Jednak, uczciwie mówiąc, pomysł, aby Amerykanie zaatakowali wojsko brytyjskie, rozsądny nie był. Tyrania brytyjska była w istocie łagodna w smaku jak bułka maślana. Podatek, który tyrania postanowiła podnieść, był niewielki. Wojsko, które koloniści mieli utrzymywać, przeznaczone było do obrony kolonistów, a nie władz brytyjskich. Anglicy ani w XVIII w., ani później nie zrozumieli emocji Amerykanów gotowych ginąć nie bardzo wiadomo za co...
Autorem następnej, jeszcze sławniejszej książki na temat polityki w Ameryce również był nie Amerykanin, lecz francuski arystokrata. Alexis de Tocqueville podróżował po USA w 1838 r. i swoje bardzo obszerne notatki zebrał w postaci książki „O demokracji w Ameryce”. Podziwiał pragmatyzm Amerykanów, kręcił nosem na niewyszukane maniery polityczne (i nie tylko polityczne). Oglądał Amerykę przez pryzmat byłego łowcy Indian i myśliwego, prostaka i self- -made mana Andrew Jacksona. Przewidział mocarstwowość USA. Czas chyba, by nową Amerykę znowu opisał jakiś niebanalnie myślący cudzoziemiec. Być może stanie się klasykiem.