- Nowy model rozliczeń uderzy głównie w uboższe gospodarstwa domowe, które ze względu na brak dostatecznych funduszy odkładały decyzję o inwestycji w przydomową fotowoltaikę na przyszłość - mówi Andrzej Guła, lider Polskiego Alarmu Smogowego, Instytut Ekonomii Środowiska.

Wiceminister klimatu Ireneusz Zyska na naszych łamach zapowiedział zastąpienie modelu opustowego – sprzedażowym od przyszłego roku, być może już od stycznia. Jak ocenia pan te plany?

Forsowane przez rząd zmiany doprowadzą do wyhamowania rozwoju przydomowej fotowoltaiki, a ta w ostatnim czasie przeżywa prawdziwy boom. Najnowsze dane pokazują, że w Polce jest już 700 tys. prosumentów, czyli ok. 12 proc. domów jednorodzinnych. Proponowany przez rząd system rozliczeń nie będzie już tak korzystny, jak obecny system opustów. Będzie on również mniej przewidywalny, nie dając gwarancji korzystnych warunków zakupu i sprzedaży energii elektrycznej w dłuższej perspektywie, a te mają kluczowe znaczenie dla przeciętnego Kowalskiego. Nowy model rozliczeń uderzy głównie w uboższe gospodarstwa domowe, które ze względu na brak dostatecznych funduszy odkładały decyzję o inwestycji w przydomową fotowoltaikę na przyszłość. Takie postępowanie rządu jest zupełnie niezrozumiałe w kontekście rosnących cen energii elektrycznej. Rozwój fotowoltaiki powinien stać się częścią długofalowej polityki rządu, żeby zapewnić Polakom dostęp do taniego źródła energii.
Przeprowadziliście państwo badania społeczne w tej sprawie, co z nich wynika?
W badaniach, które przeprowadził Kantar Public dla Instytutu Ekonomii Środowiska, postanowiliśmy zapytać Polaków, co sądzą o proponowanych przez rząd zmianach i jakie jest ich nastawienie do przydomowej fotowoltaiki. Z badań płynie kilka ciekawych wniosków. Po pierwsze, Polacy chcą być prosumentami i chcą inwestować w przydomowe wytwarzanie energii. Aż 59 proc. właścicieli domów jednorodzinnych, którzy jeszcze nie zainstalowali paneli fotowoltaicznych, planuje taką inwestycję w przyszłości. Po drugie, wśród tych osób, które słyszały o proponowanych przez rząd zmianach, aż 73 proc. ocenia je negatywnie. Co ciekawe, negatywna ocena rządowych propozycji dominuje we wszystkich grupach społeczno-demograficznych oraz wśród wyborców wszystkich partii politycznych. Plany rządu pozytywnie oceniło jedynie 28 proc. wyborców PiS. Po trzecie, jak wynika z badań, rozwój prosumenckiej fotowoltaiki sprzyja walce ze smogiem. Aż 16 proc. mieszkańców budynków jednorodzinnych posiadających instalacje fotowoltaiczne deklaruje, że ich domy są wyposażone równocześnie w pompy ciepła. Takie rozwiązanie jest korzystnie zarówno z punktu widzenia ochrony powietrza, jak i z punktu widzenia redukcji emisji gazów cieplarnianych.
W najbliższych latach czekają nas ogromne zmiany w sposobie ogrzewania polskich domów. Kotły węglowe, które są głównym źródłem ciepła w około połowie domów jednorodzinnych, będą zastępowane przez inne technologie, niepowodujące zanieczyszczenia powietrza. Wśród czystych technologii grzewczych coraz większą popularnością cieszą się pompy ciepła. Ponieważ ich praca wspomagana jest energią elektryczną, ich popularność jest tym większa, im tańszy jest prąd. Tak więc negatywnym efektem ubocznym rządowej polityki może być spowolnienie rozwoju technologii, która jest najbardziej korzystna z punktu widzenia zarówno ochrony powietrza, jak i ochrony klimatu.
Minister Zyska tłumaczy, że sieci nie są w stanie dłużej dźwigać systemu opustowego. Nie przekonują pana te argumenty?
Zdaję sobie sprawę z wyzwań, jakie stoją przed sieciami elektroenergetycznymi, jednak chciałbym dowiedzieć się, jakie działania podjęto w ostatnich latach, żeby przygotować sieci na masowy wzrost zainteresowania przydomową fotowoltaiką. Jeśli od samego początku intencją rządu było to, żeby w pewnym momencie wyhamować wzrost fotowoltaiki, to trzeba było jasno zakomunikować społeczeństwu i wskazać, że jedynie ograniczona liczba gospodarstw domowych będzie mogła załapać się na bardzo atrakcyjny system rozliczeń. Brak takiej komunikacji byłby skrajnie nieuczciwy względem tych, co odkładali inwestycje w fotowoltaikę na przykład ze względu na konieczność uzbierania odpowiednich środków finansowych. Sam rozmawiałem z takimi ludźmi. Teraz czują się oni oszukani. Tym ludziom rząd odbiera marzenie o tanim prądzie.
Jakie są zatem wasze propozycje i na ile realna jest ich realizacja?
Przede wszystkim proponujemy odsunięcie w czasie decyzji o zmianie systemu rozliczeń dla prosumentów. Forsowanie tak radykalnych zmian w tak krótkim czasie nie służy rynkowi i obniża zaufanie ludzi do polityki rządu w tym obszarze. Takie zapowiedzi wywołują zamieszanie na rynku i przyczyniają się do wzrostu cen instalacji fotowoltaicznych. Naszym zdaniem propozycja, którą prezentowała poseł Jadwiga Emilewicz, polegająca na modyfikacji obecnego systemu opustów, jest dobrym rozwiązaniem. Wprowadza ono kilka istotnych zmian, nie obniżając jednocześnie w sposób radykalny opłacalności inwestycji w przydomową fotowoltaikę. Zmiany proponowane przez panią poseł mówią o tym, że prosument mógłby odzyskiwać z sieci całą energię elektryczną wyprodukowaną w przydomowej instalacji (obecnie może odzyskać do 80 proc.), jednak musiałby pokrywać koszty opłaty dystrybucyjnej, której obecnie nie ponosi.