Przyczyną konfliktu w Centrum Zdrowia Dziecka jest bardzo zła sytuacja finansowa szpitala; to zadłużenie wygenerowały PO i PSL w czasie swoich rządów - powiedziała w środę w Sejmie premier Beata Szydło. Poinformowała, że na początku lipca rząd przedstawi propozycje zmian w systemie służby zdrowia.

Informując, jak wyglądała sytuacja CZD, gdy PiS przejął rządy w Polsce, premier wskazała, że zadłużenie placówki „wygenerowały PO i PSL w czasie swoich rządów”.

"W pierwszym roku rządów koalicji PO i PSL Centrum zostało zadłużone o ponad 40 mln zł. Potem to zadłużenie wzrastało coraz szybciej i coraz bardziej. Doszło koniec końców do 300 mln zł. Tylko od 2008 r. do 2012 r. wzrosło o ponad 100 mln zł. Przez całe 8 lat rządów PO i PSL wzrosło o ok. 200 mln zł" - powiedziała Szydło.

Wskazała, że w 2015 r. zadłużenie placówki rosło o ok. pół miliona złotych tygodniowo, a rząd nie reagował na tę sytuację.

Premier przypomniała, że obecny rząd przekazał szpitalowi 100 mln zł z Funduszu Restrukturyzacji Przedsiębiorców.

"Kierując się odpowiedzialnością za państwo, kierując się odpowiedzialnością za obywateli, wprowadzimy zmiany systemowe w służbie zdrowia, które naprawią to, co przez osiem lat zepsuliście i nie potrafiliście zrealizować tego, czego dzisiaj potrzebują Polacy" - powiedziała.

Podkreśliła, że rząd będzie starał się poprawić sytuację również innych pracowników służby zdrowia, m.in. ratowników medycznych. Premier zapewniła, że doskonale pamięta zobowiązania składane w kampanii wyborczej. "Z niczego się nie wycofuję, Szydło dotrzymuje słowa" - mówiła. Zaznaczyła, że wprowadzenie planowanych zmian wymaga czasu.

Premier powiedziała, że pielęgniarki, które za swoją pracę otrzymują nieadekwatne wynagrodzenie, mają prawo upominać się o godne płace i warunki pracy. "Ale naszym obowiązkiem jest stworzenie takiego systemu, który to zagwarantuje. Nie na zasadzie doraźnej (...), to musi być zmiana systemowa" - poinformowała.

Według szefowej rządu chodzi o zmiany, które doprowadzą do poprawy warunków pracy i płacy pielęgniarek i sprawią, że do zawodu będą przychodziły nowe, młode osoby. Zwróciła jednak uwagę, że na takie zmiany czekają również inni pracownicy medyczni - laboranci, technicy, ratownicy medyczni. "O tym również musimy rozmawiać" - powiedziała.

"Pod koniec czerwca lub na początku lipca przedstawimy propozycje zmian w systemie służby zdrowia" - poinformowała. Dodała, że propozycje, które zostaną podane do publicznej debaty, będą przeprowadzone do końca roku. "Mam nadzieję, że będziecie brać udział w tych pracach i poprzecie te zmiany, które zaproponujemy" - powiedziała szefowa rządu. Zaprosiła opozycję do przedstawiania swoich propozycji i projektów ustaw w tej kwestii.

Szydło podkreślała, że rząd bierze odpowiedzialność za sytuację w CZD. "Przede wszystkim bierzemy odpowiedzialność za zobowiązania poprzedniego rządu, który podjął decyzję o przeznaczeniu środków na zwiększenie wynagrodzeń dla pań pielęgniarek, ale nie zabezpieczył tych pieniędzy w budżecie" - powiedziała. Dodała, że 1,5 mld zł w tegorocznym budżecie jest przeznaczone właśnie na realizację tych zobowiązań.

