Utrudnianie odstąpienia od umowy, powoływanie się na autorytet instytucji publicznej i wprowadzanie w błąd co do bezpłatności audytu – to tylko część działań, za które prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Tomasz Chróstny ukarał spółkę BO Energy (wcześniej FG Energy). Podmiot oferujący sprzedaż i instalację fotowoltaiki ma zapłacić ponad 28 mln zł i poinformować klientów, którzy odstąpili od umowy, o możliwości zwrotu poniesionych kosztów.

UOKiK zebrał dowody na to, że BO Energy wprowadzała odbiorców w błąd, przekonując ich do podpisania umów o wartości nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Potem spółka stosowała bezprawne techniki manipulacyjne w celu uniemożliwienia klientom bezkosztowego odstąpienia od tych umów.
Kontrakty były zawierane poza lokalem przedsiębiorstwa, a więc konsumenci powinni mieć 14 dni na rezygnację z umowy bez ponoszenia żadnych kosztów. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy na wyraźne żądanie klienta usługa jest świadczona przed upływem terminu na odstąpienie – wówczas trzeba zapłacić za wykonaną pracę. UOKiK dopatrzył się, że BO Energy próbowała taką zgodę przemycić w załączniku do umowy, gdzie umieściła usługę „Montaż ekspres”. Konsument nie miał z tego jednak żadnych korzyści, bo termin końcowy pozostawał bez zmian. Zapis ten oznaczał tylko zgodę na natychmiastowe rozpoczęcie prac i zapłatę za nie. W umowie były też inne kruczki, które miały wprowadzać klientów w błąd co do możliwości odstąpienia od kontraktu.
Konsumentom reklamowała się w internecie bezpłatnym wstępnym audytem, ale w przypadku odstąpienia od umowy klient był obciążany kosztami różnych czynności – przede wszystkim audytu właśnie. Urzędnik organu nadzorczego, który wcielił się w tajemniczego klienta z takim problemem, został poinformowany przez handlowca o konieczności zapłaty 2,7 tys. zł.
Urząd ustalił, że spółka powoływała się na współpracę z Ministerstwem Klimatu i Środowiska. Tajemniczy klient z UOKiK usłyszał od przedstawiciela spółki, że przedsiębiorca działa „z ramienia Ministerstwa Klimatu”, tymczasem współpraca z resortem nigdy nie miała miejsca.
Na łamach DGP już w połowie 2021 r. opisywaliśmy nieuczciwe praktyki niektórych sprzedawców fotowoltaiki. Przykładowo wykorzystywanie przez nich pism łudząco przypominających urzędowe, wymyślanie nieistniejących programów zakładających dotację na instalację paneli fotowoltaicznych albo zapewnianie o możliwości załatwienia wyższych dofinansowań ze względu na umowę podpisaną z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Zdarzało się też, że boom na fotowoltaikę wykorzystywali przestępcy – pozyskiwali dane osobowe zainteresowanych klientów tylko po to, aby wyczyścić konta bankowe lub wyłudzić na nich pożyczkę. ©℗