i na swoje własne ryzyko produkcyjne, gospodarcze i socjalne. W praktyce może się jednak zdarzyć, że zatrudnienie wspólnika większościowego nosi znamiona zatrudnienia pracowniczego.

Zważywszy na to, że w art. 8 ust. 6 pkt 1 u.s.u.s. mowa jest o jedynym wspólniku spółki z o.o., a nie o niemalże jedynym, nie można bezwarunkowo zaakceptować stanowiska, iż wspólnik większościowy na potrzeby ubezpieczeń społecznych powinien być traktowany jako wspólnik jedyny. Wątpliwości, które powstają obecnie na tym tle, można byłoby usunąć poprzez wprowadzenie przepisu określającego, pod jakimi warunkami wspólnik większościowy spółki z o.o. jest zrównany z jedynym wspólnikiem takiej spółki. Pozwoliłoby to z jednej strony na uniknięcie sytuacji, w których podział udziałów ewidentnie ma na celu obejście prawa, a z drugiej strony wyraźne ustalenie statusu prawnego większościowego udziałowcy wzmocniłoby zaufanie obywateli do państwa i stanowionego przez nie prawa. ©℗