Nowego premiera Wielkiej Brytanii może wybrać Partia Pracy. David Cameron jest największym przegranym referendum w sprawie członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej, ale niejedynym. Zwycięstwo zwolenników Brexitu oznacza bardzo poważne zmiany w brytyjskiej polityce.
– Jasno przedstawiłem swoje stanowisko, że Wielka Brytania będzie silniejsza, bezpieczniejsza i bogatsza w UE. Ale naród brytyjski podjął decyzję, by pójść inną drogą. W tej sytuacji uważam, że naród potrzebuje nowego przywództwa, które go poprowadzi tą drogą – oświadczył w piątek rano brytyjski premier, dodając, że nowy lider Partii Konserwatywnej powinien zostać wyłoniony przed jej doroczną konwencją, która odbędzie się w październiku.
Cameron na razie nic nie mówił, czy będzie przeprowadzał jakieś zmiany w rządzie, ale po ogłoszeniu wyników referendum pojawiły się spekulacje, że stanowisko może wkrótce stracić minister finansów George Osborne. Prowadzona przez niego przez ostatnie sześć lat polityka oszczędnościowa jest wskazywana jako jedna z przyczyn – choć nie najważniejsza – tego, że Brytyjczycy zagłosowali przeciw Unii.
Wraz z zapowiedzią Camerona o ustąpieniu rozpoczęły się spekulacje na temat jego następcy. Nie jest to warunkiem, ale panuje przekonanie, że w obecnej sytuacji przywództwo partii, a tym samym fotel premiera, powinien objąć ktoś z frakcji zwolenników wyjścia z UE. Najpoważniejszym kandydatem jest były burmistrz Londynu Boris Johnson, którego opowiedzenie się po stronie Brexitu było jednym z punktów zwrotnych kampanii, a przy tym jest politykiem charyzmatycznym i od pewnego czasu nie krył, że w przyszłości chciałby zastąpić Camerona. Według sondażu opublikowanego w sobotę przez dziennik „Bristol Post”, Johnsona poparłoby 41 proc. ankietowanych (nie podano, czy byli to tylko sympatycy Partii Konserwatywnej, czy wszyscy wyborcy). Drugie miejsce zajmuje minister spraw wewnętrznych Theresa May (26 proc.), która opowiadała się za pozostaniem w UE, a trzecie inny zwolennik Brexitu, były minister obrony Liam Fox (19 proc.). Dopiero piąte miejsce z 6-proc. poparciem zajął inny kluczowy polityk z frakcji popierającej Brexit, minister sprawiedliwości Michael Gove, ale po części wynika to z jego zapowiedzi, że nie zamierza się ubiegać o przywództwo. Zainteresowanie stanowiskiem lidera wyrażają także m.in. minister edukacji Nicky Morgan oraz mimo wszystko George Osborne.
Walka o przywództwo rozpoczyna się także w opozycyjnej Partii Pracy. W odróżnieniu od konserwatystów, którzy zajęli neutralne stanowisko w referendum, laburzyści oficjalnie poparli pozostanie kraju w UE. Jednak wielu ich deputowanych uważa, że lider partii Jeremy Corbyn nie zrobił tego z pełnym przekonaniem i nie angażował się w wystarczającym stopniu w kampanię, co stało się jedną z przyczyn porażki. Już w piątek dwoje laburzystowskich deputowanych złożyło wniosek o wotum nieufności dla Corbyna, a w sobotę lider Partii Pracy zdymisjonował Hillary Benn, która w gabinecie cieni odpowiadała za sprawy zagraniczne, za to, że ten wniosek poparła. Oświadczyła ona, że Corbyn nie daje żadnych gwarancji na sukces w przypadku nowych wyborów parlamentarnych. Okazuje się jednak, że to dopiero początek chaosu w szeregach opozycji – według nieoficjalnych informacji do dymisji ma podać się nawet połowa członków gabinetu cieni. Corbyn, który na czele partii stanął zaledwie jesienią zeszłego roku, nie zamiera rezygnować, a gdyby został zmuszony do nowych wyborów, ma zamiar znów ubiegać się o przywództwo. Na razie nikt jeszcze nie wyraził oficjalnie zamiaru ubiegania się o fotel lidera, choć z pewnością mogą to zrobić ci, którzy przegrali z nim w zeszłym roku. Zwycięstwo Corbyna w partyjnych wyborach było dużym zaskoczeniem – reprezentujący tradycyjne lewicowe skrzydło partii polityk był uważany za outsidera, ale w głosowaniu pokonał tych wywodzących się z partyjnego establishmentu. Tym niemniej pod jego kierownictwem laburzyści ani trochę nie poprawili swoich notowań, a nawet dla większości Brytyjczyków stali się partią zbyt skrajną, by być jakąś alternatywą dla konserwatystów. Nie wygląda też, by potrafili wykorzystać podział rządzącej partii w kwestii Brexitu.

Pobierz raport Forsal.pl: Brexit vs Twoja firma. Stracisz czy zyskasz >>>