Sejm rozpoczyna prace nad regulacjami umożliwiającymi zamrożenie majątku przedsiębiorstw z rosyjskim kapitałem. Przepisy mają być błyskawicznie przyjęte. Kłopot w tym, że są, delikatnie mówiąc, niedopracowane.

Zgodnie z projektem ustawy o szczególnych rozwiązaniach w zakresie przeciwdziałania wspieraniu agresji na Ukrainę oraz służących ochronie bezpieczeństwa narodowego minister spraw wewnętrznych i administracji utworzy listę podmiotów, które nie zostały objęte unijnymi sankcjami.
Przesłanką wpisania danej firmy lub osoby do wykazu, zgodnie z projektowanym art. 3 ust. 2, ma być prawdopodobieństwo, że wspierają one agresję lub że możliwe jest wykorzystywanie ich zasobów w tym celu. Decyzję będzie podejmował minister z własnej inicjatywy lub na wniosek m.in. którejś z licznych służb, prokuratury czy też Krajowej Administracji Skarbowej (tej instytucji projekt powierza wykonanie zamrożenia aktywów i pasywów).
Lista ma być publiczna, a decyzja o wpisie bądź wykreśleniu (wydawana w formie decyzji administracyjnej) - podlegać natychmiastowemu wykonaniu. Zainteresowanym nie będzie przysługiwał wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy, ale będą mogli wystąpić do MSWiA o wykreślenie.
Z kolei KAS będzie organem odpowiedzialnym za stosowanie niektórych środków wynikających z unijnych rozporządzeń mówiących o sankcjach nałożonych na Rosję (nr 269/2014) oraz Białoruś (765/2006). Czyli za zamrożenie wszystkich funduszy i zasobów gospodarczych będących własnością, pozostających w posiadaniu, we faktycznym władaniu lub pod kontrolą osób fizycznych lub prawnych wymienionych na liście krajowej. Chodzi m.in. o gotówkę, czeki, przekazy pieniężne, depozyty bankowe, papiery wartościowe i dłużne, akcje i udziały, obligacje, odsetki, dywidendy, ale też ruchomości czy nieruchomości.
Zamrożenie funduszy, zgodnie z unijnym prawem, oznacza zapobieganie jakimkolwiek ruchom, które powodowałyby zmianę ich wielkości, wartości, lokalizacji, własności, posiadania lub inną zmianę, która umożliwiłaby korzystanie z tych funduszy, w tym również zarządzanie portfelem. Natomiast „zamrożenie” zasobów oznacza zapobieganie ich wykorzystaniu w jakikolwiek sposób, także poprzez sprzedaż, wynajem czy obciążenie.
Długa lista pytań
Skoro zamrożeniu mają podlegać fundusze i zasoby nie tyle będące własnością danej osoby czy podmiotu, ale także „pozostające w posiadaniu, faktycznym władaniu lub pod ich kontrolą”, rodzi się pytanie, w jaki sposób zostaną zabezpieczone interesy osób trzecich. Choćby np. firm leasingujących pojazdy użytkowane przez „zamrożone” firmy.
- Projekt daje KAS uprawnienie do zwalniania zamrożonych środków finansowych lub zasobów gospodarczych w ściśle określonych w unijnych przepisach przypadkach. Uprawnienie takie wynika wprost z rozporządzeń 765/2006, 269/2014 oraz 833/2014, a projektodawca w zasadzie jedynie wskazał właściwy polski organ do realizacji tych uprawnień - mówi Jakub Dydak, prawnik, associate w dziale compliance kancelarii Domański Zakrzewski Palinka. I tak odmrożenie jest możliwe np. w celu zapewnienia podstawowych środków do życia, pokrycia kosztów obsługi prawnej czy też realizacji płatności za zobowiązania wynikające z umowy zawartej przed wciągnięciem danego podmiotu na listę (pod warunkiem, że nie będzie to stanowiło ominięcia celu sankcji).
- Żaden z przepisów nie wskazuje wprost, że uprawnienie do wnioskowania o takie zezwolenie przysługuje jedynie podmiotowi lub osobie znajdującym się na liście sankcyjnej. Wobec tego jeśli spełniona zostanie któraś z przesłanek odmrożenia określona w rozporządzeniach unijnych, wówczas uprawnienie do wnioskowania do KAS o wydanie stosownego zezwolenia przysługuje również osobom trzecim, która mają w tym interes prawny - zaznacza ekspert. Przyznaje jednak, że przesłanki są dosyć wąskie i np. leasingodawcy mogą mieć problemy z „odmrożeniem” pojazdów użytkowanych przez firmy objęte sankcjami.
