Branża lotnicza należy do jednego z najbardziej poszkodowanych sektorów gospodarki w związku z pandemią COVID-19. O ile jednak zarządzające portami spółki mogły liczyć na wsparcie w postaci dofinansowania wynagrodzeń pracowników, zwolnienia z daniny od zysku za okres przed pandemią czy dotacji na pokrycie strat, o tyle już firmy, których działalność jest związana z funkcjonowaniem lotnisk, otrzymały wsparcie tylko w pierwszym okresie.

Chodzi np. o podmioty świadczące usługi krótkoterminowego wynajmu samochodów. – Nasza działalność nie została co prawda formalnie ograniczona aktami prawnymi, ale jest wprost powiązana z działalnością lotnisk oraz z ruchem lotniczym. Wszelkie restrykcje wprowadzane wobec lotnisk oraz związane z przewozem pasażerskim, takie jak zakaz lotów z określonych krajów do Polski, ograniczenia co do maksymalnej liczby pasażerów na pokładzie czy obowiązkowa kwarantanna po przylocie do kraju, w bezpośredni sposób uderzają w naszą działalność oraz zdolność do osiągania przychodów – tłumaczy Piotr Zięcik, prezes firmy Flex Rent a Car, która funkcjonuje na ośmiu lotniskach, m.in. w Warszawie, Poznaniu, Katowicach czy Gdańsku.
Tego typu firmy dostały co prawda wsparcie w ramach pierwszej tarczy antykryzysowej, ale później nie załapały się na pomoc w ramach wsparcia dla turystyki (z ustawy o tarczy 5.0.), nie zostały też objęte pomocą dla leasingobiorców. Wszystko dlatego, że w przepisach wśród uprawnionych podmiotów nie wymieniono kodu PKD nr 77.11.Z – Wynajem i dzierżawa samochodów osobowych i furgonetek.
– Tymczasem nie dość, że obroty spadły drastycznie, to cały czas musimy ponosić wysokie koszty leasingu aut, których wartość, w przeciwieństwie np. do infrastruktury hotelowej, z czasem nie rośnie, a tylko maleje – mówi Piotr Zięcik. Dodając, że od rozpoczęcia pandemii firmy z tej branży odnotowały spadki przychodów, w zależności od miesiąca, rzędu od 90 do 75 proc. Liczba klientów jest bowiem wprost proporcjonalna do ruchu lotniczego. Przedsiębiorcy mają więc poczucie niesprawiedliwości, ponieważ w przypadku innych gałęzi gospodarki dostrzeżono potrzebę objęcia pomocą firm, które formalnie mogą działać, ale w praktyce odczuwają efekty ograniczeń ustanowionych dla innych branż.
Przykładowo z powodu zamknięcia wyciągów narciarskich czy obiektów sportowych z rządowych programów mogą korzystać m.in. wypożyczanie sprzętu rekreacyjnego i sportowego czy firmy prowadzące pozaszkolne zajęcia sportowe. Obostrzenia w funkcjonowaniu galerii handlowych uzasadniały przyznanie wsparcia agencjom reklamowych, drukarniom etc., a z powodu ograniczeń dotyczących imprez okolicznościowych czy wesel na pomoc z tarczy mogły liczyć np. firmy prowadzące działalność fotograficzną.
Dlaczego zatem w stosunku do podmiotów działających na lotnikach nie postąpiono podobnie?
– Obecna pomoc rządowa jest kierowana do tych branż, które zostały zidentyfikowane jako bezpośrednio i najbardziej poszkodowane w wyniku obostrzeń spowodowanych przez jesienno-zimową falę pandemii. Jest to pomoc oparta na celowanym wsparciu na podstawie kryterium kodu PKD. W obecnej sytuacji jest to możliwie najbardziej obiektywne rozwiązanie, pozwalające na sprawne i praktyczne funkcjonowanie systemu wsparcia – odpowiadają przedstawiciele Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii. Nie oznacza to jednak, że tak będzie zawsze.
– Rząd cały czas analizuje obecne formy wsparcia i prowadzi konsultacje z poszczególnymi branżami celem wypracowania takich rozwiązań, które pozwolą jak największej grupie przedsiębiorców uzyskać konieczne wsparcie finansowe. W zależności od rozwoju sytuacji nie wykluczamy zmian w kierowanej pomocy – deklarują urzędnicy.