Premier zaapelowała, by nie wykorzystywać politycznie dramatu, który obecnie rozgrywa się w szpitalu. Jak dodała, "jeżeli ma dojść do porozumienia w CZD, to trzeba zachować spokój i trzeba pozwolić, aby pielęgniarki porozumiały się z dyrekcją, bo to jest teraz w ich kompetencji". "Jeśli politycy będą próbowali zamieszać w tej sytuacji i będą próbowali cały czas zaburzyć kompromis, który może być wypracowany, to do tego kompromisu nigdy nie dojdzie" - podkreśliła Szydło.

Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł przedstawił szczegółowe kalendarium negocjacji między strajkującymi a dyrekcją szpitala. "Bezpieczeństwo dzieci leczonych w Centrum Zdrowia Dziecka to absolutny priorytet" - zapewniał posłów.

Poinformował, że już w czasie strajku podjęto decyzję o dofinansowaniu CZD kwotą miliona złotych z rezerwy; pieniądze będą przeznaczone na najpilniejsze sprawy. Jak dodał, sprawa "właśnie dzisiaj się finalizuje". "To jest kwestia sfinansowania stabilizatorów napięcia, a także adaptacji pomieszczeń do rezonansu magnetycznego. W najbliższych dniach tutaj są płatności, a Centrum ma ogromne problemy; kwotą miliona złotych zasilimy Centrum w najbliższych dniach" - zapowiedział.

Tłumaczył też podjęte w Centrum decyzje. "Dramatyczna decyzja o ograniczeniu działania CZD, podjęta przez dyrekcję po porozumieniu ze mną, o zawieszeniu działania niektórych oddziałów nie ma nic wspólnego z wolą - jak niektórzy mówią - zamknięcia, wygaszenia czy likwidacji CZD" - podkreślił. Wyjaśniał, że decyzja ta wynikała z "zabezpieczenia" personelu na tych oddziałach, gdzie dzieci są i potrzebują pomocy.

Zapewnił, że w każdej chwili te decyzje mogą być odwołane i odwieszenie tych oddziałów "jest możliwe praktycznie z chwili na chwilę". "Wszystko jest w rękach pań pielęgniarek" - powiedział Radziwiłł.

Poinformował, że zaproponował strajkującym ustanowienie pełnomocnika ministra zdrowia ds. kontaktów ze środowiskiem pielęgniarskim CZD.

Dodał, że dostrzega szansę na podpisanie porozumienia w środę, zaznaczył jednocześnie, że jednym z problemów jest oczekiwanie dyrekcji, że zakończony zostanie nie tylko spór zbiorowy z pielęgniarkami, który trwa od grudnia 2014 r., ale również inny spór zbiorowy pozostałych pracowników, w którym pielęgniarki także uczestniczą.

O zakończenie sporu apelował również z sejmowej mównicy rzecznik praw dziecka Marek Michalak. "Taka sytuacja jak w CZD, nigdy nie powinna się wydarzyć. Ale nie czas na szukanie winnych, czas na podjęcie zdecydowanych działań, konkretnych decyzji. Dzisiaj potrzebne jest rozwiązanie jako efekt dialogu wielu środowisk - rządu, specjalistów, lekarzy, pielęgniarek, rodziców i opiekunów dzieci" - mówił RPD.

"W tym całym konflikcie pomiędzy pielęgniarkami, dyrekcją Instytutu, rządem, wydaje się, że zapomniano o najistotniejszym - o dziecku, pacjencie" - dodał.

W stołecznym Instytucie "Pomnik - Centrum Zdrowia Dziecka" od 16 dni strajkują pielęgniarki. W środę w szpitalu rozpoczęła się kolejna tura negocjacji między strajkującymi a dyrekcją. "Został ostatni punkt sporny" - mówił przed rozpoczęciem rozmów wiceminister zdrowia marek Tombarkiewicz, wyrażając nadzieję, że będzie to ostatnia tura.

W poniedziałek zdecydowano o zamknięciu czterech oddziałów, na których nie ma już pacjentów i przeniesieniu personelu tam, gdzie wciąż leczone są dzieci. We wtorek pielęgniarki informowały, że w szpitalu przebywa 438 pacjentów.