Symboliczny zakaz
Wpis na listę (polską i unijną) uniemożliwi ubieganie się o zamówienia publiczne. Złamanie tego zakazu będzie oznaczać wykluczenie z przetargu oraz zagrożone będzie karą finansową do 20 mln zł nakładaną przez Urząd Zamówień Publicznych. Tyle że zakaz startu w przetargu ma wymiar głównie symboliczny, bo rosyjskie firmy nie zdobywają w naszym kraju zbyt wielu zamówień. W ub.r. zawarto z nimi trzy umowy (jedną na dostawy i dwie na usługi), na łączną kwotę ok. 15 mln. W 2020 r. wygrały dwa publiczne przetargi na usługi o łącznej wartości 10 mln zł.
Takie same kary mają być nakładane (tyle że przez KAS) na podmioty, które w stosunku do przedsiębiorców i osób wpisanych na listę krajową czy do unijnego wykazu nie dopełnią obowiązku zamrożenia funduszy lub zasobów gospodarczych, nie przekażą potrzebnych do tego informacji albo będą omijać sankcje.
W przypadku omijania sankcji unijnych projekt przewiduje oprócz tego karę do trzech lat więzienia. Co ciekawe, do tej pory polskie prawo nie przewidywało za to kar, mimo iż sankcje nałożono unijnymi rozporządzeniami lata temu.
- Wydaje się być to spóźnioną reakcją. Brak określenia kar za naruszenie unijnych rozporządzeń w praktyce znacznie ograniczył skuteczność stosowania unijnych środków ograniczających, a niewyznaczenie organów odpowiedzialnych za realizację obowiązków „właściwego organu państwa członkowskiego” prowadziło do istotnych problemów praktycznych dla przedsiębiorców, których kontrahenci zostali objęci listami sankcyjnymi - mówi Jakub Dydak z DZP. - Pozostaje mieć nadzieję, że choć górna granica kar jest bardzo wysoka, w praktyce będą one proporcjonalne do wagi naruszeń, a organy będą brały pod uwagę zachowanie przez podmioty należytej staranności, na co wprost wskazują przepisy unijne - zaznacza prawnik.
Obawy przedsiębiorców
Z kolei zdaniem Karola Sobolewskiego, głównego ekonomisty Pracodawców RP, pomysł, by karać firmy z udziałem kapitału rosyjskiego, ma liczne słabości.
- Kapitał rosyjski nie zawsze dominuje w tych firmach czy wręcz nie zawsze ma wpływ na ich działalność. Niejednokrotnie realizują one zadania o charakterze strategicznym i w obecnych warunkach geopolitycznych są istotnym pracodawcą i zleceniodawcą. Myślę, że wszystkim stronom zaangażowanym w tworzenie nowych przepisów chodzi o skuteczne dotknięcie Rosji, a nie polskiej gospodarki - wskazuje ekspert. - Lepszą alternatywą wobec karania firmy z udziałem kapitału rosyjskiego jest zablokowanie wpływu na nią rosyjskim współwłaścicielom, często mniejszościowym. Odebranie im prawa głosu w sprawie dystrybucji zysków czy rodzaju zawieranych kontraktów. A w razie potrzeby także nakaz wprowadzenia w takiej firmie nowego zarządu, niezależnego od kręgów rosyjskich - wylicza Karol Sobolewski. - Sankcje na firmy prowadzące działalność w Polsce, a nie ich właścicieli, byłyby właściwe dla podmiotów znajdujących się w całości w rękach rosyjskich i nieprowadzących projektów istotnych dla polskiej gospodarki - uważa ekspert.
Mnóstwo pytań rodzą nie tylko kwestie związane z zabezpieczeniem interesów osób trzecich, lecz także sposób poszukiwania majątku i efektywność zabezpieczeń. Wysłaliśmy w tej sprawie wiele pytań do KAS, ale do zamknięcia tego wydania nie uzyskaliśmy jeszcze odpowiedzi.
Wczoraj zaprotestowała też Rada Przedsiębiorczości skupiająca organizacje pracodawców. - Projektowana ustawa powinna przewidywać możliwość zajęcia stanowiska przez podmiot, który ma być umieszczony na liście, a także procedurę odwoławczą w trybie administracyjnym. Nawet najkrótszy, kilkudniowy termin umożliwi wykazanie oczywistego błędu - wskazuje RP.
Czym zajmują się firmy z rosyjskim kapitałem / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Współpraca Sławomir Wikariak