E-licytacja nieruchomości w ramach egzekucji sądowej ma przyspieszyć, usprawnić oraz uczynić komornicze przetargi bardziej bezpiecznymi. Dzięki temu, że cały proces odbywa się online, grupa potencjalnych licytantów może być nieporównanie większa w stosunku do grona osób, które mogą stawić się na licytację w budynku sądu. Eliminuje to też ryzyko incydentów o charakterze czysto przestępczym w postaci zastraszania chętnych do nabycia oraz minimalizuje ryzyko ustawiania przetargów.

Projekt nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego, który rozszerza możliwość sprzedaży nieruchomości w formie e-licytacji, został już skierowany do pierwszego czytania w Sejmie. Projektowane rozwiązania budzą jednak wątpliwości prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Zwraca on uwagę na to, że z projektu nie wynika, kto będzie ponosił odpowiedzialność administratora danych osobowych, nie wskazano, które dane będą przetwarzane w systemie do e-licytacji, ani nie określono zabezpieczeń z tym związanych.
Zdaniem Jana Nowaka, prezesa UODO, niewłaściwa jest także zawarta w projektowanym art. 98611 k.p.c. delegacja dla ministra sprawiedliwości do określenia w rozporządzeniu sposobu uwierzytelniania użytkowników logujących się do sytemu. „Sposób uwierzytelniania użytkowników w systemie teleinformatycznym, jako regulujący prawa i obowiązki spoczywające na podmiocie system obsługującym, jak i na użytkownikach systemu, powinien być przynajmniej w stopniu ogólnym uregulowany w przepisach rangi ustawy” – zwraca uwagę Jan Nowak, dodając, że blankietowy charakter upoważniania do wydania aktu wykonawczego może doprowadzić do sytuacji, w której minister sprawiedliwości będzie regulował w rozporządzeniu, bez żadnych ram ustawowych (choć wymaga tego rozporządzenie RODO), takie kwestie jak wideoweryfikacja czy przetwarzanie dokumentów stwierdzających tożsamość.
Wątpliwości UODO ma także w stosunku do art. 9865 par. 2 k.p.c., który stanowi, że licytant wraz z rękojmią zobowiązany jest do podania w systemie danych niezbędnych do wydania postanowienia o przybiciu, w szczególności numerów PESEL oraz dowodu tożsamości. Zdaniem Jana Nowaka nie wydaje się niezbędne przetwarzanie takich informacji, a „z literalnego brzmienia przepisu wynika, że licytant nie jest zobowiązany do podawania imienia i nazwiska, zaś obliguje się go podawania numeru PESEL oraz numeru dowodu tożsamości”.
Z taką interpretacją nie zgadza się Sławomir Szynalik, wiceprezes Krajowej Rady Komorniczej. – W przepisie jest mowa o danych niezbędnych do postanowienia o przybiciu, a zgodnie z art. 990 k.p.c. w postanowieniu o przybiciu wymienia się imię i nazwisko nabywcy, oznaczenie nieruchomości, datę przetargu i cenę nabycia. Poza tym dane wymagane od licytantów są tożsame z tymi, których wymaga się obecnie podczas licytacji publicznych odbywających się w sądzie. Tam również trzeba się wylegitymować, okazując dowód osobisty zawierający przecież i numer PESEL – zwraca uwagę komornik. Choć w postanowieniu o przybiciu wskazanie takich danych nie jest wymagane, to, jak zwraca uwagę Sławomir Szynalik, numer PESEL jest już niezbędny do wydania postanowienia o przysądzeniu własności (który jest tytułem do ujawnienia wpisu w księdze wieczystej), a następnie do samego wpisu w księdze wieczystej.
– Poza tym licytanci muszą być w odpowiedni sposób zidentyfikowani, ponieważ oni podejmują decyzje procesowe. Przykładowo jeśli nie dopełnią warunków licytacji związanych z zapłatą ceny, nie mogą brać udziału w kolejnej licytacji – zwraca uwagę Sławomir Szynalik. ©℗